Kiedy dochodzi do wypadku, w którym następuje zatrzymanie krążenia pierwsza myśl, jaka przychodzi nam do głowy, to wezwać pomoc, jednak karetka raczej nie dojedzie w cztery minuty. A to właśnie "4 złote minuty" decydują o zdrowiu i życiu poszkodowanego. Również twojego dziecka. Czy wiesz, co zrobić, kiedy dojdzie do wypadku?
Cztery minuty, to czas, kiedy po zatrzymaniu oddechu należy zacząć reanimować poszkodowanego. Szybka reakcja zmniejsza ryzyko obumarcia komórek.
Niemowlę i małe dziecko reanimujemy nieco inaczej niż osobę dorosłą.
Zasady resuscytacji i prawidłowego wzywania pomocy powinien znać każdy.
Cztery minuty decydują o wszystkim
W ratownictwie medycznym funkcjonuje termin "4 złote minuty", to czas, kiedy możemy rozpocząć resuscytację krążeniowo-oddechową, zanim nastąpi uszkodzenie komórek. Te cztery minuty mogą zadecydować o życiu i zdrowiu twojego dziecka, dlatego warto wiedzieć, jak się zachować.
- Nawet najlepszy sprzęt, najlepiej wyposażone apteczki nie uratują ludzkiego życia, jeśli zawiedzie człowiek - mówi Monika Pawlukanis z przedkaretka.pl. Jak zaznacza, razem z mężem prowadzą szkolenia, które mają na celu szerzyć wiedzę, jak pomóc dziecku po urazie wśród rodziców.
Cieplejsze dni sprzyjają niestety też urazom, jazda na rowerze, hulajnodze, kąpiele w jeziorze, to wszystko, choć przyjemne i potrzebne dla prawidłowego rozwoju dziecka, generuje niestety też wiele urazów. Kiedy robi się niebezpiecznie, dziecko traci przytomność, warto wiedzieć, jak mu pomóc, bo kiedy ta pomoc będzie potrzebna, nie ma czasu na szukanie informacji w internecie.
Resuscytacja małego dziecka krok po kroku
- Kiedy dochodzi do zatrzymania krążenia, komórki zaczynają umierać po 4 minutach, dlatego tak ważne jest, aby jak najszybciej zacząć masaż serca, to walka o podtrzymanie komórek przy życiu - mówi Monika.
Najważniejsze jest bezpieczeństwo osoby przeprowadzającej resuscytację, dziś większość z nas ma w samochodzie czy torebce lateksowe rękawiczki, zakładamy je, upewniamy się też czy w miejscu wypadku nic nam nie grozi. Jeśli do zdarzenia doszło na drodze, ustawiamy w odpowiedniej odległości trójkąt ostrzegawczy. Jeśli silnik auta pracuje, wyłączamy go.
Podchodzimy do nieprzytomnej osoby, chwytamy ją za ramiona i delikatnie poruszamy, mówimy do poszkodowanego "czy mnie słyszysz?". Jeśli znamy imię, używamy go, głośno i wyraźnie. Jeśli nie odpowiada, wzywamy na pomoc inne osoby znajdujące się na miejscu. Zawsze zwracamy się personalnie. Jeśli będziemy krzyczeć w tłum, nikt nie poczuje się zobligowany.
Wskazujemy palcem osobę znajdującą się w pobliżu i mówimy, żeby zadzwoniła po karetkę. Następnie sprawdzamy drożność dróg oddechowych. - Mówiąc najprościej, zaglądamy do ust poszkodowanego. Jeśli widzimy w nich, np. kawałek jedzenia, usuwamy go palcem wsazującym - mówi ekspert. Do tego celu stosujemy ruch wymiatający.
Jak sprawdzić, czy poszkodowany oddycha
Po pierwsze układamy tę osobę na plecach. U dorosłego i starczego dziecka podnosimy brodę do góry, u niemowlęcia i małego dziecka podkładamy coś pod łopatki, to może być koc, ręcznik czy bluza, cokolwiek mamy pod ręką.
Nachylamy się blisko nad nieprzytomnym, tak aby nasz policzek był nad jego ustami i nosem, a oczy skierowane w stronę klatki piersiowej. Staramy się wyczuć oddech na twarzy, jednocześnie obserwując, czy klatka piersiowa się porusza. Na sprawdzenie oddechu poświęcamy około 10 sekund. U niemowlęcia normą jest 40 oddechów na minutę.
Jeśli dziecko nie oddycha, odchylamy główkę do tyłu i rozpoczynamy sztuczne oddychanie, u małych dzieci obejmujemy ustami usta i nos malucha, wdmuchujemy przez nie powietrze w rytmie własnego oddechu. U starszych dzieci i dorosłych wykonujemy sztuczne oddychanie metodą usta-usta.
Masaż serca
U niemowląt masaż serca wykonujemy dwoma palcami, u małych dzieci jedną ręką u starszych i dorosłych dwoma rękoma. Klękamy przy poszkodowanym, ręce powinny być proste w łokciach i rozpoczynamy masaż serca. Po każdych dwóch oddechach następuje 15 uciśnięć, sprawdzamy po nich czy poszkodowany oddycha, jeśli nie powtarzamy czynności w proporcji 2 oddechy, 15 uciśnięć.
Jeśli nie ma innych osób, które mogłyby wezwać pomoc, zrób to po minucie reanimacji. Najlepiej wykręcić 112 i włączyć tryb głośnomówiący.
Jak prawidłowo wezwać pomoc
Dzwoniąc na numer alarmowy 112, najpierw podajemy miejsce zdarzenia, jeśli to możliwe, dokładny adres, jeśli go nie znamy miejscowość i punkty charakterystyczne, np. nad rzeką przy moście, na jezdni przy sklepie spożywczym, tuż przy wjeździe do miejscowości, jeśli widzimy słupek drogowy, odczytujemy podane na nim wartości.
Następnie informujemy dyspozytora, co się wydarzyło. Czy to wypadek drogowy, pożar, zasłabnięcie. Dzięki temu osoba, która odebrała telefon, wie, jakie służby wysłać na miejsce. Odpowiednia pomoc przyjedzie szybciej.
Ważne, aby podać ilość osób poszkodowanych, ich orientacyjny wiek i objawy, które jesteśmy w stanie zaobserwować, np. dwoje nieprzytomnych dzieci w wieku około 6 lat, kobieta około 60ki, ból w klatce piersiowej, duszność.
Poinformuj dyspozytora o innych zaobserwowanych zagrożeniach, jeśli takie występują, np. zapach gazu, uszkodzone kable wysokiego napięcia, benzyna wydobywająca się z auta.
Nie rozłączaj się! Dyspozytor zapyta o twoje dane, imię nazwisko, nr telefonu. Może też poinstruować cię co do dalszego postępowania, nim przyjadą służby.
Kiedy przestać reanimować
Zaprzestajemy reanimacji, kiedy poszkodowany zaczyna samodzielnie oddychać, układamy go wtedy w pozycji ustalonej bocznej, czyli na boku: ręka bliżej podłoża wyprostowana, druga zgięta, dłoń pod policzkiem, wyprostowana noga bliżej podłoża, druga zgięta w kolanie, wysunięta do przodu.
Przyjazd zespołu ratownictwa medycznego także jest wskazaniem do zaprzestania reanimacji. Przejmują ją służby. Jeśli miejsce staje się niebezpieczne, także powinniśmy zadbać przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo i oddalić się na bezpieczną odległość.