Przedszkolna awantura o atrakcje. To wszystko wina roszczeniowych matek

Martyna Pstrąg-Jaworska
19 września 2024, 16:09 • 1 minuta czytania
Przedszkolne wyjścia i wycieczki wymagają nie tylko organizacji i zaangażowania nauczycieli, ale również nakładów finansowych rodziców. To oni czasami chcieliby, żeby wszystko było za darmo, a tak się nie da. Nasza czytelniczka opowiedziała o zakazie, który w przedszkolu wprowadziła dyrekcja.
Przedszkolne wyjścia i wycieczki wymagają od nauczycieli organizacji, a od rodziców pieniędzy. fot. nikocingaryuk/123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przedszkolne atrakcje

"Widzę, że ostatnio wśród rodziców jest prawdziwe poruszenie, jeśli chodzi o zebrania w szkołach i przedszkolach. Wszędzie omawiane są zasady i organizacja na ten rok szkolny i chciałabym podzielić się też tym, co wydarzyło się w przedszkolu mojego syna. To duża publiczna placówka, w której dyrektorka jest bardzo kreatywną i ciepłą osobą. Stara się z pieniędzy, które dostaje z urzędu organizować dzieciom jak najwięcej atrakcji za darmo" – opowiada w liście nasza czytelniczka.


"Mój syn jest w grupie 5-latków i do tej pory brał udział w wielu warsztatach plastycznych i sportowych, dogoterapii, różnych koncertach. Do tego przedszkole miało umowę z urzędem miasta i co jakiś czas organizowane były wyjścia do kina i na teatrzyki dla dzieci, które były płatne dosłownie po 10 zł. Dzieci miały różne atrakcje, które nie były drogie, a równocześnie sprawiały, że mogły się rozwijać".

Wymagania rodziców

Kobieta opowiada o roszczeniach rodziców: "Niestety, wszystko zepsuli rodzice. W tym roku na zebraniu wychowawczyni syna ogłosiła, że dyrekcja zrezygnowała z wszelkiego rodzaju wyjść, a na wycieczki mogą jeździć tylko grupy 6-latków. Młodsze dzieci będą miały organizowane wszystko wyłącznie w przedszkolu: może uda się zorganizować jakiś koncert albo przyjedzie jakiś teatrzyk. Niestety to tylko ułamek tego, co było organizowane we wcześniejszych latach.

Panie były tak samo smutne i zawiedzione, jak rodzice. Okazało się jednak, że nawet jeśli w naszej grupie rodzice są zaskoczeni, to w innych zdarzali się tacy, którym wiecznie coś nie pasowało. To ta grupa przewrażliwionych, roszczeniowych matek i ojców, którzy wiecznie mają problem, że w publicznym przedszkolu coś jest płatne, dlaczego tak często i tak drogo".

Teraz będą siedzieć w placówce

"Mówię wam, sama byłam świadkiem, jak w szatni matki z innej grupy narzekały, że dzieci jadą na wycieczkę i że one też muszą wysłać swoje, choć szkoda im pieniędzy. Ale inaczej dzieci będą wyśmiewane i wytykane, że jako jedyne nie jadą. Powodem rezygnacji z wycieczek, teatrzyków i kina było też podobno to, że wszystkie atrakcje były za drogie. Jak już mówiłam, zwykle koszt był w okolicach 10 zł, więc nie wiem, czy to wygórowana cena za bilet do kina.

Tym bardziej że dzieci nie chodziły na wszystkie bajki po kolei, które wyświetlano w kinie, tylko był dla nich dobierany specjalny edukacyjny repertuar. Po tej sytuacji jestem pewna, że rodzice-awanturnicy znajdą jakieś inne powody, żeby się przyczepić do dyrekcji. Już zauważyłam, że to taki typ człowieka, któremu nigdy nie dogodzisz. Szkoda tylko, że na tym cierpią nasze dzieci w przedszkolu" – kończy swój list mama przedszkolaka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/181220,musimy-dokumentowac-kazde-wyjscie-z-dziecmi-takie-zycie-to-udreka