Wciąż mówi się o tym, że w Polsce potrafimy głównie krytykować i nie wysilamy się, by znaleźć rozwiązania, które by służyły innym. Oczywiście nie jest to regułą, ale historia z misiem przyczepionym do kroplówki pokazuje, że niestety zbyt często ważniejsze są dla nas sztywne zasady niż dobro ludzi.
W mediach społecznościowych została opisana przejmująca historia, zilustrowana zdjęciem, na którym widzimy pluszowego misia przyczepionego do kroplówki. Jak opisuje dr Maciej Kawecki (doktor nauk prawnych i dziekan WSB w Warszawie) pomysłodawczynią zakrycia kroplówki przez pluszaka była 12-letnia Elle, która cierpi na rzadką chorobę autoimmunologiczną.
– Dziewczynka często przebywa w szpitalu, gdzie dostaje kroplówki. Torba z lekiem zwykle źle się kojarzy, dlatego postanowiła ją sobie ''upiększyć''. Teraz swoim sposobem dzieli się z innymi dziećmi i zbiera środki na zakup takich maskotek dla swoich rówieśników. Dokładnie 5000 $ na kilka tysięcy takich zabawek. Mały wielki bohater – pisze dr Maciej Kawecki.
W tym miejscu historia mogłaby się zakończyć. My pozostalibyśmy pod wrażeniem pomysłowości dziecka i samozaparcia w realizacji szczytnego celu.
Jednak to nie koniec opowieści.
"To nie zgodne z zasadami Sanepidu"
Autor wpisu zauważył, że po zamieszczeniu historii Elle i jej "misia-kroplówki" pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których krytykowano pomysł 12-latki. Napisano, że "to niezgodne z zasadami Sanepidu" i zarzucono dr. Kaweckiemu, że promuje rozwiązanie, które "jest złem".
– Gdy w innym kraju bije się twórczyni pokłony, myśląc jak pomysł udoskonalić, czyniąc bezpiecznym, my sami sobie obcinamy skrzydła. Zło i koniec kropka. Taka kropka postawiona zbyt szybko potrafi zniszczyć największe innowacje. Nieodwracalnie. Podciąć skrzydła największym twórcom. Nie stawiajmy jej. Zamieniajmy kropki na znaki zapytania. One budują. A niczego innego dziś nam bardziej nie potrzeba. Budowania i wzmacniania naszego ogromnego potencjału – podsumował autor wpisu.