7 emocji, których matka czuć nie powinna. W definicji macierzyństwa nie ma na nie miejsca
Aneta Olkowska
08 października 2015, 15:09·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 października 2015, 15:09
Raz euforia, miłość i spełnienie, a za chwilę frustracja, złość i zmęczenie, które sprawiają, że mamy ochotę krzyczeć. W definicji macierzyństwa nie ma miejsca na nieprzyjemne emocje. Ale one istnieją! I odczuwa je każda z nas, chociaż się do nich głośno nie przyznajemy. Bo, co to za matka, która ma dość swojego dziecka?
Reklama.
To Normalna matka. Zmęczona matka. Matka nieidealna, czyli ja i ty.
Złość
Katarzyna 32 lata, synek 2 latka
„Zaciskam zęby coraz częściej i coraz mocniej. Ostatnio nawet mój dentysta powiedział, że muszę coś z tym zrobić, iść do ortodonty, bo moje jedynki są już przeźroczyste. Jestem szczęśliwą i spełnioną mamą dwulatka. Nieprawda. Bywam szczęśliwa i bywam spełniona. Ale często jestem zła. Jestem zła, że muszę siedzieć w domu (ale niedługo wracam do pracy), że nie mogę spokojnie poczytać książki, obejrzeć ulubionego filmu, bo nawet jak usiądę przed telewizorem, to usypiam.
Uwielbiam spędzać z synkiem czas, kocham go ponad wszystko. Ale czasami jestem zła na niego, że nie chce usnąć, nie chce jeść, ubrać się, jakby mi robił na złość. Muszę wyjść z pokoju. Nie liczę do 10, nie pomaga. Czasami patrzę bezmyślnie w jakąś kolorową gazetę. Oddaję pałeczkę mężowi. Na nim też się wyżywam. Jestem zła, że w ciągu dnia jestem sama z małym, żadnej pomocy. Na dziadków nie mogę liczyć, z różnych powodów.Mąż chyba rozumie, bo wtedy się nie odzywa, tylko zabiera małego do kąpieli. Jest we mnie taka złość, że czasami mam ochotę małym potrząsnąć. Wstydzę się tego.”
Zniecierpliwienie Ewa 35 lat, synek 5 lat
„Sto razy powtarzam „idziemy się kąpać”, dwieście razy „chodź jeść”, już nie mogę. Nie wiem, jak inne matki sobie radzą. Nawet byłam z małym na badaniu słuchu, myślałam, że niedosłyszy. Ale on po prostu nie słucha! Nie mam cierpliwości do tłumaczenia, jak powinien się zachować, co zrobić. W sklepie raz wpadł w złość, że nie chce wejść, potem, że nie chce wyjść. Najchętniej wyciągnęłabym go stamtąd za nogi. Ale w poradnikach piszą: „usiądź, poczekaj, aż mu przejdzie, mów do niego, wytłumacz”. Jak mam tłumaczyć, jak on się drze?! I jeszcze z tym diabelskim uśmiechem się na mnie patrzy. Jakby mówił „I co? Nie radzisz sobie ze mną?”. A za chwilę się przytula, ja wymiękam, biorę go na kolana i nie wyobrażam życia bez niego. Jak tu żyć?”.
Nuda Olga 33 lata, córka 2 lata.
„Spacery to nuda. Matki chodzą z komórkami? Przeszkadza to starszym panom i zapatrzonym w siebie singlom? A ile można patrzeć w niebo pytam się? I podziwiać ten sam krajobraz, gdy dziecko śpi w wózku? Ile czasu można spędzić przy drzwiach od kredensu? Ile fascynacji jest w każdej z was dla schodów, stołu i krzesła? Nie umiem się tak bawić. Pokazywanie laleczek, teatrzyk, maskotki? To nie dla mnie. Kończą mi się pomysły po pięciu minutach. Lubię czytać. Nawet jak czytamy kilka razy tę samą książeczkę, nie przeszkadza mi to. No i rysowanie, ale reszta? Ziewam. Tak, sadzam dziecko przed telewizorem. Na szczęście tatuś lubi się bawić. Ze mną nikt się nie bawił, jak byłam mała. Nie pamiętam takiej sceny. Chyba moich rodziców to też nudziło.”
