Teściowa pomaga przy wnukach. Jestem jej wdzięczna, ale boję się, że truje dzieci
Babcia chętnie pomaga przy wnukach
"Moja teściowa jest już kobietą na emeryturze, która sama zaoferowała się, że będzie mężowi i mnie pomagać przy opiece nad dwójką wnuków: naszą córeczką, która chodzi do żłobka i synkiem w wieku przedszkolnym. Dotychczas mama męża była czynna zawodowo, więc zapowiedziała, że jak tylko przejdzie na emeryturę, to z chęcią pomoże przy wnukach. Wcześniej nie miała możliwości, żeby zostać z młodszą wnuczką, kiedy ja wracałam po macierzyńskim do pracy" – pisze w liście do redakcji mama dwójki dzieci.
"Jestem jej bardzo wdzięczna, bo mimo tego, że dzieci rano zawozimy do placówek i sami idziemy do pracy, to teściowa zajmuje się wnukami po południu. Odbiera je z przedszkola i żłobka, dzięki czemu dzieci nie muszą być w placówce aż do 17:00, kiedy my kończymy pracę. Babcia przychodzi z maluchami do domu, szykuje im jakiś podwieczorek, a często się też zdarza, że obiad dla mnie i męża".
Szkodliwy nałóg
Kobieta opowiada, że ma pewne zastrzeżenie do opieki teściowej nad wnukami: "Jestem jej niezwykle wdzięczna. Jest jednak pewne 'ale', które sprawia, że czasami zastanawiam się, czy opieka babci to dla moich dzieci na pewno dobre rozwiązanie. Mianowicie, teściowa nałogowo pali papierosy. Oczywiście staraliśmy się z mężem ją przekonać, że warto byłoby zrezygnować z nałogu, zadbać o zdrowie itp. To jednak dorosła kobieta i odpowiada sama za siebie, więc nie mamy prawa zmusić jej do porzucenia używki.
Problemem jest dla mnie to, że teściowa pali podczas opieki nad dziećmi. Wychodzi na taras albo odchodzi od maluchów na pewną odległość, kiedy spędzają czas na podwórku dookoła domu. Ale w zasadzie dzieci widują często babcię z papierosem w ustach. No i po zakończeniu palenia mama męża wraca od razu do opieki nad wnukami, więc dzieci na pewno czują od niej zapach papierosów".
Czy wnuki biernie palą?
"Zastanawiam się, na ile to bezpieczne i czy przypadkiem nie powoduje to u moich dzieci biernego palenia. Nie wiem, czy takie wdychanie samego zapachu jest szkodliwe, bo przecież teściowa nie bucha dymem dzieciom w twarze. My z mężem nie palimy, wiec trochę nam to jednak przeszkadza. Kiedy poprosiłam ją, żeby nie paliła przy dzieciach, usłyszałam tylko, że przecież nie pali całkowicie przy nich, bo odchodzi dalej i wnuki nie mają styczności z papierosami.
Jakoś czuję jednak mimo wszystko niepokój. Nie mam jednak odwagi powiedzieć teściowej, żeby całkiem nie paliła przy dzieciach, bo mam poczucie, że może uznać to za atak i się obrazić. A przecież ona nam bardzo pomaga i nie chciałabym rezygnować z jej pomocy tylko z powodu jej nałogu" – kończy swój list zaniepokojona czytelniczka.