Przeżyłam zadławienie dziecka. Tę wiedzę musisz mieć, żeby uniknąć tragedii

Marta Lewandowska
20 grudnia 2022, 11:35 • 1 minuta czytania
Najgorsze sekundy w życiu rodzica to te, kiedy jej dziecko znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie zawsze zaczyna się dramatycznie. Czasem niewinnie. Moje dziecko wracało szkolnym autobusem, wyszłam po nie na przystanek, z uśmiechem zeskakiwało ze schodów, a sekundę później walczyłam, żeby znów zaczęło oddychać.
Orzech, cukierek, mała zabawka... O tragedię nietrudno, to musisz wiedzieć, nim do niej dojdzie. Fot. 123RF
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Niewinny cukierek

W autobusie ktoś w dobrej wierze poczęstował go cukierkiem. Kiedy wysiadał, uśmiechnął się, chciał się przywitać i razem z powietrzem wciągnął tego cukierka. Słodycz przesunął się razem z powietrzem i zablokował przepływ powietrza. Dziecko nie mogło złapać tchu, każda próba wzięcia oddechu przesuwała cukierek niżej.


Złapałam dziecko z tyłu i uciskając przeponę, powtarzając, żeby kasłał, usłyszałam, jak cukierek wypada na chodnik. Kierowa zamarł, patrząc na te wydarzenia. Po wszystkim upewnił się, że nic nie zagraża życiu dziecka, a ja zabrałam syna do lekarza na badanie.

Skończyło się dobrze, ale mogło znacznie gorzej. Bo orzeszek, landrynek i cukierek w kolorowej polewie mogą być śmiertelnie niebezpieczne dla kilkulatka.

Orzeszek kontra 3-latek

3-latek z Kaszewa (woj. wielkopolskie) nie miał tyle szczęścia. W sobotnie przedpołudnie wezwano do niego pogotowie ratunkowe, dziecko zakrztusiło się orzeszkiem. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, serce malucha nie biło od 5 minut.

Funkcje życiowe dziecka udał się przywrócić, jednak jak mówił w rozmowie z Mama:Du Andrzej Pawlukanis z przedkaretką.pl kluczowe są 4 złote minuty.

Dziecko zostało przetransportowane przez LPR do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim na dziecięcy OIOM. Następnie zdecydowano o przeniesieniu go do kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Pediatrycznej przy ul. Szpitalnej w Poznaniu.

Jak poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu dr Rafał Staszewski, stan dziecka nadal jest bardzo ciężki.

Nie ma czasu na naukę

Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, nie ma czasu na naukę, szukanie informacji, jak pomóc dziecku, trzeba działać. To działanie musi być wyuczone i instynktowne. Nie można winić opiekunów dziecka, bo z pewnością robili, co mogli, aby pomóc dziecku. Czy zabrakło wiedzy, czy szczęścia - trudno powiedzieć. Doszło do tragedii. 

Każdemu to się może przydarzyć. Każdy z nas musi wiedzieć, jak reagować, żeby w razie wypadku móc powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Musimy pamiętać, że wszystkie przedmioty, którymi bawi się dziecko, muszą zdać test rolki. Jedzenie, które podajemy dziecku, musi być miękkie i podzielone na części, które uniemożliwiają zadławienie.

Kiedy trzeba działać

Jeśli dziecko się krztusi, nigdy nie każemy mu podnosić rąk do góry ani nie klepiemy po plecach w pozycji pionowej. Układamy malucha na swoich kolanach głową w dół i zachęcając do kasłania, uderzamy dłonią złożoną w łódeczkę między łopatkami, przesuwając się w górę pleców.

Kiedy maluch nie może oddychać, wybieramy 112 i włączamy głośnik w telefonie, żeby bezzwłocznie wezwać pomoc. Następnie chwytamy dziecko, obejmując z tyłu i ściskamy pod żebrami. Płacz to dobry objaw, oznacza, że dziecko może oddychać. Małe dziecko po takim wypadku zawsze musi obejrzeć lekarz.

Czytaj także: https://mamadu.pl/158651,dziecko-zadlawilo-sie-zelkiem-uratowala-je-obca-kobieta