Bezradność Renata 35 lat, synek 3 lata, samotna matka.
„On mnie nie słucha. Przeczytałam kilka książek, wiem, że trzy lata to trudny wiek rozwojowy. Stosuję różne metody, nie biję, stawiam granice, tłumaczę, ale już nie mam siły. Chyba nie daję rady, nie sprawdzam się jako matka, nie mam autorytetu. Czasami się załamuję i odpuszczam. Chce słodycze i drze się na całe gardło? Niech ma. Nie chce spać? Niech nie śpi, niech łazi i gdzieś padnie, a potem go przeniosę. Jestem wykończona fizycznie, niewyspana, bo on w nocy źle śpi, ja też źle śpię. W tygodniu idzie do przedszkola, ale wychowawczynie też dziwnie na mnie patrzą, bo rano wciąż płacze. A minął przecież już ponad miesiąc odkąd zaczął tam chodzić. Po weekendzie jestem wrakiem. Chcę odpocząć.”
Zazdrość Agnieszka 35 lat, córka 7 lat, synek 1 rok
„Zazdroszczę koleżankom, które pachną perfumami, chodzą na szpilkach, mają zadbaną cerę, włosy prosto od fryzjera i piękne paznokcie. Zazdroszczę im wolnego czasu i kariery. Ja już wiem, że nie osiągnę wszystkiego, czego bym chciała, muszę iść na kompromis. Stać mnie na buty i sukienkę, ale gdzie ja w nich pójdę? Na plac zabaw? A sukienkę gdzie założę? Do piaskownicy? Nie chcę poświęcać się dla rodziny, chce się realizować, rozwijać. Może koleżanki też na mnie patrzą i mówią, że zazdroszczą, bo one nie mają rodziny. Nie wyobrażam sobie, że jestem żoną przy mężu, ale niedobrze mi także z tym, że tak czuję. Narzekam. To egoistyczne. Koleżanki nie wpadają już do mnie tak często, jak dawniej. Żyją w innym świecie, za którym tęsknię. Ktoś mi powiedział kiedyś, że zawsze jest coś za coś. Jeśli chcesz mnie o to zapytać, to nie wyobrażam już sobie życia bez rodziny. I co z tego?”
Rozpacz Małgorzata 29 lat, córka 3 miesiące.
„Nie czuję instynktu macierzyńskiego. Niedawno urodziłam i nie wiem, co sie dzieje. Wszystkie przyszłe matki głaskały się po wielkich brzuchach, a ja jakoś nawet jak kopała mnie w żołądek, to nic do mnie nie docierało. Bardzo źle zniosłam tę ciążę. Po urodzeniu córki patrzyłam na nią i czasami wyobrażałam sobie, co by było, gdyby jej nie było. „Nic by nie było!” myślałam. I ciarki przechodziły mi po plecach. „Co ja wygaduję?! Jak mogę tak w ogóle myśleć” – strofowałam siebie. Nie mogłam poczuć tej bliskości, więzi, nie wiem, jak to wytłumaczyć. „Nie kocham go tak, jak powinnam?” – zastanawiałam się. Uważałam, że jestem złą matką, że nie dam rady. Tak myślałam jeszcze dwa miesiące temu. Potem wszystko sie zmieniło.”
Rozczarowanie Beata 38 lat, córka 12 lat, syn 10 lat.
„Moje drugie dziecko (syn) jest zupełnie inne niż pierwsze. On ma po prostu inny temperament. Inny niż ja i w ogóle cała rodzina. Ja jestem energiczna, a on jak zacznie coś robić, sprzątać, odrabiać lekcje, to mi się przelewa. Zawsze byłam dobra z matmy, on nic nie rozumie. Tłumaczenie mu zadań to dla mnie męka. Patrzeć na swoje dziecko i myśleć, że jest gorsze od innych? To okropne. Czyja to wina? Mój błąd wychowawczy? Czy mam zbyt wygórowane oczekiwania? Nie twierdzę, że mój temperament musi być lepszy od jego, ale nie dogadujemy się. To dla mnie trudne. Akceptować, czy próbować zmieniać?”