Matki sposób na "kocham cię" bez słów. Ty też wyrażasz to tak codziennie miliony razy?

Martyna Pstrąg-Jaworska
26 lipca 2022, 15:23 • 1 minuta czytania
"Czasami miłość wygląda jak kanapka z jajkiem i złożone pranie" – napisała Thao Thai w jednym z artykułów dla scarymommy.com. I chociaż każda mama ma trochę inne przyzwyczajenia i jej patrzenie na świat się różni od tego, co widzi i myśli np. jej sąsiadka, to każda z nas, matek, ma te same sposoby na wyrażanie swojej miłości do męża lub partnera i dzieci.
Wspólne posiłki i drobne gesty jak naszykowanie śniadania to za każdym razem wyrażanie miłości do dzieci i męża. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przez żołądek do serca?

Chociaż w mojej rodzinie tylko jeden z synów jest rannym ptaszkiem, to poranki, gdy wszyscy jesteśmy w domu, są dla nas świętością. Zazwyczaj cały tydzień mąż wcześnie zaczyna pracę, ja pracuję do późnych godzin przy komputerze, a dzieci kursują pomiędzy domem, przedszkolem i żłobkiem, a dodatkowym angielskim, basenem i zajęciami tańca. W weekendy nastaje ta chwila, gdy możemy w końcu celebrować bycie ze sobą, więc wstajemy wcześnie rano, by razem zjeść śniadanie.

Zdarza się też tak, że ten syn, który jest rannym ptaszkiem, wskakuje na rodziców skoro świt i krzyczy: „Mamo, już jest ranek, wstawaj”. I wtedy razem leżymy, śmiejemy się, łaskoczemy maluchy, dużo się przytulamy, oglądamy książeczki. Jest też trochę rozmów o tym, co się komu śniło i jakie mamy plany na dany dzień.

W tych porankach, gdy mamy czas dla siebie, idziemy wszyscy razem do kuchni. Nikt się nie spieszy, każdy je na śniadanie to, na co akurat ma ochotę: grzanka z masłem, tosty z serem, jajecznica, płatki z mlekiem. Mama, czyli ja zazwyczaj zaczyna dzień od sporej filiżanki kawy i przyglądania się dzieciom, gdy one jedzą. Włączamy radio, słuchamy muzyki i wiadomości. To taki nasz rytuał, który pewnie zmieni się za kilka lat, jak dzieci będą starsze i nie będą chciały z rodzicami spędzać czasu. Na razie cieszę się każdą taką przyziemną chwilą.

My żyliśmy w innych czasach

Gdy ja byłam dzieckiem, takich poranków miałam jak na lekarstwo. Rodzice oboje pracowali w innym mieście, dojazd rano do pracy zajmował im tyle, że moje rodzeństwo i mnie rano ogarniała i zaprowadzała do szkoły i przedszkola babcia. Poświęcała nam czas, którego rodzicom brakowało, bo harowali, by zapewnić dzieciom spokojne i beztroskie dzieciństwo. Rzadko zdarzały się chwile, że wszyscy razem jedliśmy śniadanie, a mama nie miała czasu, by w spokoju pić kawę i obserwować dzieci.

Pewnie też dlatego szybko stałam się samodzielna. Wstawałam wcześnie rano, szykowałam sobie ubrania i ruszałam do działań. Taki wypracowany nawyk pomógł mi w liceum i na studiach, gdy trzeba było wstać do szkoły po całonocnej imprezie. Wiedziałam, że za swoje decyzje jestem odpowiedzialna ja sama.

I choć miałam w sobie sporo tej samodzielności, to śniadanie zawsze robili mi rodzice lub babcia. Gdy przychodziłam rano do kuchni, to zawsze wszystko czekało naszykowane dla mnie i rodzeństwa na stole. To była wiadomość od rodziców lub babci: "Myślimy o tobie, kochamy cię". To zawsze było dla mnie takie zamanifestowanie dbania o bliskich.

Dlatego też teraz robię śniadania moim dzieciom, chociaż mają już po kilkanaście lat i mogliby tę kanapkę z szynką czy jajecznicę zrobić sobie samodzielnie. I wiem, że moja mama, gdyby mogła cofnąć czas, to też zostawałaby dłużej w domu i robiła nam te śniadania, które zjedlibyśmy razem. Bo to dla nas wszystkich jasny komunikat, że dbamy o siebie i kochamy się.

Nie tylko szykowanie posiłków

I nawet jeśli te poranki w każdej rodzinie mogą wyglądać inaczej, nie chodzi tu tylko o to szykowanie jedzenia. To także złożenie upranych ubrań, naszykowanie plecaka i śniadaniówki do szkoły, to podwiezienie dziecka do szkoły, by nie musiało tłuc się komunikacją miejską. Wiem, że poranki będą wyglądać inaczej dla każdej rodziny – a czasami mogą się zmieniać z biegiem lat i pewnie u mnie też tak będzie.

Dlatego cenię te spokojne chwile, gdy robiąc dziecku kanapkę, wyrażam moją miłość do niego. Bo być może za chwilę będziemy mieć inny sposób na komunikowanie tego. Może któregoś dnia pocałuję mojego syna w policzek, gdy wskoczy do własnego samochodu z koktajlem dłoni i popędzi na spotkanie z kolegami przed szkołą. A może zostawię mu kanapkę z jajkiem zapakowaną w folię spożywczą, wierząc, że rozumie, że w ten sposób chcę mu powiedzieć: "Kocham cię, synku".

Czytaj także: https://mamadu.pl/160582,jak-znalezc-czas-na-rodzinne-posilki-dzis-to-szczegolnie-wazne