Apteczny hit za kilkanaście zł. Genialny na przebarwienia, blizny i ukąszenia owadów
Apteczne produkty: świetne działanie, niska cena
Od jakiegoś czasu staram się w aptekach wyszukiwać prawdziwe perełki pielęgnacyjne, które mają proste składy i genialne działanie. Takim sposobem jakiś czas temu trafiłam na srebro koloidalne, dzięki któremu złagodziłam podrażnienia skóry związane z atopowym zapaleniem.
Chciałabym się podzielić jeszcze jednym odkryciem, które kosztuje kilkanaście złotych, a bardzo poprawiło komfort mojego życia. Mianowicie chodzi o żyworódkę w płynie, czyli wyciąg z tej rośliny, który używam na skórę. Czasami zdarza mi się stosować go zamiast toniku (przecieram twarz wacikiem nasączonym produktem) lub wspomnianego już srebra koloidalnego, bo żyworódka ma właściwości bakteriobójcze, przeciwzapalne i przeciwwirusowe.
Żyworódka w płynie
Wiele influencerek pokochało żyworódkę również za jej właściwości rozjaśniające i przyspieszające leczenie ran, zawartość flawonoidów (przeciwutleniaczy, które m.in. spowalniają procesy starzenia), witaminy C oraz składników mineralnych takich jak: krzem, miedź, mangan, selen, glin, potas, wapń, żelazo oraz wyciąg z aloesu.
Według pani w aptece najlepiej działa kojąco i regeneracyjnie na skórę, sprawdza się jako produkt na ukąszenia owadów (łagodzi swędzenie i nawilża), jako dodatkowe nawilżenie np. po poparzeniach słonecznych oraz łagodząco po różnych zabiegach dermatologicznych i kosmetycznych.
Mnie płyn z żyworódki najbardziej jednak pomógł mi w rozjaśnianiu blizn. Poleciła mi go znajoma, która miała usuwanych prewencyjnie kilka pieprzyków. Po zabiegu bała się blizn na twarzy, więc zagojone miejsca smarowała żyworódką, bo tak poleciła jej farmaceutka. Pani przyznała, że płyn ma łagodniejsze działanie niż produkty typowo przeznaczone do rozjaśniania i spłycania blizn, ale jest też w pełni naturalny.
Żyworódka na blizny
Rzeczywiście blizny znajomej są teraz właściwie niewidoczne, więc postanowiłam sprawdzić na sobie działanie żyworódki. Mam bliznę na dekolcie również po usuwaniu pieprzyka. Ślad jest spory, po zagojeniu rany przekształcił się w bliznowiec. Postanowiłam spróbować zmniejszyć bliznę przy użyciu żyworódki, skoro to naturalny produkt i kosztował w mojej aptece 15 zł. Nie widziałam żadnych minusów: za taką cenę nawet brak efektu nie byłby aż takim zawodem.
Okazało się, że w moim przypadku żyworódka się sprawdziła. Co prawda nadal jestem w trakcie jej używania, a blizna jeszcze jest widoczna, ale muszę przyznać, że widać ogromną zmianę. Rozjaśniła się, nieco się też spłyciła, zaczerwienienie bliznowca zmalało. Nie spodziewałam się, że produkt z apteki za kilkanaście złotych okaże się taką perełką. Używam jej 2 razy dziennie, psikając niewielką ilość na wacik, którym przemywam bliznę albo 1-2 krople palcami aplikuję bezpośrednio na ranę.
Poleciłam już żyworódkę znajomej, która zaczęła używanie jej na bliznę po cesarskim cięciu, obydwie jesteśmy bardzo ciekawe efektów. A wy znacie płyn z żyworodki? Używacie? Pewnie świetnie sprawdzi się też w domowej apteczce na ukąszenia owadów i wszelkie rany na dziecięcych łokciach i kolanach. Teraz kiedy nadchodzi wiosna, takich wypadków podczas zabaw (w tym otarć) będzie sporo. Wypróbuję wtedy żyworódkę na skórze moich dzieci.
Żyworódkę w formie rośliny doniczkowej można też hodować w domu, podobnie jak aloes. On też ma podobne właściwości i również sprawdza się jako roślina ozdobna w domu.
Czytaj także: https://mamadu.pl/155777,5-najlepszych-kosmetykow-z-apteki-tanie-zastapia-najdrozsze-produkty