On bezczelny, ona bez hamulców, ale za to w ciąży. Kuriozalna sytuacja z autobusu
List do redakcji
19 kwietnia 2022, 13:09·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 kwietnia 2022, 13:09
Karolina ma 30 lat, jest w ósmym miesiącu ciąży. Jak podkreśla, czasy są, jakie są - pracuje w sklepie z artykułami do rękodzieła na umowę o dzieło, więc postanowiła pracować do samego końca, aby odłożyć maksymalnie dużo pieniędzy. "Inaczej na macierzyńskim byłoby kiepsko" - dodaje. Kobieta porusza się komunikacją miejską i niedawno spotkała ją w autobusie nieprzyjemna sytuacja.
Reklama.
Reklama.
Ciężarna 30-latka wracała z pracy komunikacją miejską, poprosiła jednego z pasażerów, aby zabrał rękę z wolnego miejsca, ponieważ chce usiąść.
Reakcja mężczyzny szokuje, podobnie zresztą, jak... zachowanie pasażerki w ciąży i świadków zdarzenia.
Czy kobieta w widocznej ciąży naprawdę jest przezroczysta?
Niewidzialna ciąża w autobusie
"Gdybym cały dzień siedziała z nogami do góry, to bym nie oczekiwała specjalnego traktowania. Ale w ósmym miesiąc ciąży, po całym dniu na nogach, naprawdę kiedy wchodzę do autobusu, jedyne, o czym marzę, to usiąść" - zaczyna swój list Karolina.
Kobieta przyznaje, że jej brzuch jest dość pokaźny i zwykle, nim zdąży pomyśleć - siedzi, bo ktoś ustępuje jej miejsca. Jednak tuż przed świętami spotkała ją nieprzyjemna sytuacja.
"W tym okresie zawsze w sklepie jest większy ruch, bo wszyscy budzą się, że potrzebują dekoracji. Weszłam do autobusu i nagle wszyscy siedzący wlepili wzrok w okna. Szybko jednak zobaczyłam wolne miejsce, do którego podeszłam" - pisze przyszła mama.
Mężczyzna siedzący przy oknie na drugim siedzeniu trzymał rękę. "Zapytałam go, czy to miejsce jest wolne. Spojrzał na mnie z taką pogardą, że aż przeszył mnie dreszcz. Przez zęby wysyczał: chyba widać, że zajęte. Odpowiedziałam, że jeśli nie ma oddzielnego biletu dla swojej ręki, to proszę, żeby ją zabrał, bo chcę usiąść. Dowiedziałam się, że jak jestem taka zmęczona, to mogę z tym brzuchem siedzieć w domu" - czytamy.
Jak wspomina Karolina, inni pasażerowie autobusu przysłuchiwali się tej rozmowie, jednak nikt nie zareagował. Wtedy przyszła mama niewiele myśląc - usiadła. "Całym niemałym ciężarem zmęczonego ciała usiadłam mu na tej ręce - nie wiem, co we mnie wstąpiło" - pisze kobieta.
"Zaczął się miotać, krzyczeć i próbował wyswobodzić rękę, wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę, kiedy po kilku sekundach delikatnie uniosłam się, aby mógł oswobodzić kończynę, wyskoczył z miejsca jak poparzony. Krzyczał, że jestem nienormalna, że mogłam mu złamać rękę, posypało się wiele nieprzyjemnych epitetów" - kontynuuje opowieść ciężarna.
Nagle mnie zauważyli
"Kilka osób delikatnie uśmiechało się pod nosem, inni stanęli w mojej obronie, ktoś powiedział, że przecież by mnie puścił. Generalnie zrobiło się mało przyjemnie. Słyszałam szepty wokół siebie, ale trudno, mleko się rozlało. Wysiadłam na swoim przystanku przekonana, że dobrze zrobiłam, jednak w domu dowiedziałam się, że niekoniecznie" - pisze Karolina.
Kobieta opowiedziała o zajściu mężowi. Ten stwierdził, że stanowczo przesadziła, że mogła poprosić kogoś innego, aby ustąpił jej miejsca, zamiast wdawać się w pyskówki i siadać na ręce współpasażera. "Tomek podkreślił, że jego zdaniem zachowałam się głupio, narażając siebie i dziecko, bo mężczyzna mógł mnie zepchnąć z siedzenia" - czytamy.
"Poza tym jego zdaniem zrobiłam z siebie wariatkę, uparł się, żebym już zrezygnowała z pracy, bo najwyraźniej nie radzę sobie z emocjami, które mi towarzyszą. Nagle okazało się, że to moja wina, że ktoś zachował się, jak cham. Nie ukrywam, że jest mi bardzo przykro, bo mąż, zamiast stanąć po mojej stronie, skrytykował mnie" - kończy Karolina.
Ciężarna w komunikacji
Dobrym zwyczajem jest ustępowanie ciężarnej miejsca w autobusie, niezależnie od tego, czy wraca z pracy, czy właśnie zrobiła sobie wycieczkę. Nagłe hamowanie, ostry zakręt - to wszystko może zakończyć się niebezpiecznym upadkiem, bo w ciąży z dużym brzuchem trudniej zachować równowagę.
W komunikacji publicznej są miejsca specjalne, oznaczone dla osób uprzywilejowanych, a więc starszych, ciężarnych, rodziców z dziećmi i niepełnosprawnych. Zaskakujące jest to, że w momencie, kiedy w pojeździe pojawia się ktoś, kto w sposób oczywisty powinien je zająć, musi prosić o zwolnienie go. To powinien być odruch, żeby takiej osobie ustąpić.
Zresztą nie tylko to miejsce z tabliczką, ale w zasadzie każde, które zajmujemy, jeśli możemy stać, a ktoś, kto wsiadł na pierwszy rzut oka nie, logicznym wydaje się ustąpienie mu. Jednak w tym przypadku nawet nie chodziło o ustąpienie miejsca, ale zabranie ręki. Pasażer okazał się być bardzo nieuprzejmy i zwyczajnie niekulturalny.
Jednak przecież to nie jest odosobniony przypadek. Nie raz piszecie, że nie mogłyście usiąść z dzieckiem, bo komuś "zmęczyła się torba" i zajmowała oddzielne miejsce. W takiej sytuacji inni pasażerowie powinni zareagować. Zostawienie ciężarnej samej sobie i przyglądanie się rozwojowi wypadków, czyni ich współwinnymi.
Tak, mąż Karoliny miał rację, patrząc po zachowaniu mężczyzny, ciężko stwierdzić, czy nie byłby zdolny do celowego zepchnięcia ciężarnej z miejsca, które zajęła. Jednak nigdy nie powinno dojść do tej sytuacji, jeśli jesteś świadkiem takich wydarzeń i obawiasz się zwrócić uwagę nietaktownemu pasażerowi - sam ustąp miejsca.
Jeśli nic nie zrobisz, jeśli dojdzie do wypadku - będziesz współwinny.
Czytaj także:
Chcesz nam opowiedzieć swoją historię? Napisz do autorki: marta.lewandowska@mamadu.pl