Ile wart jest wzrok twojego dziecka? Nadia potrzebuje naszej pomocy

Marta Lewandowska
03 sierpnia 2022, 15:07 • 1 minuta czytania
Odbiera po pierwszym dzwonku. Przepraszam, że nie zadzwoniłam wcześniej, ale miałam mnóstwo pracy. Słyszę w jej głosie, że się uśmiecha ze zrozumieniem. Ania - mama Nadii, dziewczynki, która w Rosji odzyskuje wzrok w klinice w Ufie. Musi zebrać jeszcze 40 tys.
Nadia leczona jest w rosyjskiej klinice w Ufie, tylko tam mogą uratować jej wzrok. Fot. arch. prywatne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nadia kontra  hipoplazja nerwu wzrokowego 

Chciałabym zacząć od tego, co ważne dla każdego rodzica. Nadia ma 6 lat, jest radosna, towarzyska, lubi występować przed publicznością. Anna, jej mama zapewnia, że kiedy wychodzi na scenę, nie widać w niej za grosz tremy.


Dziewczynka lubi być w centrum zainteresowania. - Kiedy idziemy na plac zabaw i nie ma tam dzieci, chce wracać do domu, bo bez towarzystwa rówieśników nie ma radości z zabawy - wyjaśnia.

Chciałabym powiedzieć, że Nadia jest jak każda dziewczynka w jej wieku. Ale to nie do końca prawda, bo, na szczęście, nie każde dziecko musi się mierzyć z okropną chorobą, która odbiera część radości z życia. Nadia bardzo słabo widzi, choruje na hipoplazję nerwu wzrokowego. To wada wrodzona, która charakteryzuje się nieprawidłowym rozwojem nerwu wzrokowego.

W ciężkim przebiegu występuje w obydwu oczach i prowadzi do ślepoty. Taką diagnozę usłyszeli rodzice Nadii, jednak oni nie chcieli się pogodzić z tym, że ich córka nigdy nie spojrzy im w oczy. - W poradni pedagogiczno-psychologicznej powiedzieli nam, że powinniśmy Nadię uczyć korzystania z białej laski i alfabetu Braille'a. Ale to by znaczyło, że się poddaliśmy, a jak można się poddać, kiedy walczymy o zdrowie dziecka? - pyta retorycznie Anna.

Dostała 10 punktów w skali Apgar

- Nadia urodziła się jako zupełnie zdrowe dziecko, dostała 10 punktów w skali Apgar, ciąża przebiegała prawidłowo, nikt nie spodziewał się tego, co nas czeka - wspomina kobieta. Dziewczynka miała pięć tygodni, gdy rodzice zauważyli, że ma oczopląs, bezzwłocznie udali się do lekarza. Seria badań ujawniła, że sprawa jest poważna. 

- Zaczęła się jazda bez trzymanki, okazało się, że oczopląs wywołało to, że Nadia zobaczyła zmieniające się światło, jej mózg tak przetwarzał bodźce. Badania ujawniły zmiany w mózgu, które udało się pokonać dzięki jego plastyczności, ale niedoczynność przysadki mózgowej i nerw wzroku wymagają bardzo skomplikowanego leczenia - wyjaśnia Anna.

Leczenie wieloetapowe

Nadia wymaga podawania materiału regeneracyjnego nerw wzroku i stymulowania przysadki. Rodzina skupiła się na tym, aby poprawić widzenie funkcjonalne dziewczynki. - Pracowaliśmy biofeedbackiem okulistycznym metodą pani Ireny Martynowej. Dość dużo udało się osiągnąć duży postęp. Córka widzi na metr, może półtora, więc nieźle sobie radzi z funkcjonowaniem - przyznaje Anna.

Jednak to ciągle było za mało, żeby dziewczynka mogła samodzielnie funkcjonować w świecie widzących. - Jeszcze przed pandemią udało nam się umówić w klinice w Rosji na operację. Mieliśmy wyznaczony termin, niestety w związku z covidowymi ograniczeniami przez półtora roku nie mogliśmy tam polecieć - wspomina Anna.

Pierwsza operacja dziewczynki doszła do skutku w czerwcu 2021 roku. - Podano jej alloplant. To biomateriał, który ma działanie regenerujące. Jest on wypreparowany z tkanek ludzkich i oczyszczony z kodu genetycznego, co zapobiega odrzuceniu przeszczepu. Ma szerokie zastosowanie, jednak jeśli chodzi o regenerację nerwu wzrokowego, nie ma sobie równych - wyjaśnia kobieta.

Mama Nadii przyznaje, że klinika w Ufie, gdzie leczona jest dziewczynka, to jedyne miejsce na świecie, które prowadzi z powodzeniem taką terapię. W Stanach wciąż są one w fazie eksperymentalnej, a do tego, leczenie w USA jest kilkukrotnie droższe. 

- Przed pandemią operacja kosztowała około 25 tys. Dziś przez sytuację polityczną i kurs rubla to 37 tys. w Stanach jedna operacja to 200 tys. a do tego, oni wciąż eksperymentują. Dotąd radziliśmy sobie sami, oszczędzaliśmy, prosiliśmy o wsparcie rodzinę, jednak wiemy, że kolejne zabiegi będą jeszcze droższe, a środków brak - dodaje.

Efekty za kilka miesięcy

Rodzina pozostaje w kontakcie z innymi dziećmi, które wcześniej zaczęły terapię w Ufie. Efekty mówią same za siebie, jednak Nadia potrzebuje jeszcze wielu wyjazdów do Rosji. Każda operacja poprawia jej wzrok o kilka procent, a efekty ostrzykiwania alloplantem można dostrzec po 4-7 miesiącach od zabiegu. 

Na kolejne zabiegi rodziny Anny już nie stać. - Pewnego dnia, po prawie 6 latach walki o wzrok córki, weszłam na Facebooka i wyświetlił mi się taki tekst, że nigdy nie jest za późno, żeby poprosić o pomoc, więc dziś proszę, bo tę walkę możemy wygrać - dodaje Anna. 

Kobieta wyjaśnia, że w przypadku Nadii nie sprawdziłaby się terapia komórkami macierzystymi, dlatego zaczęła szukać innej terapii i ta okazała się skuteczna. Nadia zmaga się też z niedoczynnością przysadki. Musi codziennie mieć podawane hormony: kortyzol i hormon wzrostu. Dziewczynka została zakwalifikowana do programu, dzięki czemu ten dostaje za darmo. 

Dziś Anna poza walką o zdrowie córki, angażuje się we wsparcie innych rodziców dzieci z  hipoplazją nerwu wzrokowego. Uświadamia ich, jak ważne jest u nich sprawdzanie i uzupełnianie hormonów u ich dzieci. - Jeśli to zaniedbamy, może dojść do upośledzenia umysłowego u dziecka, po wymiotach spadek cukru bywa taki, że trzeba podać dziecku kroplówkę. A o tej chorobie w Polsce wciąż mówi się mało.

Kobieta założyła grupę wsparcia dla rodziców, gdzie gromadzone są cenne informacje i doświadczenia innych walczących z chorobą. 

Zbiórkę Nadii można wesprzeć TUTAJ. Liczy się każda złotówka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/163324,kinga-osinska-po-peknieciu-tetniaka-wymaga-rehabilitacji-zbieramy-30-tys