Brakuje terminów, pediatrów, numerków. Lekarze alarmują: mamy do czynienia z epidemią

Martyna Pstrąg-Jaworska
27 grudnia 2022, 13:00 • 1 minuta czytania
Pierwszy dzień po świętach to zawsze moment, w którym w przychodniach jest bardzo dużo pacjentów. Przychodzą ci, którym nie udało się dostać do lekarza w święta i ci, których dzieci po spotkaniach rodzinnych mają objawy infekcji. Lekarze alarmują, że mamy do czynienia z prawdziwą epidemią grypy, której nie było już kilka lat.
W przychodniach i szpitalach brakuje miejsc, lekarze nie nadążają z przyjmowaniem pacjentów. fot. Bartosz KRUPA/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wszyscy chorzy na święta

Z kim dziś nie porozmawiacie o tym, jak tam im minęły święta, zapewne usłyszycie, że ktoś z rodziny jest chory. Siostra nie przyjechała z dziećmi, bo dopadła je grypa i wszyscy narzekają na ból mięśni. Ciocia zadzwoniła, że zostają w domu, bo jej dzieci mają jakiegoś wirusa grypopodobnego. A twoje dzieci właśnie mają 39 stopni gorączki i na zmianę wymiotują. Wszyscy, dosłownie wszyscy, są chorzy, a wśród infekcji króluje grypa. Według najnowszych danych w trzecim tygodniu grudnia zdiagnozowano ponad 296 tysięcy przypadków i podejrzeń infekcji wirusem grypy.

Dziś rano, po trzech dniach wolnych z racji świąt Bożego Narodzenia, pod przychodniami działy się sceny dantejskie. "Zapisy zaczynają się o 7:00, a ja przyjechałam stanąć w kolejce po numerek do pediatry o 6:10. Już wtedy byłam chyba 30. w kolejce" – powiedziała Milena, jedna z koleżanek z redakcji. Przez cały świąteczny okres w szpitalach, a szczególnie na oddziałach dziecięcych, był problem z wolnymi łóżkami dla kolejnych chorych dzieci. Lekarze nie nadążają z pracą i przyjmowaniem pacjentów, a najnowsze pogłoski mówią też o tym, że w aptekach zaczyna brakować leków przeciwwirusowych i na gorączkę.

Epidemia grypy ma miejsce co roku

Eksperci zaznaczają, że mamy do czynienia z epidemią grypy, która co roku atakuje zarówno dorosłych, jak i dzieci. Rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych doktor Michał Sutkowski wytłumaczył, że takie epidemie zdarzają się co roku, ale od czasu pandemii nie mieliśmy z nią do czynienia:

"Mówimy o wirusach, które w ostatnim czasie były niemal nieobecne. Prawie 300 tysięcy przypadków i podejrzeń grypy to bardzo dużo jak na ten moment, bo szczyt zachorowań na grypę dopiero przed nami" – wyjaśnił Sutkowski w rozmowie z RMF FM. Lekarze apelują, by w czasie trwającej teraz przerwy świątecznej ograniczać kontakty między dziećmi, które mają objawy infekcji.

Sam fakt pojawienia się objawów infekcji w same święta jest związany z tym, że do wielu zakażeń doszło na przedświątecznych spotkaniach, wigiliach firmowych czy przedszkolnych i szkolnych jasełkach. Potem w święta spotkaliśmy się z rodzinami na wigiliach i tak wirusy przeniosły się dalej. Trzeba też powiedzieć o tym, że przez ostatnie lata, gdy trwała pandemia, w miejscach publicznych obowiązywały restrykcje sanitarne i wszędzie należało mieć na sobie maseczki, więc mimowolnie chroniliśmy się także przed innymi wirusami, nie tylko przed koronawirusem. Teraz takie przepisy nie obowiązują, więc wielu z nas zaraziło się również w komunikacji miejskiej albo kolejce podczas zakupów na święta.

Darmowe testy na grypę od 2023 roku

Jeśli nie jesteśmy pewni, co się dzieje naszemu maluchowi, a wizyta u lekarza jest zaplanowana dopiero za jakiś czas, warto wykonywać apteczne testy. Przy objawach zakażenia wirusowego, można wykonać test, który rozróżnia grypę, RSV i COVID-19.

Według tego, co przed świętami zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski, po nowym roku 2023 takie testy różnicujące będą wykonywali lekarze w bezpłatnych gabinetach obsługiwanych w ramach NFZ. Z powodu szybko rosnącej liczby zachorowań na grypę, będzie mógł wykonać je każdy lekarz rodzinny, zarówno internista, jak i pediatra.

Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/133885,szkarlatyna-objawy-przebieg-choroby-leczenie