"Brakuje mu piątek do paska, więc zarywa noce". Wyścig szczurów napędzają... dzieci

Martyna Pstrąg-Jaworska
12 czerwca 2024, 13:34 • 1 minuta czytania
Czerwiec to w szkole czas poprawek i wystawiania ocen. Wielu uczniów staje na rzęsach, żeby poprawić oceny, bo dzięki lepszym wynikom końcowym będą mogli mieć czerwony pasek na świadectwie zakończenia szkoły. Ten wyścig szczurów często jest wynikiem presji, którą wywierają rodzice i rówieśnicy.
Uczniowie za wszelką cenę walczą o świadectwo z czerwonym paskiem. fot. KAROLINA MISZTAL/REPORTER/EastNews
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Kiedyś pasek był ważny"

Natalia jest mamą chłopca, który chodzi do podstawówki. Sama wychowała się w czasach, kiedy dla uczniów i rodziców czerwony pasek był ważny: "Jestem z pokolenia, dla którego liczył się czerwony pasek na świadectwie. Zarówno nauczyciele, jak i moi rodzice często powtarzali, że trzeba się uczyć cały rok, a nagrodą za to jest brak wysiłku w maju i czerwcu, by mieć na świadectwie zakończenia szkoły świetne oceny i pasek właśnie.


Sama zawsze byłam dość ambitna, więc zawsze zależało mi na tym, by się nauczyć, mieć dobre oceny, być dumną z samej siebie. Teraz jestem mamą i mam córkę, która jest w 6-latkach oraz syna w 5. klasie. Odkąd Jasiek poszedł do 4. klasy, staram się nie wywierać na nim presji związanej z ocenami.

Bardziej skupiamy się na wiedzy i umiejętnościach, próbuję go zarażać ciekawością wobec różnych dziedzin nauki i rzadko patrzę na tabelki z cyframi. Zależy mi na tym, by syn coś wiedział, dawał sobie radę z materiałem, a przy tym pamiętał, że oceny nie są w 100 proc. wyznacznikiem tego, co wie i umie. Co z tego jednak, że ja jestem świadoma i staram się go wychować w mniej krzywdzący sposób" – opowiada mama 4-klasisty.

Dzieci zarywają noce nad książkami

Nasza czytelniczka przyznaje, że zaskoczył ją widok syna, który sam siadł do książek: "Piszecie w różnych artykułach, że już się zaczął wyścig szczurów za czerwonym paskiem. Okazuje się, że u Jaśka w klasie to zjawisko istnieje już od końca maja, kiedy nauczyciele wzięli się za poprawy ocen przed ich wystawieniem na koniec roku. Niby wszyscy trąbią, że świadectwo z wyróżnieniem nie powinno być celem samo w sobie, ale wielu pedagogów namawia uczniów do popraw ocen.

Kusi dzieciaki właśnie paskiem, dumą ze strony rodziców, nagrodą dla najlepszych uczniów. Nie chcę jednak obwiniać nauczycieli, bo wiadomo, że zależy im, żeby uczniowie z ich przedmioty mieli dobre oceny i coś tam umieli. Problemem okazują się też rówieśnicy. Co z tego, że ja staram się tłumaczyć synowi, że oceny nie są najważniejsze i nie wywierać presji, kiedy inni rodzice to robią.

Ostatnio zauważyłam, że Jasiek jest dużo bardziej nerwowy. Kilka razy widziałam też, jak sam z siebie, bez mojego upominania, uczył się i powtarzał materiał z matematyki i języka angielskiego. Dwa razy nawet zarwał noc, bo siedział nad książką do późna. Kiedy go o to zapytałam, okazało się, że ambitnie chce poprawić wypadające mu czwórki na piątki z tych dwóch przedmiotów".

Koledzy też się poprawiają

"Nie wiedziałam, skąd taki pomysł, ale syn przyznał, że dwóch kolegów też tak robi, żeby mieć paski na świadectwie. Syn uznał więc, że i on poprawi oceny. Nie chce być źle zrozumiana: cieszę się, że sam podjął się takiej próby. Uważam jednak, że w tym przypadku zadziałała presja rówieśnicza, która jest krzywdząca. Jeśli powinie mu się noga, będzie się czuł gorszy, choć jest naprawdę świetnym uczniem i cały rok miał świetne wyniki w nauce oceny.

Przecież te dzieciaki nie mają same z siebie poczucia, że muszą poprawić oceny. To rodzice naciskają na nie i są temu winni. Co z tego, że ja jestem świadoma, jeśli w szkole od rówieśników syn usłyszy coś, co wpłynie na jego zachowanie? Trochę bałam się o tym z nim rozmawiać. Nie chciałabym, żeby poczuł, że jestem niezadowolona z jego poprawiania ocen, bo to byłoby trochę hipokryzją.

Powiedziałam mu tylko, że jeśli się nie uda to trudno i nie powinien mieć do siebie pretensji. Nie chciałabym go zniechęcać do samodzielnej nauki i podejmowania wyzwań, ale uważam, że w tym wypadku motywacja nie jest do końca zdrowa" – kobieta kończy swoją wiadomość.

Czytaj także: https://mamadu.pl/185750,czerwony-pasek-na-swiadectwie-bloger-ma-pomysl-na-mniej-krzywdzaca-zmiane