"Córka chce obciąć włosy. Nigdy na to nie pozwolę, co to w ogóle za głupi wymysł?"

Karolina Stępniewska
29 lipca 2024, 12:40 • 1 minuta czytania
Ma 10 lat, włosy zapuszczała od maleńkości. Miały być długie do Pierwszej Komunii. Naprawdę piękne są te jej włosy, gęste, mocne, sięgają za pas. Jej mama podcina jej końcówki, "żeby takich cienkich śledzi nie było". Robi to sama, bo fryzjerkom nie ufa: "zawsze coś zepsują i zetną za krótko". I tak sobie żyły w pełnej symbiozie: mama, córka i córczyne włosy. Aż do tego lata.
Do kogo należą włosy dziecka? fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dziewczynka oznajmiła na początku wakacji, że chce ściąć włosy. I to na krótko! "Bo jakaś koreańska piosenkarka jej się podoba, jakaś taka młoda dziewczyna i ona ma takie krótkie włosy właśnie", mówi oburzona mama dziewczynki.


Historię poznaję w autobusie. Ja i inni pasażerowie, bo kobieta opowiada o swoim strapieniu przez telefon. Głośno. Dowiadujemy się więc, że mama "absolutnie nie zgadza się'. I że po jej trupie. Bo w krótkich będzie brzydko wyglądać. I że co to za głupie wymysły w ogóle? I jeszcze, że ma już dość, bo ta jej córka to codziennie jęczy o te włosy i nawet się obraziła.

Słuchałam tych utyskiwań i zrobiło mi się smutno. Pomyślałam, że biedne to dziecko, a po chwili, że biedna też ta mama. Jej pewnie też nigdy nie pozwalano ścinać włosów w dzieciństwie. Zapewne dorastała, słuchając, że dziewczynka powinna mieć długie włosy, bo wtedy jest ładna. A powinna być ładna, bo jest dziewczynką.

Krzywdzi na całe lata

Takie podejście nie należy, niestety, do rzadkości. A szkoda, bo echa tego sprzeciwu i słów matki nierzadko ciągną się za kobietami długo w dorosłość. Mam koleżankę, której mama nie pozwalała nosić rozpuszczonych włosów. Bo "brzydko tak wygląda". Miały być obowiązkowo długie, ale spięte. Kasia przemogła się dopiero przed… 40 urodzinami. Ścięła włosy do ramion i od tego czasu nosi je rozpuszczone. 

Inna koleżanka ma długie włosy. Chciałaby je ściąć i oddać fundacji zbierającej włosy na peruki dla pacjentek onkologicznych. Myśli, że byłoby to też dobrym przykładem dla jej córek. Tylko jeszcze się waha. Przez całe dzieciństwo słuchała mamy, która mówiła, że musi mieć długie włosy. Do teraz zresztą, mimo że jest już 30-kilkuletnią kobietą, za każdym razem, gdy wychodzi do fryzjera, słyszy od mamy: "Tylko nie ścinaj na krótko!". Jeszcze się nie odważyła.

Inaczej niż jej siostra, która w ramach buntu od momentu wyprowadzki z domu ciągle eksperymentuje z fryzurami. Najczęściej krótkimi. Taki wyraz sprzeciwu, a raczej podkreślenia wolności poprzez fryzurę, to coś, co jest też bliskie mojej innej znajomej. Ona z kolei przez całe dzieciństwo słyszała, że nie może mieć grzywki, bo ma za niskie czoło. Wszystkie jej koleżanki z podstawówki nosiły grzywkę, ona też o niej marzyła. Obcięła ją, dopiero gdy sama została mamą. Wyglądała dobrze.

Ja z kolei pamiętam, że mniej więcej od połowy szkoły podstawowej stale zmieniałam fryzury. Ciągły cykl ścinania ich na (czasem bardzo) krótko i zapuszczania (czasem na bardzo długie). Mama się nie wtrącała. Do czasu. Dopiero gdy byłam dorosła, zaczęła reagować na każdą wzmiankę, że idę do fryzjera, przestraszonym: "Tylko nie ścinaj!". Skąd ta zmiana? Nasłuchała się już tylu narzekań i naoglądała tylu moich łez po kolejnych powrotach z gabinetów fryzjerskich, że w końcu stwierdziła, że wystarczy. I że skoro wolę się w długich włosach, to mam ich nie ścinać. Miała rację. Ja też w końcu to zrozumiałam. 

Ich włosy, ich decyzje

Dr Laura Kaster, psycholożka kliniczna i autorka poradników dla rodziców, mówi w Parents.com: – Na wczesnym etapie szkolenia z zakresu rozwoju nastolatków nauczyłam się zachęcać rodziców, aby pozwalali dzieciom podejmować własne decyzje dotyczące fryzury. Rodzice kontrolują tak dużą część życia swoich dzieci, że chociaż włosy powinny być tą sferą, w której powinny mieć autonomię.

Dr Kaster wyjaśnia też, że rodzice mają zdecydowane zdanie na temat tego, co wygląda najlepiej, ale gdyby spróbować zrozumieć, skąd biorą się takie uprzedzenia – zwłaszcza jeśli chodzi o włosy i ekspresję płciową – można dostrzec, że są one po prostu głęboko zakorzenione w konstruktach społecznych. Dokładnie tak, jak w przypadku mamy w autobusie.

Pozwólcie dzieciom być sobą, eksperymentować z różnymi fryzurami i długościami włosów, wyrażać tak siebie. To ich włosy, naprawdę. Pokażcie im, że mają prawo decydować o swoim ciele. A włosy? Cóż, odrosną. Wiem, sprawdzałam.

Czytaj także: https://mamadu.pl/183344,obcial-corce-wlosy-za-kare-byla-zrozpaczona-ale-przeciez-ostrzegalem