Tak Kościół wchodzi z buciorami do szkoły. "Nauczycielka o 22:00 wysłała wiadomość"

Redakcja MamaDu
08 kwietnia 2025, 10:55 • 1 minuta czytania
"Kiedy telefon zaświecił się o 22:03, pomyślałam, że coś się stało. Otóż nie. To była wiadomość od wychowawczyni. Tytuł: rekolekcje" – pisze w mailu do naszej redakcji Iza. Ma dość, że choć jej córka chodzi do publicznej, świeckiej szkoły w dużym mieście, dyrekcja zapomina, że w dzisiejszych czasach nie wszyscy są wierzący.
Rekolekcje nie powinny być obowiązkowe. fot. Pawel Wodzynski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jestem mamą trójki dzieci i nie mogę już dłużej milczeć. Mam dość wpychania religii do szkół wszystkimi możliwymi drzwiami i oknami. Szczególnie teraz, kiedy przecież Nowacka w końcu zrobiła porządek i wywaliła te dwie godziny religii z planu.


Ostatnią kroplą, która przelała czarę mojego wkurzenia, była wiadomość, którą nauczycielka mojej córki wysłała… o 22:03, dokładnie. Pomyślałam, że coś się stało, ale wiadomość dotyczyła rekolekcji wielkopostnych. Już się we mnie zagotowało.

To jest szkoła, a nie salka parafialna

Pani przypomniała, że od poniedziałku są rekolekcje. Obecność obowiązkowa. Mamy zadbać, by dzieci były punktualnie o 7:45 w miejscu zbiórki przed szkołą, skąd pójdą razem na 8:00 do pobliskiego kościoła. Obecność obowiązkowa? Pani chyba żartuje.

To jest szkoła państwowa, nie parafia. Rekolekcje to praktyka religijna, nie edukacyjna, więc nie życzę sobie, by zmuszano moje dziecko do uczestnictwa. A już na pewno nie życzę sobie, by o takiej "obowiązkowości" informowano mnie późnym wieczorem, jakby to było coś oczywistego.

Zamiast uczyć dzieci otwartości i różnorodności, wpychacie im do głów jedyną słuszną wersję świata. A co z dziećmi, które nie chodzą na religię? Co z tymi, które nie są katolikami? Czują się wykluczone, pomijane, traktowane jak "inni". A wystarczyłoby tylko: napisać, że to wydarzenie dla chętnych. Dać wybór.

Ja tylko przypomnę, że zgodnie z rozporządzeniem MEN, szkoła może udostępnić czas na rekolekcje, ale nie może nikogo do nich zmuszać, a dzieci nieuczestniczące mają zapewnioną opiekę na terenie szkoły. Wiem to, bo sama pracuje w edukacji.

Moja córka była u komunii i chodzi na religię, ale nie jesteśmy przesadnie wierzący, nie chodzimy w niedziele do kościoła itd. Od innych rodziców usłyszałam, że "przesadzam" i "to tylko rekolekcje". Ale jeśli ktoś o 22:00 wysyła informację o obowiązkowym uczestnictwie w wydarzeniu religijnym, to to już nie jest "tradycja". To presja.

Mam serdecznie dość tego, że szkoła pozwala sobie na taką bliskość z Kościołem. I że nauczyciele nie widzą w tym nic niestosownego. Czas się obudzić – żyjemy w 2025 roku, nie w średniowieczu.

Czytaj także: https://mamadu.pl/195296,szkolne-rekolekcje-to-cyrk-moj-syn-pozostawiony-jest-na-pastwe-losu