Popołudniowy pociąg relacji Gdańsk Główny – Warszawa Centralna. Sierpniowa niedziela, wagon pełny, ludzie wracają z wakacji. Przy stoliku siedzi młoda kobieta z dwiema córkami. Jedna z nich, ta na kolanach mamy, ma na oko dwa lata, druga (o czym wkrótce się dowiem) dziewięć. Naprzeciwko nich siedzi mężczyzna w kolorowej koszuli we wzory w ptaki. Trochę na nie patrzy, trochę wygląda przez okno.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ja siedzę vis-à-vis tego mężczyzny, po skosie. Chcąc nie chcąc, często na niego spoglądam. Początkowo myślałam, że to tata dziewczynek, ale wkrótce okazało się, że to nieznajomy. W pewnym momencie mężczyzna wyszedł do Warsa, a mała dziewczynka zaczęła się wiercić i marudzić. Mama wstała i z córeczką na ręku poszła gdzieś, pewnie do WC, zostawiając starszą córkę przy stole. Długo jej nie było.
W tym czasie mężczyzna w ptasiej koszuli wrócił do stolika.
– Jak masz na imię? – od razu zapytał siedzącą samotnie dziewczynkę. Ta odpowiedziała. Miała bardzo ładne imię.
– A siostra? A mama? – dociekał mężczyzna. Otrzymał odpowiedź. Jedna z nich była moją imienniczką.
To był moment, kiedy poczułam się już zaalarmowana i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie. Po każdym pytaniu dziewczynka grzecznie udzielała odpowiedzi.
– Skąd jesteś? Ja z Częstochowy. A skąd wracacie? Co oglądasz w telefonie? Grasz? A w co? Mama się złości, że używasz telefonu? A tata? Nie? A co lubisz robić w wolnym czasie?
Pytań było więcej, mężczyzna zdawał się bardzo przyjazny, dużo się śmiał i uśmiechał do dziewczynki. Miał miękki, ciepły głos, który mógł budzić zaufanie. Ja siedziałam na baczność i wpatrywałam się w niego. Chciałam mieć pewność, że mam tę sytuację pod kontrolą. Było w niej coś skrajnie niewłaściwego, przez głowę przemykały historie o pedofilach i porwaniach dzieci. Nie chciałam stracić czujności.
Na moment jednak ją utraciłam. Zauważyłam, że mężczyzna czasami wtrąca angielskie słowa, a jego akcent wskazywałby, że mieszka od dłuższego czasu w Stanach. Może niepotrzebnie panikuję, pomyślałam. Amerykanie uważają, że small talki z obcymi są przecież ok.
Już po podróży, kiedy opowiadałam tę historię mieszkającej w USA przyjaciółce, ta powiedziała mi, że to jednak było dziwne. Że w Stanach mają obsesję na punkcie bezpieczeństwa dzieci ("safety first"). – Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś facet zagadał dziecko, które jest chwilowo bez opieki – powiedziała. I opowiedziała mi historię, jak to na osiedlu, na którym mieszka, małe dziecko się zgubiło i płakało. Przejżdżający tamtędy mężczyzna zatrzymał samochód i zawołał tę moją koleżankę, prosząc, żeby zadzwoniła na policję i została z tym dzieckiem, bo on nie chciał być z nim sam na sam.
Wygląda więc na to, że zbyt pochopnie rozgrzeszyłam ciekawskiego mężczyznę. Na szczęście nie zrobiła tego inna kobieta siedząca w pobliżu (o ironio, ona też wydawała się być Polką mieszkającą w Stanach!). Kiedy zauważyła mamę dziewczynki wracającą na miejsce, podeszła do niej i wyszeptała, żeby powiedziała córce, żeby nie podawała osobistych informacji obcym ludziom. Opowiedziała jej o dociekliwych pytaniach mężczyzny.
Mama była wyraźnie wzburzona. Spojrzała na mężczyznę, potem na córkę i powiedziała jej, że nie powinna rozmawiać z nieznajomymi i opowiadać im o prywatnych sprawach. Mężczyzna spojrzał w okno, po czym wstał i powiedział, że przejdzie się do Warsa. Zabrał swój bagaż i nie wrócił już do końca podróży.
Rozmawiajcie z dziećmi przed faktem
Ta sytuacja uświadomiła mi, jak łatwo o nieszczęście. Proszę, uczcie dzieci zasad bezpieczeństwa: nie rozmawiaj z obcymi, nie podawaj imienia swojego i rodziców czy rodzeństwa, nie mów, gdzie mieszkasz, gdzie spędzasz wolny czas, w co grasz i gdzie bywasz w internecie. Jeśli obcy mężczyzna cię niepokoi, zwróć się do kogoś w mundurze (jeśli to ulica i w pobliżu znajduje się np. policjant lub strażnik miejski) albo do konduktora w pociągu czy kierowcy w autobusie. W razie czego zwróć się o pomoc do kobiety, najlepiej matki z dzieckiem – statystyki jasno wykazują, że kobiety dużo rzadziej niż mężczyźni dopuszczają się pedofilii (stanowią ok. 4-5 proc. sprawców, jak wynika z międzynarodowych danych, polskie statystyki także wskazują na przewagę mężczyzn wśród pedofilów).
Mam jeszcze jedną prośbę, jeśli jesteście świadkami podejrzanej sytuacji, nie traćcie czujności. Reagujcie. Teraz wiem, że powinnam była zwrócić temu mężczyźnie od razu uwagę, że zadawanie takich pytań obcemu dziecku bez opieki jest niestosowne. Może napiszecie, że mógł tylko być przyjacielski i chciał zająć dziecko rozmową, żeby nie martwiło się, że mama jeszcze nie wraca. Może rzeczywiście tak było. Ale też niekoniecznie, prawda?