Jeszcze dwa tygodnie do wakacji, a oni nie chcą chodzić do szkoły. Nie wiem, jak z nimi rozmawiać
List do redakcji
14 czerwca 2022, 14:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 czerwca 2022, 14:00
Zabrzęczało powiadomienie w telefonie, Jola wiedziała, co to oznacza. Tymek ma ocenę z matematyki na koniec roku, to ostatnia. Do rozdania świadectw zostały prawie dwa tygodnie, a dzieci tego dnia miały oddać już podręczniki. - Przerabialiśmy to już wcześniej. Wiedziałam, że po powrocie ze szkoły czeka nas awantura - pisze kobieta.
Reklama.
Reklama.
Oceny wystawione, podręczniki oddane, więc młodzież nie widzi powodu, żeby tracić czas na szkołę.
Cały rok pracowali ciężko, aby sprostać rodzicielskim wymaganiom, dziś - muszą odpocząć.
Dziecko, które odmawia chodzenia do szkoły po wystawieniu ocen, to więcej niż problem z dyscypliną. Tu trzeba przyjrzeć się relacjom.
Rok pracy za nami
12-letni Kajetan, syn Joli, wrócił do domu w piątek o 14.30, przy drzwiach rzucił plecak szkolny. Leży tam do dziś. Mimo próśb mamy chłopiec ogłosił, że nie tknie go, póki nie odpocznie.
- Tymek miał tyle przyzwoitości, że zabrał plecak do siebie. W piątek chłopcy oddali podręczniki w szkole, poznali ostatnie oceny i odmawiają chodzenia do placówki - zaczyna swoją wiadomość Jola.
W zeszłym roku przerabiała ten sam scenariusz. Synowie są wzorowymi uczniami, ich średnia ocen znacznie przewyższa tę kolegów ze szkoły. Popołudnia w roku szkolnym mają wypełnione zajęciami dodatkowymi. - Żadnych obowiązków domowych, tylko szkoła i porządek w pokojach, więcej nie wymagamy - zaznacza kobieta.
Synowie podnoszą argument, że cały rok ciężko pracowali i potrzebują odpoczynku. Kiedy w szkole już nic nie może się zmienić, odmawiają chodzenia do niej. Po wystawieniu ocen wiele podstawówek się wyludnia. Dzieci nie czują potrzeby spędzania swobodnego czasu z rówieśnikami. Zapracowały na swoje świadectwa i czują, że misja została ukończona.
Po co mam iść
Jola próbowała zachęcić synów, żeby poszli do szkoły w poniedziałek, bezskutecznie. - Oni nie czują więzi z kolegami z klasy, z nauczycielami. Każdy robi swoje i ucieka do domu. Na grupie dla rodziców widzę, że nie tylko moi synowie nie chodzą po wystawieniu ocen - przyznaje.
- Kiedy byłam w ich wieku, ostatnie dni w szkole były najfajniejsze. Chodziliśmy na lody, graliśmy w piłkę, było rodzinnie i luźno. Mam wrażenie, że to w tym czasie nawiązywało się najlepsze więzi - wspomina kobieta.
Synowie autorki listu nie mają takiej potrzeby, jedyne co wiedzą o kolegach z klasy to fakt, że oni też odpuszczają szkołę po wystawieniu ocen. - Nauczyciel od chemii powiedział Tymkowi, że nie planuje już prowadzić lekcji, bo połowa już nie przyjdzie, a on nie chce dwa razy przerabiać tego samego, więc teraz na lekcjach mogą grać na komórkach. No to po co on ma iść? W domu przynajmniej się wyśpi - pyta retorycznie Jola.
Młodszy syn miał przeczytać przed końcem roku jeszcze jedną lekturę, ale wiadomo, że tej wiedzy już nikt sprawdzał nie będzie, więc i Kajtkowi skończyła się motywacja. Mama chłopców martwi się, że dwa tygodnie w domu to z długo, chciałaby, żeby dzieci chodziły do szkoły, ale jak zaznacza, szarpać się z nimi nie będzie.
Szkoła już nie jest wspólnotą
Dzieci wychowywane pod kloszem, goniące za wynikiem, zmęczone, przeładowane obowiązkami w końcu słyszą, że w szkole mogą się poczuć swobodnie. Tyle że zdaniem autorki listu zupełnie się tak nie czują.
- Od dawna tam nie liczy się człowiek. Żałuję, że posłałam ich do prestiżowej placówki, żałuję, że mają ciśnienie na wynik. W wolnym czasie pokazuję, czego potrzebują tak naprawdę i ta prawda mnie przeraża - czytamy.
Mama nastolatków uważa, że jej dzieci mają symptomy wypalenia, że szkoła, w której sobie świetnie radzą pełni tylko jedną funkcję - miejsca walki o wyniki. Chciałaby to odczarować, zachęcić chłopców do bycia częścią społeczności, relacji z rówieśnikami i... wychodzenia z domu. A oni siedzą, każdy w swoim pokoju od czterech dni. Drzwi są zamknięte, okna zasłonięte.
- Na przemian śpią, albo grają, wychodzą tylko po jedzenie. Te ostatnie dni powinny wyglądać inaczej, może gdyby placówka powstrzymała się choćby od wystawienia stopni z zachowania, mieliby większą motywację. Dziś zachowują się, jak pracownik zwolniony z pracy z odprawą, ale bez obowiązku świadczenia pracy na wypowiedzeniu - kończy.
Nastroje dziecka
Choć w ciągu roku szkolnego zajętości dziecka mogą skutecznie kamuflować jego spadki nastroju, to teraz w tym wolniejszym czasie pewne rzeczy mamy podane, jak na tacy. Kiedy dziecko zamyka się w sobie, odcina się od nas, warto poszukać przyczyny takiego zachowania. Delikatnie spróbować wyczuć co się dzieje. Może chłopcy mają problemy w relacjach z rówieśnikami, może zwyczajnie mieli za dużo na głowie, żeby wejść w grupę.
Warto poświęcić ten czas na ponowne nawiązanie więzi z dzieckiem, bo na to nigdy nie jest za późno. Nierzadko nasze rodzicielskie dążenie do perfekcji odbija się negatywnie na samopoczuciu dziecka i na jego poczuciu bezpieczeństwa. Może wymagasz za dużo, może nie zatroszczyłaś się o jego potrzeby, a może zwyczajnie brak mu czasu na nudę?
Niekiedy pierwszym krokiem do pomocy nastolatkowi może się okazać uczciwa rozmowa z samym sobą. Choć nie jest to łatwe, to warto zadać sobie pytanie, czy dziecko cały rok nie pracowało na realizację twoich marzeń? Może ten czerwony pasek na świadectwie był twoją ambicją, a skoro już masz, co chciałaś, to w końcu można odpocząć?