
Noszenie, kołysanie, chodzenie – oto nowy rytuał, który może pomóc uśpić płaczące niemowlę. Prosty, 13-minutowy schemat oparty na badaniach japońskich naukowców daje realną szansę na szybsze ukojenie malucha. A dla zmęczonych mam, które już wypróbowały wszystko, taka metoda brzmi jak prawdziwa nadzieja.
Chodzenie – klucz do ukojenia
Każda mama niemowlaka zna ten moment – zmęczenie po całym dniu, a maluch wciąż nie śpi. Marzy się o cudzie, który zadziała szybciej niż kołysanki, biały szum i dziesiąte podejście do odkładania dziecka do łóżeczka. Dobra wiadomość? Naukowcy znaleźli nowy sposób, który może pomóc. I nie chodzi o żadną magiczną sztuczkę, tylko o prostą, fizyczną czynność: spacer z dzieckiem na rękach.
Jako dziennikarka, która od lat rozmawia z mamami, sama ma dwójkę dzieci i pisze codziennie o rodzicielskich zmaganiach, wiem jedno: jeśli coś ma szansę zadziałać, warto spróbować. Zwłaszcza jeśli nie wymaga inwestycji w drogie sprzęty, aplikacje czy specjalistyczne szkolenia.
Nowe badania japońskich naukowców pod przewodnictwem dr Kumi Kurody potwierdzają coś, co wiele mam robi instynktownie: noszenie dziecka i chodzenie z nim po pokoju pomaga w jego uspokojeniu. Ale kluczem okazuje się konkretna sekwencja działań. To nie samo noszenie ani siedzenie z dzieckiem, tylko rytmiczny, spokojny spacer – trwający dokładnie 5 minut.
W badaniu naukowcy mierzyli tętno niemowląt i analizowali, co dzieje się z ich ciałem w różnych sytuacjach. Kiedy dziecko było niespokojne i płakało, a rodzic po prostu siedział z nim na rękach – maluch się nie uspokajał. Tętno rosło, a płacz się nasilał. Gdy natomiast ten sam maluszek był noszony i delikatnie kołysany w rytmicznym marszu – po około 5 minutach przestawał płakać, a u części dzieci pojawiał się sen.
Rytuał krok po kroku
Eksperci sugerują, że warto wypróbować prostej 13-minutowej sekwencji:
- Noszenie i spacer przez 5 minut – bez podskakiwania, bez śpiewania, bez rozpraszaczy. Liczy się jednostajny chód po płaskiej powierzchni. W domu, po korytarzu, wokół stołu – gdziekolwiek można chodzić spokojnie i bezpiecznie.
- Następnie 8 minut siedzenia z dzieckiem na rękach – wciąż w pozycji pionowej, blisko siebie, bez odkładania. To czas na wyciszenie i utrwalenie ukojenia.
- Na końcu – delikatne odłożenie do łóżeczka. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dziecko powinno już być senne lub spać.
W badaniu najlepsze rezultaty osiągano właśnie wtedy, gdy rodzic nie przerywał rytuału – czyli nie zatrzymywał się w połowie spaceru ani nie odkładał dziecka zbyt szybko.
Jak każda metoda, ta również nie jest uniwersalna. Badanie objęło tylko niemowlęta do 7. miesiąca życia, a liczba uczestników była niewielka. W artykule opisującym wyniki badania w portalu mother.ly ekspertka ds. snu Patti Read zaznacza, że nie każdy maluch zareaguje tak samo – niektóre dzieci potrzebują więcej czasu, inne nie zasypiają na rękach wcale.
Ale jeśli jesteś mamą, która właśnie kolejny raz odkłada płaczące dziecko do łóżeczka z nadzieją, że "może teraz się uda", warto spróbować tej metody choć raz. Nic nie tracisz – a może właśnie znajdziesz swój własny sposób na szybsze ukołysanie do snu.
Spacer zamiast frustracji
Dla wielu rodziców nocne usypianie to stres, presja i poczucie bezsilności. Tymczasem czasami okazuje się, że wystarczy wstać, wziąć dziecko na ręce i po prostu pochodzić – w ciszy, bez nerwów, z nadzieją, że te 5 minut zrobi różnicę. Czy to cudowna recepta? Nie. Ale to konkretne, sprawdzone działanie, które może zadziałać wtedy, gdy naprawdę nic innego już nie pomaga.
A przecież każda mama wie: nawet krótki sen dziecka, który przyjdzie szybciej i bez łez, jest jak złoto. Zwłaszcza w nocy. Zwłaszcza gdy rano trzeba wstać, ogarnąć wszystko i... znów próbować uśpić maluszka. I tak w kółko. Bo taka jest codzienność z niemowlakiem. A każdy rytuał, który pomaga, jest wart swojej wagi – nie tylko w złocie, ale w spokoju mamy.
Źródło: mother.ly, cell.com
