Lekarz nie przyjmie, bo się zarazi, na test nie pośle, bo nie ma gdzie. Dziecko i letni COVID-19

List do redakcji
02 sierpnia 2022, 12:19 • 1 minuta czytania
"Korzystając z uprzejmości dziadków, wysłaliśmy do nich syna na tydzień. Miał spędzić czas na wsi i świetnie się bawić. Czwartego dnia zadzwonił powiedzieć, że babcia jest chora. Wtedy zaczęła się sztafeta absurdów" - zaczyna swój list Julia.
Dziecko złapało COVID-19, pediatra odmawia testu i badania, co robić? Fot. Gustavo Fring z Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Babcia się przegrzała

Syn kobiety zadzwonił do niej i szeptem powiedział, że babcia przegrzała się na spacerze, więc on z dziadkiem siedzą cichutko, żeby odpoczęła. "Zmartwiłam się, mama ma problemy z ciśnieniem, ale na szczęście tata był obok, więc zareagowałby, gdyby coś się działo. Następnego dnia rano zadzwoniłam. Powiedział, że mama musi odpocząć, bo upały jej nie służą, ale nie mam się czym martwić" - wspomina.


Następnego dnia mąż Julii pojechał po syna, zobaczył, że teściowa nie wygląda najlepiej, namówił ją na wizytę u lekarza. Syna zabrał do domu. "Mamie w przychodni od razu zrobiono test na COVID-19. Wynik dodatni. W tym momencie zobaczyłam, że syn jest jakiś blady, zmierzyłam mu temperaturę, miał ponad 38 stopni. Zadzwoniłam do przychodni" - czytamy.

Pandemia odwołana

Kobieta w czasie rozmowy z rejestratorką powiedziała, że dziecko gorączkuje, a wcześniej miało kontakt z osobą, która otrzymała pozytywny wynik testu. Poprosiła o skierowanie dla syna. "Głos w słuchawce nieomal parsknął śmiechem. 'Nie ma punktów wymazowych, gdzie mam panią wysłać? Nie słyszała pani, że odwołali pandemię?' - zapytała mnie pracownica przychodni" - czytamy.

Na pytanie Julii, co wobec tego ma zrobić, kobieta odparła, że mogą kupić test w aptece i jeśli wyjdzie pozytywny - dokonać samoizolacji. "Skoro tak lekko podeszli do zakażenia, chciałam, żeby pediatra osłuchał syna, ale wtedy usłyszałam, że pacjentów covidowych nie przyjmują. Jak się dziecku pogorszy, mamy jechać na pogotowie" - wspomina rozmowę z rejestratorką kobieta.

Może chodzić i zarażać

Julia przyznaje, że dziś nie dziwi jej ani wzrost zakażeń, ani to, że mimo braku kwarantanny i izolacji z urzędu, oficjalne dane są tak niskie. "Przecież nie da się zrobić testu, raportowane są nieliczne przypadki zakażeń. Lekarz nie robi testu, nie przyjmie pacjenta z objawami, zaleci izolację i z głowy. Rodzina chodzi do pracy, sklepu i zaraża. Fajnie, jak przejdzie się łagodnie, gorzej, jeśli zarazimy kogoś, kto ma obniżoną odporność" - czytamy.

Kobieta odwołała wszystkie spotkania towarzyskie, pracodawcę poprosiła o możliwość pracy zdalnej. Synowi zrobiła test w prywatnym gabinecie, wyszedł dodatni. "Dopiero tam pediatra powiedział, że reakcja mojej rejonowej przychodni jest nie do pomyślenia. Zdaniem lekarki, która przyjęła syna, lekarz pierwszego kontaktu powinien zbadać syna i wykonać tak zwany szybki test. Podkreśliła, że obliguje ich do tego kontrakt z NFZ" - wyznaje Emilia.

COVID-19 nie odpuszcza

2 sierpnia 2022 roku zanotowano ponad 5 tys. nowych zakażeń COVID-19. To oficjalnie, bo eksperci przekonują, że przez kraj przetacza się cicha fala. Czytając historię Julii, całkiem łatwo w to uwierzyć, bo wiele przypadków nie zostaje zdiagnozowanych.

Owszem mówi się, że aktualnie dominujący wariant nie daje w większości przypadków poważnych objawów, choć łatwo się rozprzestrzenia. Jednak wciąż nie możemy mieć pewności, że nie zarazimy kogoś z obniżoną odpornością, dla kogo ta "sezonowa grypa" okaże się śmiertelnie niebezpieczna.

Warto wspomnieć, że na stronie Ministerstwa Zdrowia, rzeczywiście znajduje się informacja o tym, że lekarz pierwszego kontaktu powinien wykonać pacjentowi bezpłatny test na COVID-19.

Julia zdecydowała się zgłosić odmowę przyjęcia syna przez pediatrę do NFZ.

Czytaj także: https://mamadu.pl/164728,dzieci-urodzone-w-2020-roku-nie-znaja-swiata-ktory-my-uwazamy-za-normalny