Dzieci kontra biel? Tu tylko dzieci są wygrane i chyba nie ma innej opcji. Pytanie tylko, co my dorośli z tym zrobimy. Ubierzemy w czarne, będziemy biegać za dziećmi i krzyczeć by się nie upaćkały, a może machniemy na to ręką? Tego ostatniego długo nie było w moim repertuarze, ale do tego dojrzałam i ty też powinnaś!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Uwielbiam te reklamy proszków do prania. Teraz może jest ich ciut mniej, ale jak byłam dzieckiem, pamiętam te powiewające białe prześcieradła (jakby ktoś miał w domu z 10 łóżek) i te sznury z białymi koszulami i sukienkami. Kto normalny chodzi w samych białych ubraniach? Przecież to takie niepraktyczne. Ale lata mijają, a producenci środków do prania nadal usilnie twierdzą, że ich produkty poradzą sobie z każdą plamą. Chyba dzieci nie mają!
Nasza mama nigdy nam nie kupowała białych ubrań, chyba że koszule na koniec roku. Całe dnie spędzałyśmy na podwórku, więc kto by się bawił w dopieranie białych T-shirtów i sukienek. Gdy zaczęłam sama zarabiać i wyprowadziłam się z domu, kupiłam białe i koszulki, i spodnie, nawet sukienki. Zamiast rozwianych włosów i lekkiego chodu (przecież te białe sukienki dodają lekkości!) zestresowana ciągle sprawdzałam, czy już czymś się umazałam. No i oczywiście absolutnie zawsze coś musiało skapnąć. Gdy pojawiły się dzieci, zrezygnowałam z białych ciuchów zupełnie. No przecież, co jak co, ale brudna buzia musi się wytrzeć w mamę (bo nie w tatę przecież).
Biały jest fajny
Nie można zaprzeczyć, że te rodzinki z pierwszych stron gazet czy z Instagrama wyglądają ekstra, takie ubrane całe na biało. Zawsze na moment się rozmarzam, widząc taką fotę, a potem mam obraz tego, jak byśmy wyglądali po 15 minutach i śmieję się przez łzy. Ale tak naprawdę, czy jest coś lepszego na upalny dzień niż biały, przewiewny ciuch? No chyba nie, więc dlaczego sobie i dzieciom tego odmawiać? A no tak… plamy!
Jestem osobą, która uwielbia rodzicielskie wymiany ubranek. W końcu mali komandosi nie niszczą wszystkiego aż tak i można się spokojnie powymieniać, oddać, gdy maluch wyrośnie. Lato się zbliża, młodsza w nic się już nie mieści, więc przekopałam kartony po starszej córce i zebrałam rzeczy od znajomych. Po co kupować? Rzeczy czyste, ale odświeżyć trzeba, niektóre zalegały na strychu przez kilka ładnych lat. I wiecie co? Okazało się, że mam dwa prania białych ubrań i jedno - miks jasnych kolorowych... o co chodzi? Przeglądam uważniej stertę tych białych. Większość nigdy nie była noszona, to widać, jedynie uprana lub raz włożona, część wciąż z metką... To nie tylko nasze rzeczy, uśmiecham się w duchu: czyli nie tylko ja tak mam.
Będzie bolało, ale dam radę
W ostatnią sobotę z lekkim bólem serca wyciągam białą sukienkę w groszki. Śliczny zestaw: sukienka polo - z majtkami, by pieluchą nie świecić. Starsza córka miała go jedynie raz na sobie, z wiadomych przyczyn. Idziemy na plac zabaw, niech się dzieje, co chce. Nie mija 5 minut, pupa czarna, po godzinie wjeżdża arbuz, a "na deser" kreda. Dziecko wygląda jak... trochę brak mi słów, ale… na pewno jak szczęśliwe dziecko. Jestem dumna z siebie. Nie biegałam, nie podcierałam co chwilę buzi i nie krzyczałam, że zaraz się ubrudzi. Przy drugim dziecku to łatwiejsze, ale nadal ciężko machnąć ręką, nie lubię, gdy rzeczy się niszczą.
Idziemy na wesele, okazuje się, że starsza wyrosła z butów. Nie będę kupować pantofli na raz, a na sandały trochę za wcześnie. Pada pomysł trampek. Takie białe ze srebrną nitką. Podoba mi się pomysł, będą do szkoły. Choć trochę się obawiam tej bieli, ale co może się stać na weselnej sali? Okazuje się, że jest plac zabaw, a po 20 minutach zastanawiam się, jaki miały na początku kolor.
Ubrania do noszenia
Nie chodzi o to, by kupować tylko białe ciuchy i niszczyć je na potęgę. Ale sama długo się łapałam na tym, że rezygnowałam z zakupu jasnych ubranek, które mi się szalenie podobały, a te, które dostałam w prezencie, zawsze odkładałam na bok. Zapominając, że to są ubrania do noszenia, takie same jak każde inne. A gdy jednak z bólem serca zbierałam się na odwagę, potem strofowałam dziecko na każdym kroku, psując ekstra zabawę.
Dzieci się brudzą i brudzić będą, ale to nie powód, by je ubierać tylko w ciemne kolory czy gderać "tylko nie ubrudź się, kochanie". Boisz się, że białe ubranka się zniszczą? Bolą cię plamy? My, mamy, praktyczne do bólu, tak mamy. Ale pomyśl logicznie, co zrobisz z tymi wszystkimi śnieżnobiałymi ubrankami, gdy twoje dziecko z nich wyrośnie? Są dwie opcje. Albo trafią do innej mamy, która będzie podobnie jak ty przekładała je z boku na bok, albo do takiej, która rozumie, że brudne dzieci to szczęśliwe dzieci. Więc może warto jednak założyć je własnemu dziecku?
PS. Ani sukienka, ani buty ze zdjęcia mimo wielu prób nigdy się nie doprały, ale może ja po prostu nie wiem, jak używać tych świetnych proszków do prania ;)