"Miałam kupić na Temu jedną rzecz i przepadłam. W końcu zaczęłam ogarniać życie"
"Dzień dobry, może to głupie, ale wierzę, że innym mamusiom się przyda moja rada. Jeśli tak jak ja macie dość ciągłego bałaganu w domu, porozwalanych zabawek, ubrań, to idźcie zrobić zakupy na Temu. Wszędzie mi się wyświetlają tego reklamy i na początku byłam sceptyczna, ale przepadłam. Chciałam tylko kupić kilka gadżetów do kuchni, a skończyło się tym, że pół domu sobie przeorganizowałam.
Kupiłam krajalnicę do warzyw i owoców (dzięki czemu zdrowiej się odżywiamy, a ja gotuję z większą przyjemnością, bo nie mam tyle garów do mycia itp.), pojemniki na zabawki do pokoju dzieci, blender na USB (firmowe to nawet kilkaset złotych kosztują, bo sprawdzałam), patelnię na jajka sadzone, organizer na zabawki do kąpieli, który można przyczepić do wanny, pokrowce na pościel... No mogłabym wymieniać i wymieniać.
Czasem zdarza się, że trzeba na coś dłużej poczekać, ale według mnie warto, bo chociaż to nie jest najlepsza jakość na świecie, to nigdy się nie zawiodłam, zawsze wszystko wyglądało tak, jak na zdjęciach.
Najlepsze jest to, że to wszystko się bardzo przydaje i po prostu usprawniło mi życie i mojej rodzinie. Bo jak dzieci (mam dwoje) mają takie fajne pojemniki z przegródkami, kolorowe, to im się aż chce zbierać po sobie te zabawki. Mnie też się więcej chce, jak mam w kuchni i łazience wszystko ładniej poorganizowane. Uważam, że to fajny trik dla rodziców. Dla mam właściwie, bo to zwykle tak jest, że to przecież my się tym zajmujemy.
Wiem, że są jakieś kontrowersje związane z tymi zakupami, ale ja polecam i może byście o tym napisali, bo wiem, że to się przyda rodzicom innym. Taka oszczędność pieniędzy, ale też czasu. Nie mają co się bać, tylko kupować".
Dlaczego nie kupuję na Temu?
"Jakieś kontrowersje", pisze Edyta. Co najmniej kilka.
Po pierwsze, aspekt ekologiczny: przedmioty zakupione na Shein, AliExpress czy właśnie Temu muszą często przebyć kilka tysięcy kilometrów, generując ogromny ślad węglowy. Wiele z nich pakowanych jest pojedynczo, w plastik. Nie mamy wiedzy, jak wygląda produkcja towarów. Gdzie trafiają zanieczyszczenia i odpady powstałe przy produkcji? Czy są odpowiednio utylizowane?
Po drugie, promocja konsumpcjonizmu: zdarza się, że darmowa przesyłka jest oferowana dopiero od konkretnej kwoty zakupów. Jeśli chcemy kupić drobiazg za 10 zł, za przesyłkę mamy zapłacić 20 zł, a darmowa dostawa zaczyna się od 40 zł (to przykładowe kwoty), możemy uznać, że lepiej dobrać kilka dodatkowych produktów, których zakupu wcale nie mieliśmy w planach. A my naprawdę nie potrzebujemy więcej.
Po trzecie, potencjalne zagrożenie. Kosmetyki, zabawki, elektronika, ubrania, gadżety do domu – na Temu i podobnych można znaleźć niemal wszystko. Bez atestów czy certyfikatów potwierdzających, że te produkty są bezpieczne dla zdrowia – co w przypadku zabawek (które mogą zawierać np. groźne ftalany), elektroniki (pewnie słyszeliście o wybuchających ładowarkach do telefonów) czy produktów osobistych ma ogromne znaczenie.
Po czwarte, aspekt etyczny. W jakich warunkach pracują osoby zatrudnione w fabrykach Temu? Czy nie ma wśród nich dzieci? Czy pracownicy są godnie wynagradzani? Mam wątpliwości. Aby ceny były niskie, na czymś trzeba zaoszczędzić. Niestety, często są to ludzie.
Nie każdy ma wybór
Dlaczego więc, mając na uwadze powyższe kwestie, nie oburzam się za każdym razem, kiedy słyszę, że ktoś robi zakupy na Temu czy innej tego typu platformie? Bo rozumiem, że są sytuacje, w których aspekt ekonomiczny jest ważniejszy niż wszystkie powyższe. Rozumiem, że nie każdy ma świadomość i nie każdy się edukuje w tym temacie.
Rozumiem matkę, która kupuje dziecku "modny" plecak na Temu, bo nie stać jej, by wydać na oryginał kilkaset złotych, a nie chce, by dziecko zostało wykluczone z grupy rówieśniczej. To samo tyczy się zabawek, naklejek, kostiumów na bal przebierańców czy wszelkich gadżetów dla dzieci.
Bo jeśli taka matka (czy też ojciec) ma do wyboru dobrej jakości, etycznie produkowane zabawki czy ubranka dla dzieci, na które jej nie stać, albo łudząco podobne do nich rzeczy, gorszej jakości, za ułamek ceny, oczywiste jest, że wybierze to drugie. Nie popieram, ale rozumiem. No, przynajmniej staram się rozumieć.
Chętnych odsyłam do filmu Czytamy Etykiety o zakupach na Temu. Uprzedzam jednak – nie czytajcie komentarzy (no, chyba że macie za niskie ciśnienie).