"Przepraszam was, dzieci. Czasem jestem tak zmęczona, że zupełnie nieobecna"

Aneta Zabłocka
01 września 2022, 12:17 • 1 minuta czytania
"Czy ty też byłaś tak wykończona?" - zapytała mnie koleżanka, której córka niedawno skończyła roczek. Pierwszy rok życia jej dziecka pozbawił ją radości, a w zamian dał nieustanne zmęczenie i spadek nastroju. Ma do siebie żal, że nie jest tak zaangażowaną mamą, jak sobie wyobrażała, że będzie.
Przepraszam was, dzieci. Czasem jestem tak zmęczona, że zupełnie nieobecna Fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

To był dla niej piękny rok. W telefonie ma zapisanych setki zdjęć małej, która chwyta jej włosy, leży przewrócona na brzuszek, zjada pierwszą marchewkę. I pełno filmików - tu mała gaworzy, tu próbuje siadać, to tańczy obok telewizyjnej szafki na grubych nóżkach.


Ale w rozmowie z moją koleżanką wyczuwałam duży smutek. Otworzyła się i powiedziała, że to tylko obrazki. - Jak konto na Instagramie. Na każdym zdjęciu i filmiku mała jest przeszczęśliwa, ale gdybym na fotkach była też ja, zobaczyłabyś umęczoną, bladą i ledwie przytomną kobietę. Co poszło nie tak?

W teorii jej córeczka ładnie śpi, pije mleko o regularnych porach, potrafi bawić się sama. W czym więc problem? W nieustającym zmęczeniu i utrzymywaniu uwagi.

- Czasem czuję się fatalnie z tym, że po prostu siedzę przy córce i nic nie robię. Ona się czymś bawi i szuka interakcji ze mną, ale ja jestem nieprzytomna. Chciałabym być mamą z reklamy, która jest zaangażowana, aktywna, zawsze uśmiechnięta, ale nie mam na to siły - żaliła się.

Ma oczywiście zapisane zdjęcia i filmy z kluczowych momentów rozwoju swojej córki, ale pyta: - Czy naprawdę je pamiętam? Czy odtwarzam te momenty na telefonie?

Chciałam jej poradzić, żeby spała razem z dzieckiem w czasie jego drzemek, ale z toku wypowiedzi dowiedziałam się, że jest tak zmęczona, że nawet w nocy cierpi na bezsenność. Poza tym wcale nie szukała rady, chciała podzielić się z kimś swoimi obawami.

Rozmowa z nią pozwoliła mi zdać sobie sprawę, że też czasami staję się nieobecna w czasie zabawy z moimi dziećmi. Owszem, nigdy nie odmawiam wspólnego brykania, ale bezwiednie poddaję się ich woli i powtarzam czynności, o które mnie proszą. Nie jestem wtedy zaangażowana. Może mogłabym wtedy udawać robota, ale po całym dniu pracy i nocnych pobudkach do najmłodszego, mój umysł nie ma w sobie energii do wymyślania zajęć.

Z kolei w chwilach, gdy próbuję znaleźć czas dla siebie i siadam z książką, łatwo wpadam w irytację, gdy podchodzą do mnie dzieci. Nawet nie jestem zła na nie, tylko na siebie, że nie potrafię wypoczywać i na partnera, że pozostaje przez nie niezauważony.

Zapytałam moją koleżankę o to, czy udaje jej się czasami wypocząć albo oddać opiekę nad małą jej ojcu. Odpowiedziała: - Nie pamiętam, co to odpoczynek. Mój mózg ciągle rejestruje ruchy i odgłosy małej, a gdy pójdzie na spacer z tatą, nakręcam się, że powinnam uporządkować dom. Czasem tego nie robię, ale wyrzuty sumienia są jeszcze gorsze, niż fizyczne zmęczenie.

Psychologowie alarmują, że coraz więcej rodziców pada ofiarą wypalenia rodzicielskiego. I to nie tylko kwestia pogoni za pracą i brakiem równowagi z życiem domowym. Od jakiegoś czasu wmawia się nam, że dobry rodzic to ten, który nie spuszcza oka z dzieci i wyczytuje informacje o ich potrzebach na podstawie jednego gestu. Tymczasem wielu dorosłych chciałoby po prostu być wystarczająco dobrymi opiekunami, którzy nie są poddawani ciągłej presji.

Z kolei ona chciała wiedzieć, czy z wiekiem łatwiej jest opiekować się dziećmi. Miałam dla niej tylko jedną odpowiedź: "nie". Potrzeby dzieci się zmieniają, a my dojrzewamy w macierzyństwie, zaczynamy dostrzegać problemy, które nie były naszym zmartwieniem w okresie niemowlęcym. I żadne wyjście do przedszkola czy szkoły tego nie zmieni.

Czytaj także: https://mamadu.pl/156457,zmeczenie-i-zlosc-na-dziecko-to-efekt-przemeczenia-mlodych-mam