Zaczęły się wakacyjne wyjazdy i rodzice z dziećmi ruszyli na rodzinne podróże. Dopiero początek lipca, a w sieci pojawiło się już pełno historii o rozwrzeszczanych lub płaczących maluchach, które uprzykrzały podróż innym. Nie brakuje postów o empatii i wsparciu okazanym przez pasażerów, ale i o bezsilności i nieporadności matek, a czasem nawet o ich olewczym stosunku do sytuacji. Oczywiście nie mnie oceniać, co tam się działo, ale niemalże w każdej podróży byłam świadkiem podobnych sytuacji. Czy można ich uniknąć? Na pewno warto spróbować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
I nie chodzi mi o osądzanie czy krytykowanie, o nie! Jednak tak już jest, że histerii dziecięcej w samolocie, pociągu czy autokarze nie doświadczyłam. Stosowana przeze mnie metoda może ci pomoże (albo i nie, ale myślę, że zawsze warto spróbować). Zauważyłam, że wszystkich sytuacjach, których byłam świadkiem, był jeden wspólny mianownik. Opiekun oczekiwał, że dziecko samo z siebie odbędzie całą podróż, siedząc grzecznie na swoim miejscu, zachowując się dokładnie tak, jak się od niego oczekuje. Gdy zaczynało płakać czy krzyczeć, rozpoczynało się nerwowe uciszane.
Mogę jedynie tylko sobie wyobrażać, jak takiej sytuacji mamie (lub ojcu) jest trudno. Ja przed pierwszą podróżą ze starszą córką usłyszałam kilka cennych rad, którymi się chętnie z tobą podzielę. Czy zadziałają? Jest duża szansa, bo oprócz płaczących dzieci i zdenerwowanych rodziców, widuję też te spokojne maluszki i opiekunów, którzy stosują podobne techniki.
1. Przygotuj dziecko
Z powodzeniem już z dwulatkiem możesz rozmawiać o zbliżającej się podroży. Czy to trasa do pokonania samochodem, pociągiem czy samolotem, opowiadaj, że niedługo przyjdzie taki dzień i jak będzie on wyglądał. Możecie posłużyć się także zabawkami i książeczkami, a także trenować na sobie, np. przećwiczcie, jak ma wyglądać zapinanie pasów w samolocie. Kiedyś byłam świadkiem szarpania małego dziecka przez rodziców i stewardessę. Dziecko prężyło się i walczyło, nie wiedząc, o co w ogóle chodzi. To niepotrzebny stres zarówno dla ciebie jak i dla dziecka.
Małe dzieci nie lubią zaskoczeń. I jeśli oczekujesz pewnego zachowania, warto wyjaśnić wcześniej, np. nie wolno biegać po autokarze, bo to niebezpieczne, albo krzyczeć (w kontekście bardzo głośnej zabawy), bo to przeszkadza innym. Nie zakładaj, że dziecko jest za małe. Może wszystkiego nie zapamięta, ale z pewnością będzie mniej zaskoczone. U nas bardzo szybko zadziałało wyczulenie dzieci na innych. Pokazuję, że np. pani czyta książkę i bardzo głośny śpiew może jej przeszkadzać.
2. Naszykuj zestaw ratunkowy
Coś, co zauważyłam w wielu tych nerwowych sytuacjach, to, że rodzice często pod ręką nie mają czegoś, co mogłoby odwrócić uwagę malucha. Poza ulubionym pluszakiem czy samochodzikiem warto wyposażyć się w różne rzeczy, np kolorowanki, naklejki, gdy inne rzeczy, które mogą zając dziecko. To świetne rozpraszacze w nerwowym momencie, ale i gadżety, które sprawiają, że dziecko się nie nudzi. Bo nuda w podróży to twój największy wróg. U nas bardzo sprawdza się efekt:
nowości: nowa książeczka, nowa kolorowanka, gra;
zaskoczenia: nie pokazuję wszystkiego, co mam w zanadrzu od razu.
3. Nie przejmuj się aż tak innymi
Choć warto uczyć dziecko, że nie podróżujecie sami i pewne zachowania mogą być męczące dla innych, to nadal tylko dziecko, które ma swoje potrzeby i ograniczenia. Ktoś oczekuje, że maluch w milczeniu odbędzie całą podróż, jest po prostu szalony i brak mu empatii.
