Pomylili białaczkę z chorymi migdałkami. Załamana mama 5-latka ostrzega przed objawami
Redakcja MamaDu
24 kwietnia 2023, 11:30·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 kwietnia 2023, 11:30
Lekarze początkowo myśleli, że chłopiec ma zapalenie migdałków. Kiedy antybiotyki nie dawały oczekiwanych rezultatów, zlecili dodatkowe badania. Okazało się, że 5-letni Blake Gallagher ma białaczkę. Jego mama chce, by jak najwięcej rodziców poznało alarmujące objawy, tak by ich historia nie powtórzyła się u żadnego dziecka.
Reklama.
Reklama.
Lekarze z Glasgow (Szkocja) myśleli, że objawy 5-letniego Blake'a wskazują na zapalenie migdałków.
Pomimo antybiotyków chłopiec nie czuł się lepiej, poddano go więc dodatkowym badaniom, które wykazały, że choruje na białaczkę.
Mama chłopca apeluje do innych rodziców, by nie bagatelizowali żadnych objawów, bo białaczka jest częstsza, niż nam się wydaje.
Był listopad 2022 roku, kiedy mama 5-letniego Blake'a, Stephanie Dalziel, najpierw zauważyła, że jej synek chudnie. Zmartwiła się, bo zawsze był bardzo zdrowy, prawie nie chorował. Początkowo myślała, że to przez to, że w sierpniu zaczął chodzić do szkoły (dzieci w Wielkiej Brytanii rozpoczynają naukę w wieku 4 lat – przyp. red.) i jest narażony na więcej wirusów.
– Ale coś było nie tak. Zabraliśmy go na SOR, bo chudł, nie jadł i nie pił – opowiada kobieta w "Glagow Live". Lekarze myśleli, że jego objawy mogą być wywołane przez zapalenie migdałków, ale antybiotykoterapia nie pomogła. Po tygodniu rodzice Blake'a wrócili z synem na oddział i tym razem lekarze skierowali chłopca na badania krwi.
Diagnoza: białaczka
– Wyniki nie były w normie i myślę, że oni wiedzieli, co się dzieje, ale nie chcieli mi tego powiedzieć wprost – wspomina zrozpaczona mama. – Pomyślałam, że może ma anemię i dostanie tabletki z żelazem. Następnego dnia przyszedł do nas pracownik onkologii i powiedział nam, że syn potrzebuje biopsji szpiku. Wtedy wiedziałam, że to jest dużo poważniejsze.
Biopsję wykonanego kolejnego dnia. Potwierdziła, że mały Blake ma białaczkę. – Mój cały świat się zawalił – mówi Stephanie. – Chyba nawet na początku nie płakałam, byłam otępiała. Czułam się, jakbym żyła w koszmarze i czekała, aż się obudzę.
W tym samym czasie siostrzyczka Blake'a, 5-miesięczna Ellie-Rose, też chorowała. Miała zakażenie paciorkowcem grupy A, które w tym okresie w Wielkiej Brytanii zbierało śmiertelne żniwo wśród małych dzieci. Rodzice Blake'a i Ellie-Rose byli wycieńczeni.
Trzy dni po otrzymaniu diagnozy chłopiec rozpoczął chemioterapię. Widok oddziału onkologicznego uzmysłowił jego mamie, że tak teraz będzie wyglądało ich życie. Powaga diagnozy w końcu do niej dotarła z pełną mocą. Rozpłakała się.
Wspaniały personel szpitala
Początki leczenia nie były łatwe. Blake bał się procedury, stawał się bardzo nerwowy na widok pielęgniarek. – Potrzeba było trzech lub czterech pielęgniarek, żeby podać mu chemię. Okropnie było na to patrzeć, wiedziałam, że tego potrzebuje, żeby wyzdrowieć, ale było to trudne – wspomina mama pięciolatka.
Z czasem, kiedy Blake oswoił się z leczeniem, było łatwiej. W szpitalu jest specjalny personel, który oswaja dzieci z procedurami leczenia, pokazując wszystko na pluszowych misiach. – Za każdym razem, kiedy widzę tych ludzi, myślę, że są aniołami zesłanymi z nieba – mówi ze wzruszeniem Stephanie.
Blake nie rozumie powagi sytuacji, ma tylko pięć lat. Jak powiedzieć takiemu maluchowi, że jest poważnie chory? On chce wracać do szkoły, iść pobawić się w kulkach, ale nie może zrobić żadnej z tych rzeczy.
Doradca ze szpitala powiedział rodzicom chłopca, że niektórzy mówią swoim chorującym na białaczkę dzieciom, że ich krew jest troszkę inna od krwi innych dzieci albo że mają krew superbohaterów, ale jest w niej ich zbyt wielu, więc muszą walczyć, żeby wróciła do normalnego stanu.
– Teraz, kiedy jesteśmy w szpitalu, pyta, czy jego krew jest już naprawiona – opowiada mama Blake'a. – Mówimy mu, że z każdą wizytą jest lepiej.
Stephanie marzy tylko o tym, by zabrać syna do parku albo do centrum zabaw z kulkami, robić z nim rzeczy, które chłopiec lubi. To na razie niemożliwe, jego układ odpornościowy jest bardzo osłabiony po chemii.
Uwaga na objawy
– Teraz chcę żyć teraźniejszością i cieszyć się z każdej osoby, którą mam w życiu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy to życie się zmieni – mówi Stephanie. Chce, by nieszczęście, które spotkało jej rodzinę, pomogło innym, którzy mogliby przeoczyć pierwsze objawy białaczki u swoich dzieci.
– Lekarze mówią, że to rzadka choroba, ale to nieprawda – mówi Stephanie. – Kiedy jesteś na oddziale, zdajesz sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest tak rzadkie, jak ludziom się wydaje. Nigdy nie myślisz, że może to spotkać ciebie, ale na tym oddziale widzisz całą ogromną społeczność ludzi, których to dotknęło.
Apeluje do rodziców, by zwracali uwagę na wszystkie niepokojące symptomy. Objawami białaczki u dzieci mogą być m.in:
Stephanie została dawczynią krwi, zarejestrowała się też w banku szpiku. Blake miał już 10 transfuzji, oddawanie krwi jest niezwykle ważne: – Wcześniej kilka razy umówiłam się na oddanie krwi, ale zawsze coś mi wypadało. Teraz, za każdym razem, kiedy jestem na oddziale, widzę, gdzie ona trafia. Dlatego mówię ludziom, żeby oddawali krew.