Eksluzywna marka wypuściła produkt dla niemowląt. Trzeba być idiotą, żeby kupić to dziecku
- Hermès tworzy perfumy dla niemowląt, odbieram to jako rażącą głupotę.
- Wkurza mnie, kiedy te marketingowe macki nigdy nienasyconych producentów sięgają ku tak małym dzieciom.
- Nie istnieje większy luksus niż specyficzny zapach twojego niemowlęcia w ramionach.
Rozbuchany konsumpcjonizm
Co jesteś w stanie zrobić, by stać się częścią ekskluzywnej przestrzeni, szczególnej społeczności? Co cię definiuje? Z jaką marką chcesz być utożsamiana?
Nie wierzę, że współcześnie jesteśmy w stanie żyć bez echa tych pytań w głowie. I bez swoistych naznaczeń związanych ze statusem materialnym. Powietrze współczesnego świata jest już konsumpcjonizmem nasycone, z tej drogi nie ma odwrotu. Niestety.
Mimo akceptacji tego zjawiska jako czegoś, czego zmienić nie mogę – kiedy widzę, że Hermès tworzy perfumy dla niemowląt, krew mnie zalewa.
Luksusowa marka nie jest debiutantem w swoim abstrakcyjnym tworze. Perfumy dla dzieci tworzyli już wcześniej projektanci, tacy jak Dolce & Gabbana. W popularnych sieciówkach w naszym kraju można znaleźć tego typu kosmetyki dla dzieci, moja córka za każdym razem nanosi na swoje maleńkie rączki kolejne zapachy z półki przy kasie. Robi to nieświadoma do końca, czym są te kosmetyki, zachęcają ją kolorowe opakowania, rysunki ulubionych bohaterów. Moja argumentacja o szkodliwości tego, co może przeniknąć do jej skóry, a potem krwioobiegu jest raczej skazana na klęskę.
Po pierwsze, nie mam szans z kolorowymi fiolkami z tęczą, po drugie nie oczekuję od czterolatki, że zrozumie stosowność moich argumentów.
Wkurza mnie, kiedy te marketingowe macki nigdy nienasyconych producentów sięgają ku tak małym dzieciom. Nieskłonnym do obrony, nieświadomym zagrożenia i absurdów. Podatnym na reklamę, namowę, włożenie do ich małych głów przekonań i wartości, których sami jeszcze nie zdążyli sobie poukładać.
Co, jeśli rodzice się temu poddają?
Nie jest tak źle, dopóki, dopóty rodzice w takich sytuacjach stoją na straży i ich rozsądek zwycięża. Jeśli jednak zabraknie tego czynnika, dziecko wpada w sidła rozbuchanego konsumpcjonizmu, dostając od rodziców pierwsze perfumy, kiedy jeszcze jest niemowlęciem lub coś równie niepotrzebnego, jak pierwsze kolczyki, kiedy jeszcze nie ukończy pierwszego tygodnia życia.
Wiecie, że jest udowodnione naukowo, że zapach niemowlęcia jest intensywny i niezwykły po to, by rodzice, czując swoje dziecko, nie opuścili go, niejako zatracili się w jego zapachu? Czy to nie jest wystarczające? Czy to nie jest szałowe? Dla mnie to petarda. Biologiczne uwarunkowanie tego szczególnego, pudrowego, słodkiego zapachu, po to, byśmy czując go, podsycali nasze przywiązanie do dziecka.
I żaden, nawet najbardziej luksusowy, produkt nie jest w stanie go zastąpić. Nie istnieje większy luksus niż specyficzny zapach twojego niemowlęcia w ramionach.