Wielodzietność w naszym kraju postrzegana jest przez pryzmat patologii. Panuje stereotyp, że "jak ktoś ma więcej niż 2-3 dzieci, to w domu jest bieda, rodzice nie pracują i żyją z 500+ i zasiłków". Napisała do nas mama 4 dzieci, która nie pracuje, bo wychowuje dzieci. Kobieta skarży się, że słyszy komentarze, że za 500+ chodzi do fryzjera.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wielodzietność w naszym społeczeństwie postrzegana jest przez pryzmat rodzin patologicznych, w których jest bezrobocie i korzysta się z zasiłków.
Napisała do nas wielodzietna mama, która opiekuje się dziećmi w pełnym wymiarze, bo nie ma możliwości pójścia do pracy.
Kobieta przyznaje, że często słyszy komentarze, że żyje z 500+ i gdy dzieci są w przedszkolu, ona pewnie chodzi do kosmetyczki lub fryzjera.
"Jestem mamą 4 dzieci. Kto ma więcej niż jedno dziecko, ten wie, ile przy potomstwie jest obowiązków. A i przy jednym czasem kobiety nie wiedzą, w co ręce włożyć. Moje dzieci są już w wieku przedszkolnym i szkolnym, a z najmłodszym jestem obecnie na urlopie macierzyńskim. W domu wszystko jest na mojej głowie, bo mąż pracuje jako kierowca międzynarodowy, więc przyjeżdża do domu na kilka dni tylko raz na 2-3 tygodnie.
W związku z tym, że jestem większość czasu z dziećmi sama, to na mnie spoczywa ogarnianie całej domowej logistyki, co przyznaję – czasem bywa naprawdę trudne. Nie mówię, że mąż mi nie pomaga – no ale właśnie: on raczej pomaga, bo na co dzień go nie ma. Gdy jest w domu, to robi wszystko, żebym i ja miała chwilę oddechu. Niestety moi rodzice mieszkają daleko, a rodzice męża nie żyją, więc jestem zdana tylko na siebie.
Na co dzień żadna babcia mnie nie odciąży w obowiązkach" – rozpoczyna swój list Renata, mama 4 dzieci, z których najmłodsze jest jeszcze niemowlakiem.
Nie pracuję - "siedzę" w domu
Kobieta przyznaje, że nie widzi możliwości pójścia do pracy, szczególnie przez to, że dzieci są nadal małe i ma przy nich mnóstwo obowiązków: "Do tego, przy 4 dzieci nie mam możliwości pójścia do pracy – chociaż na razie i tak jestem w domu z niemowlakiem, raczej po zakończeniu urlopu nie wrócę do pracy. Czworo dzieci to sporo obowiązków. Rano, gdy wstaję, muszę naszykować troje z nich do szkoły i przedszkola, dać im śniadanie, a następnie odwieźć do placówek, bo mieszkamy na wsi i do szkoły i przedszkola niestety jest kawałek drogi.
Gdy dzieci są w ciągu dnia na zajęciach, innym wydaje się, że ja jako matka wreszcie mam wolne, leżę brzuchem do góry i nic nie robię. A ja w tym czasie sprzątam, szykuję obiad, robię zakupy i wszystko to, co normalni rodzice robią po pracy. Bo przy 4 dzieci, gdy jestem z nimi sama i nie mam możliwości zostawienia ich po południu z tatą, nie byłabym w stanie jechać na duże zakupy do marketu. A z jednym niemowlakiem w ciągu dnia jestem w stanie to zrobić" – opowiada w dalszej części listu wielodzietna mama. Renata przyznaje, że codziennie ma tyle rzeczy do zrobienia, że nim się obejrzy, cały dzień mija jej na opiece i wychowywaniu dzieci.
"Ostatnio koleżanka zapytała mnie uszczypliwie, co ja takiego niby robię, kiedy dzieci są w szkole. Że niby taka Grażyna – pieniądze ze świadczeń wydaje na fryzjera i kosmetyczkę, zamiast na dzieci. ‘Przecież dostajesz tyle pieniędzy z 500+, że do fryzjera i kosmetyczki to chodzisz co miesiąc’. A ja ostatnio na podcięciu włosów byłam chyba z rok temu i to tylko dlatego, że dostałam od męża voucher na urodziny.
Właściwie przy 4 dzieci, nawet jak one są w szkole i przedszkolu, to ma się pełne ręce roboty. Pomyślcie, ile przy takiej gromadce jest prania i prasowania, ile szykowania jedzenia. A jak wrócą z placówek, to jeszcze ze starszymi muszę odrobić lekcje. Młodsze trzeba przewinąć, nakarmić, poświęcić czas na zabawę i rozwój. Czasem siadam o 21.00 na kanapie i nie wiem, jak się nazywam" – przyznaje mama 4 dzieci.
Kocham być mamą, ale to ciężka robota
Renata uważa, że innym łatwo oceniać, że ma dużo dzieci i żyje z 500+, które na pewno wydaje na kosmetyczkę i swoje potrzeby: "Nie chcę, żeby ktoś odebrał mój list jako narzekanie. Kocham swoje dzieci i lubię swoje życie. Kiedyś jeszcze może będę mamą na etacie, ale to raczej wtedy, gdy najmłodsze dziecko pójdzie do przedszkola, a może i szkoły. Teraz mój mąż zarabia całkiem nieźle, a dodatkowo wspomagamy się właśnie świadczeniami typu 500+.
Ja nie wyobrażam sobie pracować, gdy czasem mam problem z organizacją z tyloma dziećmi i na urlopie macierzyńskim. Ludzie, zastanówcie się, o co posądzacie kobiety, które wychowują dzieci i są 'mamami na pełen etat'. Przy 1-2 maluchów to harówka, a przy 4 to czasem jazda bez trzymanki. Te osoby, które uszczypliwie komentują, że chodzę po kosmetyczkach i wydaje pieniądze, które są na dziecięce potrzeby na swoje widzimisię, chyba patrzą na innych przez pryzmat siebie".
Wielodzietna mama rzadko ma czas dla siebie
Bycie mamą, która poświęca się w 100 procentach wychowaniu dzieci, nie jest łatwe. Wie to każda z kobiet, która spędziła choćby z jednym dzieckiem kilka miesięcy na urlopie macierzyńskim. A gdy dzieci jest więcej, to i pracy i obowiązków robi się sporo. Nie mówicie mamom, które próbują ogarnąć rzeczywistość, że tylko siedzą w domu i nic nie robią, a świadczenia rodzinne wydają na kosmetyczki.
W dużej mierze wielodzietne mamy mają dużo więcej pracy przy dzieciach i nie zawsze są w stanie jeszcze mieć pracę na etacie, w której się spełniają i mogą rozwijać. Często też nie mają przy sobie na co dzień męża czy pomocy od babci, mamy lub teściowej. Nie można wszystkich oceniać jedną miarą i twierdzić, że jeśli ktoś zajmuje się "tylko" wychowywaniem dzieci, to na pewno ma dużo czasu wolnego. I że gdy maluchy są w szkole i przedszkolu, ich mama wykorzystuje czas wolny na robienie sobie paznokci i trwonienie pieniędzy przeznaczonych dla dzieci.
Jeśli chcesz podzielić się z nami swoją historią, napisz na: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl