„Kochanie” słyszę zza drzwi łazienki i już domyślam się, że coś jest na rzeczy. Zazwyczaj mój ukochany nie woła mnie, gdy kąpie córkę. Kiedy nie pracuje wieczorami to jest ich czas. Ja jestem potrzebna tylko po to, by mała wytrzeć i rozczesać jej włosy. Stąd to przesłodkie „kochanie” i śmiech małej wzbudziły moje podejrzenia. I słusznie.
Reklama.
Kiedy zajrzałam do łazienki mała była już owinięta w ręcznik i przytulona do taty. Nietypowe, bo to zasadniczo moja rola. Ale po chwili okazało się dlaczego. Wanna była czarna.
Wyrzucajcie gumowe zabawki kąpielowe! W środku zbiera się grzyb!
Teraz już wiem, co to było, ale gdy zajrzałam do wanny zobaczyłam tylko czarne, cienkie płatki pływające po powierzchni wody. Dopiero kiedy ukochany zapytał mnie jak myję dziecięce zabawki, bo może zrobił coś nie tak, uświadomiliśmy sobie, że ich mycie nie wystarczy.
Nie da się domyć piszczących rybek, kaczek i misiów!
Choć byłam bezwzględna i wszystkie żabki i żyrafki wylądowały w koszu, postanowiłam sprawdzić jak dbać o tego typu gadżety.
Internet oferuje kilka porad na temat tego jak czyścić i sterylizować gumowe zabawki. Pojawiają się tam porady dotyczące ich „wygotowania” albo wypłukania w mieszance wody, octu i wybielacza.
Ja na czyszczenie gumowych kaczek nie piszę się z kilku powodów: 1.To według mnie robota „na chwilę”. Wystarczy kilka kąpieli a ona znów będą wypełnione pleśnią, 2. Uważam, że nie da się doczyścić ich dokładnie, 3.Są tanie, więc wolę kupić 2-3 nowe co jakiś czas, niż sterylizować te stare, 4.Połączenie octu i wybielacza – w mojej ocenie to niebezpieczne dla dziecka. Wiem, że zabawki należy później wielokrotnie wypłukać, ale mimo wszystko staram się unikać chemii tam, gdzie to tylko możliwe.
Moje dziecko uwielbia zabawy w wodzie. Fantastycznie bawi się na basenie i chętnie wskakuje do wanny gdy nadchodzi pora kąpieli. Mam do siebie trochę żalu, że wcześniej nie zauważyłam zabawkowego brudu. Ale gdy tylko go dostrzegłam postanowiłam podzielić się z Wami refleksją.
Nie trzymajcie siedlisk bakterii w domu. Nie ryzykujcie zdrowiem, a nawet życiem dzieci. Leczenie grzybicy jest kosztowne i długotrwałe. Ponadto grzyb i pleśń mogą powodować częstsze przeziębienia, wysypki skórne oraz pogorszenie się systemu immunologicznego
Jeżeli nie chcecie maluchom odbierać kolorowych, kąpielowych gadżetów postawcie lepiej na sitka czy lubki. Doskonałe do przelewania wody i łatwe do utrzymania w czystości. Moja córka je pokochała.
Jeśli jednak zdecydujecie się na kolorowe, gumowe atrakcje pamiętajcie, by starać się czyścić je dokładnie (nie tylko suszyć) co najmniej raz na tydzień. Zabawki najlepiej wieszać w siatce lub koszu, w dobrze wentylowanym miejscu. Nie zostawiajmy ich na wannie, by pleśń dodatkowo nie narosła od spodu. Przed każdą kąpielą „rzucajcie” na nie okiem, by sprawdzić, czy nadal są czyste i bezpieczne. Jeśli boicie się „czarnych płatków”, o których pisałam wcześniej, po zakupie nowych zabawek możecie zakleić je od spodu klejem sylikonowym. Zyskujecie wówczas pewność, że woda nie dostanie się do środka i tym samym w zabawkach nie pojawi się pleśń ani grzyb.