Skąd w nas tyle jadu? Sytuacja ze sklepu najlepszym (ale smutnym) na to dowodem

Klaudia Kierzkowska
19 kwietnia 2024, 11:09 • 1 minuta czytania
Ciężarna ma prawo skorzystać z kasy pierwszeństwa. Ma prawo usiąść w autobusie na miejscu dedykowanym kobietom spodziewającym się dziecka. Może poprosić o przepuszczenie w kolejce. Z jakim efektem? Różnym. Bo choć ma prawo, choć wypada ją przepuścić, to różnie z tym bywa. Niestety, ale muszę to napisać – nieuprzejmość ludzka nie zna granic.
Zamiast krytykować, ustąp ciężarnej w kolejce. fot. galitskaya/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Mówią, że to stan błogosławiony. Przepiękny etap w życiu. Coś, co trudno opisać słowami. Ciąża. Pierwsze ruchy dziecka są czymś magicznym, niepowtarzalnym. Nie neguję. A wręcz przeciwnie, podpisuję się pod tym obiema rękami. Jest jednak druga strona medalu. Ból kręgosłupa, opuchnięte nogi, pogorszone samopoczucie, senność, zgaga, czy ogromne przemęczenie. I wtedy wszystko zaczyna się komplikować.


Walczę sama ze sobą

Ciąża to jazda bez trzymanki. Prawdą, jest, że niektóre kobiety przez 9 miesięcy czują się doskonale. Są pełne energii i nie skarżą się na żadne dolegliwości. Jednak chyba większość z nich (takie odnoszę wrażenie) walczy, by przetrwać. A pod koniec odlicza dni do rozwiązania.

Nudności, wymioty i totalny brak sił w pierwszym trymestrze ciąży potrafią wykończyć. Drugi, choć jest trochę łagodniejszy, do najprzyjemniejszych też nie należy. Ostatnie trzy miesiące to dopiero wyzwanie. Wszystko boli. Dosłownie. Każda cześć ciała. Kręgosłup, miednica, nogi, stopy, głowa. A rozpychający się w brzuchu maluszek, który kopie po żebrach i uciska na pęcherz, to taka wisienka na torcie.

"Czy ja dam radę dzisiaj przetrwać?", "Czy znajdę siłę, by pojechać do sklepu?", "Jestem zmęczona, no ale muszę. Nikt tego za mnie nie zrobi" – powtarzają w myślach ciężarne.

A społeczeństwo dowala

Nie raz i nie dwa byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji. Niezrozumienia. Lekceważenia. Braku empatii. Braku szacunku. Widziałam i doświadczyłam. Niestety. Kilka dni temu znów zobaczyłam oburzenie na wielu twarzach, gdy kobieta w bardzo zaawansowanej ciąży zapytała, czy może podejść do kasy bez kolejki.

Jeden pan coś burknął pod nosem, druga pani spojrzała wzrokiem, który ze zrozumieniem nie miał nic wspólnego. Młody chłopak, który stał tuż przy kasie, powiedział jedno, ale magiczne słowo "proszę". On jeden spisał się na medal.

Na tym niestety nie koniec. Ta kobieta miała pół kosza zakupów. Rozpakowywała i rozpakowywała. Powoli, bez pośpiechu. Widać było, że jest zmęczona, że nie ma już sił. Wspomnienia wróciły. Przypomniałam sobie, jak sama nie tak dawno byłam w takim stanie. Wiem, z czym to się je. Marzysz, by usiąść, napić się łyka wody, ale nie możesz.

Stoisz w kolejce, rozpakowujesz, a potem pakujesz te wszystkie zakupy do torby. Inni patrzą, wzdychają, wywracają oczami. A ty czujesz się jak intruz, jak przestępca. A przecież nic złego nie zrobiłaś. Potrzebowałaś pomocy, zrozumienia. Poprosiłaś tylko o przepuszczenie w kolejce.

Przychodnie nie są lepsze

Z podobnymi sytuacjami spotkałam się też w przychodni, podczas porannych badań krwi. W większych miastach (na szczęście), w wielu miejscach są osobne wejścia dla ciężarnych. Poczekalnie i gabinety tylko dla nich. Ale zdarza się tak, że wszystko jest wspólne. Taki miks – dorośli, ciężarne, dzieci.

I tłumy tych starszych babć i dziadków (oczywiście bez urazy), którzy już od świtu stoją w kolejce i pilnują, by nikt się nie wcisnął. Nie przekradł się bokiem. A kiedy ciężarna wkracza pięć minut po otwarciu punktu pobrań i pyta, czy mogłaby wejść bez kolejki, zaczyna się. "Trzeba było wcześniej wstać", "Teraz moja kolej i na pewno nikogo nie przepuszczę", "Spieszy mi się, proszę się nie wciskać", "Ciąża to nie choroba, może pani poczekać" – pada niemalże z każdej strony.

Postoję, dziękuję

Pamiętam, zapytałam tylko raz. Poprosiłam o przepuszczenie w kolejce w piekarni. To był ostatni miesiąc ciąży, przemęczenie dawało się we znaki. Usłyszałam kilka epitetów, widziałam, jak patrzą z nienawiścią w oczach. Wystałam swoje. Nie wpychałam się. Nie chciało mi się walczyć z wiatrakami. Zawiodłam się. Niestety.

Zdarzało się, że ktoś sam zaproponował, że przepuści. Ktoś ustąpił miejsca w autobusie. To miłe. Zawsze podziękowałam. Doceniałam. Bo takie gesty nie zdarzały się często. To pojedyncze przypadki.

Przykre, że niektóre osoby traktują kobietę w ciąży jak intruza. Jak kogoś, komu niby nie chce się stać w kolejce i za wszelką cenę stara się wepchnąć. Wykorzystuje swój stan. Takie przekonanie nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdą. Ciężarne czasami naprawdę nie dają rady. A kiedy proszą o ustąpienie to znak, że naprawdę potrzebują pomocy, zrozumienia. Wsparcia. I tu postawię kropkę.

Czytaj także: https://mamadu.pl/128923,ciaza-po-40-tce-jest-bardz-wymagajaca-zobacz-jakie-badania-musisz-wykonac