Szkoła staje się "testowalnią". Nauczycielka uderza w polski system, wprost

Magdalena Woźniak
09 listopada 2023, 13:01 • 1 minuta czytania
Szkoła w naszym kraju, w obecnej formie, jest już nie do przyjęcia. Zmieniają się standardy, pedagodzy widzą w uczniu więcej człowieka niż kiedykolwiek. A jednak wciąż wielu z nich całkowicie się pogubiło w kwestii utrzymania równowagi między nauką a testowaniem. O tym, jak ją odzyskać i czy to jest normalne, mówi Marzena Żylińska.
"Dzieci to nie konie wyścigowe" – mówi Marzena Żylińska. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Wielka 'testowalnia'"

Marzena Żylińska, naukowczyni, współtwórczyni Budzącej się Szkoły publikuje na swoich kanałach filmy, w których odpowiada na wątpliwości rodziców, uczniów. Mówi o błędach klasycznego systemu edukacji, o tym, co może i powinno ulec zmianom.


W jednym z ostatnich postów odniosła się do historii rodziców, którzy piszą o niekończących się sprawdzianach, testach, kartkówkach w szkołach ich dzieci. Rodzice mieli zadawać jej pytania: czy to normalne, że testów jest tak wiele i uczeń spędza całe dnie w domu, po szkole, w czasie wolnym, na nauce? Odpowiedziała:

Nie, nie powinno tak być. Jeżeli szkoła zamienia się w wielką testowalnię, to nauka zostaje przeniesiona na dom. Rodzice wchodzą w rolę nauczycieli albo trzeba zatrudniać korepetytorów. Tak nie powinno być. Nas dorosłych chroni prawo pracy od nadmiaru pracy, dzieci nie chroni nic. (…) 'Co robić?' – pytacie. Napisałabym do szkoły, do kadry, do dyrekcji, opisała, jak się czujecie, jak czują się wasze dzieci. Poprosiłabym o zmianę podejścia.Marzena ŻylińskaNaukowczyni

A nawet więcej

Żylińska idzie dalej, mówiąc: "Im więcej w szkole sprawdzianów, tym mniej czasu na naukę. Każda kartkówka, każdy sprawdzian, każdy test, to przerwa w nauce".

Oddolny ruch zmiany systemu edukacji, jakim jest Budząca się Szkoła, jest inicjatywą, w której pedagodzy, ludzie, którym zależy, zadają sobie ważne pytania.

Jak mogę wesprzeć ucznia?

Z czego mogę zrezygnować, by szkoła nie była miejscem przykrym?

Jak mogę zobaczyć w uczniu więcej człowieka?

Nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji patrzeć na realne zmiany. Kiedy obserwuję takie oddolne inicjatywy, moja wiara w ludzi rośnie. Oto grono mądrych, wykształconych profesjonalistów, podążających za młodymi ludźmi i ich potrzebami. Ludzie, którym zależy, ludzie, którzy znają najnowsze badania, wytyczne dotyczące dziecięcej psychiki. Ludzi, którzy mówią: "Dzieci to nie konie wyścigowe".

Cieszę się, że moja córka ma szansę na doświadczanie tych wielkich zmian. Każde dziecko na nie zasługuje.

Czytaj także: https://mamadu.pl/178636,moja-corka-jest-za-dobra-na-publiczna-szkole-nie-skaze-jej-na-przecietnosc