Osiem kilogramów. Osiem kilogramów. Tyle ważyła 3,5-letnia dziewczynka, kiedy trafiła na szpitalną izbę przyjęć. Rodzą się dzieci, które w chwili narodzin ważą blisko sześciu. Rozumiecie państwo skalę?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ja nie rozumiem. Więcej tego, co już wiemy: rodzice dziecka do końca prosili, by nie bagatelizować ich wyborów żywieniowych i nie zakłócać diety, którą stosują u dziecka. Szczegółów mamy wciąż niewiele, ale prawdopodobnie chodzi o dietę, na którą składały się winogrona i mleko z piersi matki.
Dwa składniki, w diecie niemal czteroletniej rozwijającej się dziewczynki. Powody? Ideologiczne. IDEOLOGICZNE.
Nie wiemy wiele więcej, czekamy. Choć tak naprawdę wolelibyśmy już chyba nie wiedzieć, już chyba nic nie usłyszeć, nie czuć tego rozczarowania ludzkością po raz kolejny. I ta niedająca się odgonić myśl: czy wszystkiemu winien znowu był Internet?
Skąd u pary mieszkańców z Zielonej Góry ideologiczne podstawy, by "oczyszczać dziecko z toksyn" (takie zdanie miało paść podczas zeznań, przyp. red.*) i przy okazji niemalże zagłodzić na śmierć? Dziewczynka nie miała siły chodzić, mówić, nie wykazywała również odruchu jedzenia*.
Sieciowy szamanizm
Oburzenie przerywa mi oddech, cierpienie tego dziecka wyciska łzy, nie jest w stanie pomieścić się w mojej głowie, ciele.
Czy sami sobie to zrobiliśmy? Sieciowy szamanizm, Instagramowi specjaliści od wszystkiego, również zdrowia. Jak na to pozwoliliśmy? Gdzie popełniliśmy błąd? Na pewno gdzieś go popełniliśmy, jeżeli do szpitala trafia dziecko karmione wyłącznie mlekiem matczynym i winogronami.
Pseudozdrowotne treści zalewają serwisy społecznościowe, sieć, jak zabójcza plaga. Tym właśnie są dla naszych głów. Potrzebujemy restrykcyjnych przepisów, które raz na zawsze zamkną usta tym, którzy wiedzą, jak mamy żyć i mówią o tym w rolce na TikToku. Internet nie powinien nigdy stać się poradnią, szkołą życia i gabinetem terapeuty, jakim się zdaje.
To wszystko jakaś absurdalna pomyłka, a za ten irracjonalny wymiar ludzkiego egocentryzmu największą cenę płacą ci najbardziej bezbronni. Dzieci, które z jakiegoś powodu (miłości?) ktoś próbuje uchronić przed toksynami tego świata, więc karmi je owocami, przy okazji doszczętnie rujnując ich zdrowie.
Nie musicie państwo daleko szukać. Wszyscy wiemy, że pseudomedycznych kont jest zbyt wiele. Kont, które nigdy nie powinny się pojawić. Ludzi, którzy nie mają wystarczającej wiedzy, by zadbać o siebie, nie mówiąc o innych.
Maja Herman, psychiatrka mówi wprost: "To jest również wasza wina drodzy państwo! Wciąż robimy za mało, by wyczyścić Internet z pseudomedycznych porad!". W swoim krótkim nagraniu pokazuje kilka przykładów porad, które zebrała przez… godzinę.