Widzę cię, kiedy w samochodzie na przedszkolnym parkingu zalewasz się łzami. Kiedy próbujesz w lusterku wstecznym zamazać pudrem wyrzuty sumienia i kiedy stojąc na światłach, zerkasz nerwowo na telefon, czy nie dzwonią, żebyś jednak wróciła.
Kiedy płaczesz, zostawiając dziecko w przedszkolu, nie okazujesz słabości, ale wrażliwość.
Nie jesteś sama ze swoimi emocjami, jest nas więcej. A smutek nie jest w tej sytuacji niczym złym.
Jeśli potrzebujesz - płacz, pozwól emocjom wypłynąć. Obiecuję, że to minie. Dasz radę.
Byłam tobą, czasem nadal jestem
Pierwszy dzień w przedszkolu, pełna nadziei, choć z duszą na ramieniu, pomogłaś dziecku zmienić buty na przedszkolne kapcie, nieśmiało popchnęłaś je w drzwiach, aby weszło. Było ok, nie płakało. A potem przyszedł kolejny dzień, trudniejszy i każdy kolejny po nim wyrywał ci kawałki serca. Z radości, że idzie do dzieci, płynnie przeszliście do rozpaczy przy wstawaniu. A to dopiero minęły dwa tygodnie.
W domu odwlekasz, ile możesz, komunikat, że czas się ubierać. Do samochodu wkładasz dziecko z gulą w gardle, bo ono już cicho chlipie. Na przedszkolnym parkingu zaczyna się rozpacz, zmiana obuwia to koszmar, a w drzwiach sali nauczycielka siłą odrywa od ciebie dziecko. A w tobie narasta poczucie winy. Może jeszcze nie czas, może się pospieszyłaś.
A kiedy już osuszysz łzy i dotrzesz do pracy, targają tobą wyrzuty sumienia, bo ani na pracy nie umiesz się skupić w stu procentach, ani przy dziecku cię nie ma. Znam to uczucie aż za dobrze. Ile łez wchłonęły moje rękawy, kiedy pierwsze tygodnie adaptacji okazywały się klęską. Ale uwierz mi, to minie.
Jesteś najlepsza
Powiem ci coś, czego nie powiedział mi nikt, kiedy przechodziłam przez to po raz pierwszy: Jesteś najlepszą mamą, jaką twoje dziecko może mieć. To, że płacze, kiedy znikasz z oczu, to świadectwo wielkiej miłości. Ono nie chce się z tobą rozstawać, bo jesteś dla niego najważniejsza na świecie. To, że płaczesz w aucie, nie świadczy o twojej słabości, ale o miłości i trosce.
Jesteś silna, bo powstrzymujesz łzy w szatni, wiesz, że one niczego nie ułatwią. Jesteś silna, bo zrobiłaś krok do przodu, dając dziecku wolność i puszczając je do świata. Jesteś mądra, bo wiesz, że w dłuższej perspektywie ta decyzja przyniesie korzyści. Jesteś wrażliwa, bo nie rozstajesz się z dzieckiem bez emocji.
Te uczucia są normalne i powszechne
Nie daj sobie wmówić, że to słabość. To, co czujesz, jest zupełnie normalne. Każda mama czuje się podobnie, kiedy musi zrobić coś wbrew rozpaczy dziecka. Macierzyństwo to proces, to dojrzewanie, przedszkole, to kolejny jego etap. Powiem ci coś jeszcze, czego pewnie nikt ci nie powiedział, to ukłucie zazdrości, które czujesz, kiedy to nauczycielka uspokaja twoje dziecko, też jest normalne.
Każda z nas chce być dla swojego dziecka całym światem i to rozdarcie, którego dziś doświadczasz, jest częścią macierzyństwa. Nie obawiaj się, żadna nauczycielka nie zastąpi dziecku ciebie. To, że idziesz do pracy, czy innych zajęć, nie sprawia, że jesteś złą matką, nie miej wyrzutów sumienia. Tak samo, jak nie powinnaś ich mieć, kiedy nie chcesz zostać dłużej w pracy, bo wolisz wrócić do dziecka.
Szukanie równowagi jest dobre. Ty to umiesz. Odnajdziesz ją w sobie. Może nie dziś, może nie jutro, ale nauczysz się tego, że wcale nie trzeba być zaangażowanym w 100 proc. żeby się sprawdzać w swojej roli. Nie ma nic złego w traktowaniu pracy, jak... pracy, a nie drugiego domu.
Obiecuję, to minie
Kiedy sama znalazłam się na zakręcie, za którym wydawało mi się, że jest już tylko czarna rozpacz, moje dziecko, jak gdyby nigdy nic weszło do przedszkola z uśmiechem na twarzy. Tego samego dnia, przywitało mnie w takim samym nastroju. Co się stało? Nie wiem. Minął miesiąc ciągłego chodzenia do placówki, tak bez przerwy, bez kataru. Udało się.
Czy u was to też będzie miesiąc? Nie wiem, ale wiem, że to minie, że będzie wam łatwiej - i tobie, i dziecku. Bo każde z was zacznie czuć się coraz lepiej w nowej rzeczywistości, z jaką przyszło wam się zmierzyć.
Nadal zdarza mi się złościć na siebie, kiedy się spóźnię po niego, albo czuć wielki żal do świata, kiedy po dłuższej nieobecności maluch wchodzi do przedszkola niechętnie. Ale wiesz co? Jest mi łatwiej, bo wiele zrozumiałam. I chciałabym, żebyś ty zrozumiała.
Jesteś mądra, silna, kochasz swoje dziecko, dasz radę stawić czoło nowej sytuacji. To, że płaczesz, kiedy nikt nie patrzy to część procesu adaptacji, który nie tylko dziecko musi przejść. To, że chcesz pracować, robić karierę, nie czyni cię gorszą mamą. Nie musisz wykluczać innych części życia, żeby być matką. Masz prawo myśleć o sobie.
I pozwól sobie płakać, jeśli czujesz, że to ci pomaga, płacz głośno, niech tusz płynie po policzkach. Makijaż zawsze można poprawić, a duszenie w sobie emocji to bardzo zły pomysł.