Wiele osób mówi, że dobra zabawa w Halloween nie wyklucza zadumy nad grobem 1 listopada. W końcu to przecież dwa zupełnie różne dni. Okazuje się jednak, że tam, gdzie chodzi pieniądze, granice przestają istnieć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Halloween czy Wszystkich Świętych? Choć to dwa różne dni, co roku wywołują spore zamieszanie.
Upiorne przebrania na cmentarzach jedynie doleją oliwy do ognia.
Problemem nie są tylko maski, ale cały przycmentarny handel.
Nie od dziś wiadomo, że od sprzedawców przy cmentarzach w okolicy 1 listopada, oprócz zniczy, kwiatów w doniczkach i wieńców, można kupić wiele "gadżetów" dla dzieci. Pańską skórkę i obwarzanki często sami pamiętamy z własnego dzieciństwa. I choć to nie odpust, to przycmentarny asortyment dla najmłodszych ciągle się powiększa. Jednak to, co w tym roku można już kupić, może zszokować nawet zwolenników Halloween.
Wszystkich Świętych w masce?
Już przerabialiśmy "zamaskowany" 1 listopada, gdy ze względu na obostrzenia covidowe tłumy na cmentarz kroczyły właśnie w maseczkach chirurgicznych. Jednak tym razem nie o takie maski chodzi. Jak podaje wp.pl, na niektórych cmentarzach bez problemu można zakupić znicz w kształcie upiornej dyni lub (UWAGA!) maski: seryjnego mordercy z "Krzyku", Salvadora Dalí (kojarzoną z serialem " Dom z papieru"), upiora.
No chyba komuś coś tu się pomyliło?
Halloween przypada 31 października, czyli w wigilię Wszystkich Świętych. Wywodzące się od celtyckich obrzędów święto wraz z irlandzkimi imigrantami przywędrowało do USA w latach czterdziestych XIX wieku. W latach 90. XX wieku zawitało także do Polski. Mimo upływu lat w naszym kraju to nadal temat gorących dyskusji i sporów, czy wpada się bawić w upiorne przebieranki na dzień przed tak ważnym katolickim świętem, jakim jest Wszystkich Świętych.
Każda ze stron oczywiście ma swoje argumenty, choć w zasadzie mówimy o zupełnie dwóch różnych dniach, a odchodząc którykolwiek z nich, a najczęściej tak naprawdę obydwa, wcale nie musimy wchodzić sobie w drogę, obrażać się czy na siłę przekonywać do swoich racji. Pomijając pochodzenie i symbolikę Halloween, to cmentarz to absolutnie nie miejsce na sprzedaż upiornych kostiumów, zresztą tak samo jak balonów z helem!
Cmentarny biznes
We Wszystkich Świętych handlarze zacierają ręce, rozkładając swój towar. Tuż obok zniczy leżą żelki, ciasteczka i drożdżówki. Na spragnionych czeka kawa i herbata, a dla głodnych frytki i oscypki. Natomiast obok chryzantem - lalki i samochodziki, pluszaki i nawet zabawkowa broń. Gdyby nie jesienna aura i brama od cmentarza, można poczuć się jak podczas prawdziwego festynu.
Niestety problem jest nie tylko w samej ofercie (jak widać ciągle się poszerzającej), ale i odwiedzających cmentarze. Sami sprzedawcy zapewniają: "Sprzedać można wszystko, bo ruch jest naprawdę spory". Bo jak tu odmówić dziecku, które błaga o balonik i lizaka? Ano normalnie wyjaśnić, że nie jesteśmy ani na festynie, ani w Zoo, ani w parku, ani też na imprezie Halloween, tylko na cmentarzu.