Rząd zbiera się pod osłoną nocy, by wprowadzić zmiany. Ten ojciec punktuje ich decyzję
- Od kilku dni mówi się tylko o lex Czarnek 2.0 – kolejnej nowelizacji prawa oświatowego. Tym razem miała uderzyć przede wszystkim w edukację domową.
- Oddajemy głos ojcu dwójki dzieci, którego syn uczy się w edukacji domowej.
- Nowelizacja została złagodzona poprawkami na wniosek posłów PiS.
Komisja przyjęła wnioski poprawek dotyczące projektu pochodzące od posłów PiS dotyczące edukacji domowej. Zrezygnowano z przepisów o tym, że szkoła musi mieć warunki do przyjęcia dziecka na naukę stacjonarną, na wypadek gdyby cofnięto zezwolenie na edukację domową, a także o maksymalnej liczbie 50 proc. uczniów w edukacji domowej w szkole.
Odrzucono za to wszystkie poprawki zgłoszone przez posłów opozycji, a także wnioski o odrzucenie projektów w pierwszym czytaniu i ich publiczne wysłuchanie.
Dla nas to głos rodziców liczy się najbardziej i to on winien być usłyszany. Dlatego w tym tekście oddajemy go ojcu dwójki dzieci, Rafałowi. Jego syn uczy się już w edukacji domowej, o drodze edukacyjnej córki rodzina będzie decydować niedługo.
Publikujemy pełną treść listu.
"Znamy naszego syna"
"Czujemy się głęboko zaniepokojeni proponowanymi zmianami w prawie oświatowym. Decyzja o kształceniu naszego syna w systemie edukacji domowej nie była decyzją spontaniczną. Podjęliśmy ją w oparciu o doświadczenia naszych bliskich – rodziny i przyjaciół, których dzieci uczęszczają zarówno do szkół stacjonarnych – publicznych i niepublicznych, jak i tych, których dzieci uczą się w domu lub w miejscach wspierających edukację domową.
Przygotowaliśmy się. Porównaliśmy oferty i oceniliśmy konsekwencje potencjalnej decyzji – konsekwencje dla naszego dziecka i dla całej rodziny. Znamy naszego syna. Cieszy nas, że mieliśmy taki wybór i obawiamy się, że proponowana ustawa znacząco ten wybór ograniczy.
Jako rodzice dziecka uczącego się w trybie edukacji domowej, wzięliśmy na siebie dużą odpowiedzialność. Odpowiada nam to. Znamy naszego syna najlepiej i to my wiemy, na jakim etapie rozwojowym się znajduje, czego mu potrzeba i w czym musimy go wesprzeć.
Możemy szybko reagować na potrzeby. Nie da się przecenić tak zindywidualizowanego podejścia do nauczania. Jednocześnie – wciąż stoimy przed decyzją dotyczącą naszej córki, szczęśliwie przez dwa najbliższe lata będącej jeszcze przedszkolakiem. Nie wykluczaliśmy posłania jej do szkoły publicznej, choć w kontekście proponowanych zmian, jest to coraz mniej prawdopodobne.
Pragniemy mieć możliwość zmiany trybu nauczania w dowolnym czasie. Życie nie jest przewidywalne, zdarzają się sytuacje kryzysowe, w których reagować trzeba błyskawicznie i – być może podjąć trudną decyzję o „wyjęciu” dziecka ze szkoły.
"Czy ustawa zakłada całkowitą niekompetencję rodzica?"
Przyglądamy się środowisku edukacji domowej i wiemy, że wielu rodziców było zmuszonych do takich działań i było to najlepsze, co mogli zrobić dla swych dzieci i całych rodzin. Ograniczenie do 30 września możliwości zapisania dziecka do innego systemu kształcenia, skazuje je przez pozostałą część roku na przebywanie, być może, w toksycznym dla nich środowisku.
To nie powinna być decyzja bezosobowego organu, tylko tych, dla których dobro dziecka jest priorytetem, czyli rodziców lub opiekunów. Nikt inny nie ma tak dogłębnego wglądu w sytuację. Czy ustawa zakłada całkowitą niekompetencję rodzica?
Oprócz tego, poddanie tradycyjnej szkoły pod niemal całkowitą władzę kuratoriów, godzi w jej otwartość i rozwój. Eliminuje praktycznie wpływ rodzica na kształt nauczania własnego dziecka. Planowane zwiększenie kompetencji Rady Rodziców jest działaniem pozornym, bo to ostatecznie kurator zadecyduje czy w ogóle weźmie ich zdanie pod uwagę.
Ponadto, utrudnienie dostępu do szkół organizacjom pozarządowym, które niejednokrotnie wypełniały lukę w ofercie szkoły, rodzi niebezpieczeństwo niezaopiekowania dzieci pod różnymi względami, chociażby pomocy psychologicznej. Psychologia i psychiatria dziecięca w Polsce na niedostatecznym poziomie, dostęp do psychologa w szkole jest mocno ograniczony, a potrzeby wsparcia w tym zakresie coraz większe.
I to właśnie niejednokrotnie te organizacje ze swoją ofertą profilaktyki zaburzeń i doraźnych konsultacji wpisywały się pięknie w tę niszę. Można było zadziałać szybko i konsekwentnie. Proponowane zmiany w ustawie znacząco ograniczą tę ofertę, a dzieci i rodzice zostaną pozostawieni sami sobie, bez możliwości uzyskania wsparcia w szkole."