Jednak chodzi mi głównie o moment, jeśli nie uda ci się uniknąć trudnej sytuacji. Wiem, łatwo powiedzieć, ale może przekona cię to, że zdenerwowany rodzic nie jest w stanie uspokoić dziecka. Maluch czuje twoje spięcie, zdenerwowanie, panikę i zniecierpliwienie zarówno w tonie głosu, jak i w dotyku. Skupiając się na innych, na tym, co myślą o tobie, że się irytują (a czasem nawet dopowiadając sobie, jak bardzo są zdenerwowani, choć nie są), przestajesz myśleć o dziecku.
Odcinając się od złośliwych spojrzeń i myśli, postaraj wziąć kilka oddechów i zrozumieć dziecko. Skupić się na tym, że to ono się zdenerwowało, absolutnie nie robi tego złośliwe i potrzebuje twojego wsparcia, by się wyciszyć i uspokoić. W ten sposób łatwiej będzie ci znaleźć rozwiązanie.
4. Wczuj się w sytuację dziecka i bądź elastyczna
Często zaoferowani tym, gdzie mamy wsiąść, wysiąść, przejść, dojechać, wchodzimy w tryb zadaniowy pt. "dotrzeć na wakacje i niczego nie zgubić". Tymczasem dla dziecka to nowa i niecodzienna sytuacja. Nadal pamiętaj, że dzieci lubią schematy i powtarzalność, tymczasem w podróży dzieje się wiele nowych i nieprzewidywalnych rzeczy. Ćwiczenia przed wyjazdem, o których pisałam wcześniej, pozwalają oswoić dziecko z podrożą, jednak maluch, nawet ten, który już podróżował, nie wszystko będzie w stanie sobie wyobrazić.
Dlatego niestety masz jeszcze jedno zadanie: zastanowić się, czy dziecko nie jest śpiące, głodne, znudzone. Naprawdę w tym całym wariactwie łatwo przeoczyć, że dziecko przez nadmiar wrażeń jest szybciej zmęczone albo zgłodniało w najmniej odpowiednim momencie. Co gorsza, z nadmiaru wrażeń, może nawet nie bardzo samo wiedzieć, czego chce. Podróż może rozregulować nawet najbardziej schematyczne dziecko.
5. Przewiduj i reaguj
Poza tym, że dziecko może zgłodnieć czy być śpiące, może pojawić się złe samopoczucie, choroba lokomocyjna, mdłości, ból głowy, zatkane uszy, zdrętwienie ciała od siedzenia w foteliku. Małe dzieci nawet nie wiedzą, co czują, denerwują się, nie znają takiego samopoczucia, ale wiedzą, że jest im źle. Warto to uwzględnić. My zawsze mamy lizaki w samolocie, jadąc samochodem, robimy przystanki przy placach zabaw i nie ma oglądania bajek czy innych książek (niestety choroba lokomocyjna nam nie ułatwia podróży autem), w pociągu robimy mały spacer i zamieniamy się miejscami siedzącymi (to naprawdę robi różnicę!).
6. Zrozum, dlaczego krzyczy
Gdy dziecko płacze i się nakręca, ciężko je wyhamować. Jeśli w porę nie zostanie zaspokojona jego potrzeba czy rozproszona uwaga, może dojść do sytuacji, w której dziecko będzie ciężko uspokoić. Może to także wynikać z nadmiaru bodźców, do których dziecko nie jest przyzwyczajone. Warto zrozumieć, że system nerwowy dziecka na tym etapie ma swoje ograniczenia, gdyż jest jeszcze niedojrzały. Gdy dziecko wpadnie w histerię, działać nie będzie także krzyczenie, czy siłowanie się z dzieckiem, ale działać nie będą także logiczne argumenty. To normalne.
Gdy emocje biorą górę, dziecko potrzebuje twojego spokoju, miłości i wsparcia, by sobie poradzić z tym, co czuje. Czasem pomaga bliskość, a czasem zabranie dziecka w spokojniejsze miejsce, wiele osób chwali sobie także ćwiczenia oddechowe (warto o tym więcej poczytać przed podróżą).
Powodzenia!
PS. Naszym najważniejszym kołem ratunkowym jest planowanie podróży na czas drzemek czy snu nocnego. Nie zawsze się tak da, ale jeśli jest taka możliwość, naprawdę warto to zrobić, nawet kosztem własnego snu!