"Wstyd, aby gówniarz siedział". Kłótliwą staruszkę uspokoiła dopiero interwencja konduktora
Na pewno to znacie. Chcecie przemieścić się z miasta A do miasta B pociągiem. Miejscowości te dzieli sporo kilometrów, wybór pada więc na pociąg pospieszny lub ekspresowy. Godzina odjazdu dogodna, czas trwania podróży także, pieniądze na bilety macie, czy coś tu może pójść nie tak? Wiele. Ale przede wszystkim: brak miejsc siedzących w pociągu. I tu macie dwie możliwości: kupujecie sam bilet bez miejscówki z ponurą perspektywą stania przez całą podróż w korytarzu (byle nie koło WC, sami wiecie dlaczego!) albo szukacie innego pociągu i powtarzacie całą tę zabawę od początku.
Z tej pierwszej możliwości najwyraźniej skorzystała kobieta, o której napisała do nas czytelniczka. W swoim mailu opisuje sytuację, która spotkała jej znajomą. Kobieta jechała pociągiem pospiesznym z mężem i siedmioletnim synem nad morze. "W pewnym momencie do przedziału weszła kobieta, która nie wykupiła sobie miejscówki. Powiedziała do znajomej oraz do osób siedzących w przedziale, że 'To wstyd, aby gówniarz siedział, a ona – starsza – musi stać na korytarzu'. Moja znajoma powiedziała jej, że syn nie ustąpi, ponieważ ma wykupioną miejscówkę".
To nie spodobało się starszej pani. "(…) zaczęła coraz bardziej się rządzić. Wtedy już musiał zainterweniować konduktor. Po jego interwencji dopiero ta kłótliwa osoba wyszła i się uspokoiła. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, gdybym to ja była na miejscu tej znajomej. Ponieważ tak spokojnie bym się nie zachowała. Po to ktoś wykupuje bilet z miejscówką dla siebie i dzieci, aby przez te parę godzin jechać wygodnie.
Nikt nie ma prawa żądać ustąpienia miejsca. Ja w takiej sytuacji nie ustąpiłabym ani osobie starszej, ani kobiecie w ciąży. Przecież każdy wie, że jadąc w podróż dłuższą, należy wykupić miejscówkę. Ale są ludzie, co wolą na bilet wydać mniej, a nie żałują pieniędzy na papierosy czy alkohol".
Nie ulega wątpliwości, że kłótliwa pasażerka zachowała się niegrzecznie. Podobnie ma się rzecz z prawem do siedzenia, jeśli ma się wykupioną miejscówkę. Zastanawiam się jednak, co w sytuacji, kiedy jedziemy z dzieckiem, do pociągu wchodzi starsza osoba – tym razem grzeczna – i okazuje się, że nie ma wykupionej miejscówki. Czy zaproponować miejsce swojego dziecka? Zmieniać się? Zignorować całkowicie? I co z kobietą w ciąży, o której wspomina autorka listu? Też nie ustąpić? Tu mam już wątpliwości.
Jestem ciekawa Waszego zdania, piszcie na adres: mamadu@natemat.pl.
PS I jeszcze jedno: brak miejscówki wcale nie musi oznaczać, że ktoś woli wydać pieniądze na używki. Najczęściej po prostu na etapie zakupu biletu nie ma już dostępnych miejsc siedzących. Pech.
Czytaj także: https://mamadu.pl/175952,niepokojaca-scena-w-pociagu-tak-obcy-mezczyzna-zaczepial-mala-dziewczynke