Narodowe przegrzewanie trwa w najlepsze. Mamy ponad 10 stopni, a dzieci w wełnianych czapkach
- Każdy przełom pór roku oznacza to samo dla rodziców – zastanawiają się, jak ubierać swoje dzieci i czy maluchy nie są zbyt lekko ubrane.
- Sama złapałam się na takich rozterkach. Niby wiem, że przegrzewanie nie służy dzieciom, a rozważałam założenie przedszkolakom wełnianych czapek, gdy było 10 stopni na termometrze.
- Pediatra apeluje do rodziców, że przegrzewanie dzieci szkodzi ich odporności. Jeśli maluchy są ubrane za grubo, ich system immunologiczny robi się "leniwy".
W końcu powiew wiosny
Dziś rano, gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam przed 8:00 na termometrze prawie 10 stopni. Słońce raziło w oczy, a niebo było bezchmurne, pomyślałam, że to będzie ciepły wiosenny dzień. Moje dzieci miały iść do przedszkola na piechotę, więc automatycznie zaczęłam zastanawiać się, jakie kurtki im ubrać na taką pogodę.
Jest już połowa marca, a pogoda za oknem dotychczas była raczej zimowa. Temperatury były w okolicach 0, więc moje dzieci nadal chodziły w zimowych czapkach, kurtkach i butach. Wełniane rękawiczki i kominy także codziennie towarzyszyły im w drodze do przedszkola. Dziś, gdy zobaczyłam, że chyba wreszcie mamy wiosnę, sama byłam zaskoczona swoim tokiem myślenia. Z jednej strony jestem świadoma, że przegrzewanie dzieci szkodzi ich odporności i że przy 10 stopniach na dworze raczej warto zamienić wełniane czapki i puchówki na cieńsze, wiosenne ubrania.
Z drugiej pomyślałam sobie, że pierwszy dzień wiosennej pogody może być zdradliwy, że może wieje przenikliwy wiatr, a moje dzieci niedawno były chore. Włączył mi się instynkt macierzyński i usłyszałam w głowie głos mojej babci, która zawsze pyta, dlaczego dzieci nie mają czapek. Pomyślałam, że może jednak powinnam opatulić dzieci w zimowe ubrania.
Jak ubrać dziecko, gdy za oknem przedwiośnie?
W takich chwilach zupełnie nie dziwię się młodym matkom, które tracą zdrowy rozsądek i godzinami rozważają, czy dziecko nie jest zbyt cienko ubrane, bo może zaraz je przewieje i przeziębienie gotowe. Tyle się mówi o ubieraniu dzieci odpowiednio do pogody, wciąż piszemy artykuły o tym, że pediatrzy zalecają, żeby nie przegrzewać dzieci. A gdy przyszło mi podjąć prostą decyzję, w co ubrać dzieci, z powodu diametralnej zmiany pogody (przedwczoraj padał śnieg i były 2 stopnie Celsjusza) sama nie wiedziałam, jakie będą dobre ubrania dla moich przedszkolaków.
Myślę, że to z powodu naszego wychowania i tego, że od kilku pokoleń wciąż słyszymy o tym, że dziecko zmarznie, przewieje je i zaraz będzie chore. Na szczęście w mojej głowie wygrało logiczne myślenie. Przypomniałam sobie wszystkie artykuły, które sama napisałam i słowa pediatry moich dzieci, która zawsze mówi, że zawsze lepiej, żeby dziecku było chłodno, niż żeby się spociło, a potem przegrzane zmarzło.
Skończyło się tak, że założyłam dzieciom cienkie czapki, lekkie buty sportowe i wiosenne kurtki. Dzieciaki dziarsko poszły do placówek i nawet nie zająknęły się, że jest im zimno. To dało mi do myślenia, jak bardzo zakorzenione w naszych głowach jest przekonanie, że dziecko musi mieć czapeczkę, bo zmarznie i się rozchoruje. To jakaś pozostałość społecznego lęku, który nadal mocno pielęgnują babcie i starsze ciocie, wciąż pytające młode matki: "A gdzie czapeczka?".
Pediatrzy mówią, że przegrzewanie szkodzi odporności
W rozmowie z Radiem Zet pediatra dr Wojciech Feleszko jasno powiedział, że dzieci nie należy przegrzewać, bo to szkodzi ich odporności, a przegrzany organizm staje się bardziej "leniwy" i nie radzi sobie dobrze w walce z drobnoustrojami:
– Jeśli podróżujemy z dzieckiem komunikacją miejską czy samochodem, dostosowujmy jego ubranie do różnych temperatur. Jeżeli wchodzimy do ciepłego pomieszczenia, to zdejmijmy dziecku czapkę i rękawiczki, rozepnijmy kurtkę – powiedział Feleszko. I dodał:
– Maluchom do 1. roku życia czapkę warto zakładać dopiero przy temperaturze poniżej 10-12 stopni.
Na swoim Instagramie Feleszko napisał również o tym, że warto hartować dzieci: "Tzw. 'chłodny wychów' jest korzystniejszy, bo metabolizm dziecka od wieku przedszkolnego jest intensywniejszy niż rodziców, i dzieciom zazwyczaj jest cieplej niż dorosłym (szybciej się ruszają? ). Poza tym organizm przyzwyczaja do niższych temperatur i tym samym odporność śluzówek staje się mocniejsza".