"Córka pojechała na wakacje do dziadków. Zadała jedno pytanie, a ja się rozpłakałam"
W dzieciństwie każde wakacje spędzałam u dziadków. Dwa tygodnie u jednych, dwa tygodnie u drugich. Pamiętam wycieczki rowerowe, kilkudniowe wypady na ryby, zrywanie jabłek i śliwek, pomaganie babci w kuchni czy dziadkowi przy rąbaniu drewna. Z perspektywy czasu wiem, że nie byłam najlepszą pomocnicą (chociaż za oblizywanie łyżek i misek przy pieczeniu ciasta mogłabym zgarnąć złoty medal!), jednak nigdy nie czułam, że "przeszkadzam". Dziadkowie poświęcali mi czas, za co do dziś jestem im wdzięczna.
Być może dlatego poruszył mnie mail przysłany na redakcyjną skrzynkę przez Wiktorię. Córka Wiktorii ma 9 lat, a wakacje u dziadków, na wsi, były jej pierwszym samodzielnym wyjazdem.
Bałam się, że sobie nie poradzi
"Alicja jest delikatnym, wrażliwym dzieckiem. Może nawet nieco strachliwym. Przyznaję, trochę w tym mojej winy. Jako malutkie dziecko dużo chorowała, do przedszkola poszła dopiero do zerówki. Przez całe jej krótkie życie chucham na nią i dmucham, ze strachu, ale chyba każda matka to zrozumie. Dziś Ala jest zdrowa jak ryba, nikt by nie powiedział, że tyle miesięcy spędziła w szpitalu...
Do tej pory poświęcałam jej cały swój czas, ale w tym roku mąż przekonał mnie, że też należy mi się chwila oddechu. Podjęliśmy decyzję, że Alicja wyjedzie do moich rodziców na wieś. Mają dobry kontakt, Ala ucieszyła się, że będzie mogła spędzić czas z dziadkami. Ona kocha zwierzęta, a rodzice mają psa, koty, hodują też kury.
Po zakończeniu roku pojechaliśmy na tydzień nad morze, potem Ala chodziła na lato w mieście. W końcu pod koniec lipca pojechała na wieś. Zawieźliśmy ją z mężem, wyściskałam ją, jakbym miała jej już nigdy nie zobaczyć... Codziennie do niej dzwoniłam. Pytałam, jak się ma, co robi, czy się nudzi, czy nie chce czasem wracać do domu. Odpowiadała jak zawsze, cicho, ale słyszałam w jej głosie radość.
Bałam się, bo mój tata potrafi być czasem dość ostry, nie chciałam, żeby sprawił Ali czymś przykrość. Wydawało mi się jednak, że wszystko jest w porządku. W końcu w ubiegły weekend pojechaliśmy odebrać Alę. Jak ja za nią tęskniłam! Przytuliłam ją mocno do siebie, szczęśliwa, że w końcu znów jesteśmy razem. Wtedy Alicja zapytała, czy mogłaby zostać u dziadków jeszcze dłużej. Do oczu napłynęły mi łzy.
Z jednej strony były to łzy smutku. Tęskniłam za nią, to była nasza pierwsza tak długa rozłąka. Z drugiej... To były łzy szczęścia. Bo cały mój strach okazał się niepotrzebny. Dlatego też do was piszę. Bo wiem, że są inne matki, inni rodzice, którzy mają takie same obawy jak ja. Jak to dziecko ma sobie beze mnie poradzić?
Jestem dumna z mojej córki. Jestem dumna z siebie, że zaufałam jej i sobie, że pozwoliłam, żeby rozwinęła skrzydła. Jeśli wy też macie obawy, zaryzykujcie. Możecie się pozytywnie zaskoczyć.
Alicja została u dziadków na kolejne dwa tygodnie. Z każdym dniem tęsknię za nią coraz bardziej, ale wiem, że taka jest kolej rzeczy. Że robię to dla jej dobra. Wiktoria".