Podobno uczę dzieci ignorancji i wygodnictwa. I tak nie pójdziemy na cmentarz 1 listopada
"Od dłuższego czasu dzień Wszystkich Świętych jest tematem sporów w naszej rodzinie. Jestem matką dwóch przedszkolaków i, w przeciwieństwie do mojej teściowej, uważam, że 1 listopada nie jest najlepszym momentem na odwiedzanie grobów z małymi dziećmi.
To nie dla dzieci
Ogromne korki, tłumy ludzi na cmentarzach, pośpiech i zamieszanie. W takiej atmosferze, w moim odczuciu, trudno o skupienie i prawdziwą zadumę. A przecież o to w tym dniu chodzi – o chwilę refleksji i wspominanie bliskich, którzy odeszli.
Od dwóch lat zabieram swoje dzieci na cmentarz tydzień wcześniej. Mamy możliwość w spokoju odwiedzić groby, pomyć je, zapalić świeczkę i porozmawiać o tych, którzy już nie żyją. Bez pośpiechu, bez presji i hałasu.
W takiej atmosferze dzieci mogą zrozumieć, dlaczego odwiedzamy cmentarze i co oznacza pamięć o zmarłych. Z doświadczenia wiem, że podczas odwiedzania grobów pojawia się wiele ważnych i trudnych pytań. Dzięki mojemu rozwiązaniu mam czas, by spokojnie na nie wszystkie odpowiedzieć.
Innego dnia się nie liczy?
Teściowa jednak uważa, że na cmentarz powinno się jeździć 1 listopada, bo 'tak nakazuje tradycja'. Nie rozumie mojej perspektywy, że dla małych dzieci ten dzień może być zbyt przytłaczający. Widok tłumu, hałas i długie spacery po cmentarzu nie sprzyjają przeżywaniu tego dnia w sposób, który mógłby być dla nich wartościowy.
Zamiast zmuszać dzieci do stania w korkach i przedzierania się przez tłumy, zamiast kłótni o balony i watę cukrową, wolę, aby miały możliwość zrozumienia idei wspominania zmarłych w bardziej dostępnym i przystępnym dla nich momencie. Dla mnie liczy się to, że pamiętamy o zmarłych, a nie data, kiedy to robimy.
Moje argumenty jednak do niej nie przemawiają i – co więcej – teściowa przy dzieciach rzuca złośliwie pytania w stylu: czy Boże Narodzenie też zamierzam świętować innego dnia? Dla niej to, co robię ze świętem Wszystkich Świętych, to lekcja ignorancji i wygodnictwo. Przecież to coś zupełnie innego…".