Na występach przedszkolaków zmroził mnie komentarz matki. Zastanówcie się, co mówicie swoim dzieciom

Martyna Pstrąg-Jaworska
06 czerwca 2022, 15:04 • 1 minuta czytania
Dzieci są takimi samymi ludźmi jak dorośli - tak samo mają prawo być zmęczone, a przez to niecierpliwe i marudne. Szczególnie, gdy w porze ich drzemki, przedszkole organizuje przedstawienie dla rodziców - nie dość, że to psuje ich codzienną rutynę, to sprawia, że dzieci, oprócz zdenerwowania występami, bywają też marudne z powodu zmęczenia. Otrzymaliśmy list od czytelniczki, która opowiedziała o tym, jak na takim przedstawieniu pewna mama potraktowała marudnego kilkulatka.
Przedstawienie dla mam to wydarzenie ważne, ale i stresujące dzieci. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przedstawienie przedszkolaków w porze leżakowania

"Byłam w zeszłym tygodniu na przedszkolnym występie mojego 3-letniego dziecka. To było łączone przedstawienie z okazji Dnia Mamy i Dnia Dziecka. Występy dla mam przedszkolaków były zaplanowane w ciągu dnia, przez co byłam zmuszona wziąć urlop w pracy. Nie wyobrażałam sobie, że moje dziecko będzie po raz pierwszy w swojej karierze przedszkolaka występowało, a jego mamy nie będzie na widowni, szczególnie że całość była skierowana do mam.

Wzięłam więc urlop i ze wzruszeniem wkroczyłam do sali, w której najmłodsza grupa dzieci przygotowała dla rodziców swój występ. Godzina, na którą ustalono obchodzenie Dnia Mamy i Dziecka, była trochę nieprzemyślana – 12.30, czyli chwilę po obiedzie, ale przed leżakowaniem. Dzieci zadowolone i z pełnymi brzuszkami stały w rządku i podekscytowane czekały, aż wszystkie mamy zajmą przygotowane dla nich krzesełka" - rozpoczyna swój list Anna, która jest mamą 3-letniego chłopca.

Zmęczone maluchy próbują występować

Kobieta przyznaje, że okazało się już na początku, że taka godzina była kiepskim pomysłem, bo dzieci były zmęczone. Dzieci zamiast leżakowania, musiały przedstawiać dla gości piosenki, tańce i wierszyki, więc wiele z przedszkolaków było zmęczonych i marudnych. "Ta godzina była największym wyzwaniem. Bo normalna przedszkolna rutyna przyzwyczaiła maluchy, że po obiedzie mają czas na krótki odpoczynek – a w grupie mojego syna większość dzieci podczas leżakowania jeszcze zasypia.

Przed mamami stały więc maluchy, które mimo podekscytowania i stresu, były też zmęczone i śpiące. Na nic zdały się polecenia pań, które pomagały dzieciom w śpiewaniu piosenek i instruowały, co dalej maluchy mają przedstawiać. Większość dzieci miała po 1-2 piosenkach mętny wzrok, co drugie ziewało, a mój syn tarł ze zmęczenia oczy tak, że były aż czerwone. Przedszkolaki jednak dzielnie występowały dalej. Jak to mówią: 'Show must go on'.

W pewnym momencie wszyscy byliśmy świadkami sceny, która mnie osobiście trochę zszokowała. Jeden z chłopców był już naprawdę zmęczony, co ewidentnie pokazywał przez teatralne ziewanie. W końcu chłopiec nie wytrzymał, odszedł na bok z rzędu, w którym dzieci śpiewały i siadł na ziemi".

"Bądź grzeczny, bo inaczej...", czyli o tym, jak straszymy dzieci

"Maluch wyglądał nie tylko na zmęczonego, ale i obrażonego. Pani poprosiła go, by stanął z resztą dzieci, ale on nie miał na to najmniejszej ochoty, co mnie wcale nie zdziwiło. Pani nauczycielka, zmieszana, odpuściła chłopcu. Za to jego mama – nie do końca. Nagle z sali wszyscy usłyszeliśmy podenerwowany kobiecy głos: 'Paweł, stawaj dalej i przedstawiaj, bo za karę nie pójdziemy do sali zabaw'.

Mnie zmroziło, ale wiem, że właściwie większość mam poczuła się dziwnie, podobnie panie nauczycielki, które zbyły wszystko nerwowym śmiechem. Pawełek grzecznie wrócił do rzędu i dzieci przedstawiły do końca piosenki i wierszyki, które miały przygotowane, choć wszystkie dalej tarły oczy i ziewały. A ja zaczęłam się zastanawiać, skąd się bierze to, jakimi matkami jesteśmy dla swoich dzieci. Jak często brak nam cierpliwości i zrozumienia. Ta mama, która nie rozumiała, że jej synek jest zmęczony, bo zawsze o tej godzinie miał drzemkę, a teraz wymaga się od niego czegoś zupełnie innego, miał prawo zachować się tak, jak to zrobił.

Przecież to tylko dziecko. Dla niego mama i wstęp na pewno były bardzo ważne, ale to, że był śpiący, sprawiło, że stał się naprawdę marudny. Nie ma się co dziwić dziecku, że nie dało rady, skoro my sami często też ze zmęczenia bywamy niemili, opryskliwi czy zniecierpliwieni. A to my tak naprawdę decydujemy, jakimi rodzicami chcemy być dla naszych dzieci. Naprawdę chcemy je karać za tak błahe rzeczy? Serio chcemy wywoływać w nich lęk i strach, że mama za karę czegoś nie zrobi, choć wcześniej obiecała?

Wydaje mi się, że te maluchy też potrzebują zrozumienia, przecież i tak kochają nas bezgranicznie i niezależnie od wszystkiego. A takie straszenie karami i wymuszanie zachowań, by uniknąć tej kary wydaje mi się naprawdę nie na miejscu. Nie chcę się wtrącać w wychowanie cudzych dzieci, każdy ma przecież jakieś swoje przekonania. Ale wydaje mi się, że tej mamie ktoś powinien powiedzieć, że nie tędy droga. Że to przecież jest tylko mały człowiek, który tak samo jak i ona ma prawo być zmęczony.

A przecież to było tylko przedstawienie, parę piosenek i gdyby odpuściła temu chłopcu, to świat przecież by się nie zawalił" - kończy swój list mocno zmieszana mama przedszkolaka. Anna przyznaje, że poczuła się naprawdę dziwnie, gdy w jej obecności mama zbeształa kilkulatka. Kobieta uważa, że takie straszenie i przekupowanie dziecka za pomocą atrakcji nie jest dobrym sposobem wychowawczym. Nasza czytelniczka żałuje, że nie zwróciła uwagi mamie, która przy całej grupie dzieci dała kilkulatkowi ultimatum, zmuszając go do dalszego występu.

Nie straszmy dzieci

Wychowywanie dziecka w poczuciu lęku przed rodzicem i karami nie jest dobrym rozwiązaniem. Warto, zamiast tego, wychowywać dziecko świadomie – nie chodzi o to, by je wychować tak, by nie czuło żadnych granic. Bardziej chodzi o to, by miało poczucie, że w obecności rodzica jest bezpieczne, rozumiane i kochane. Jeśli straszymy dziecko karami i zakazami i wymuszamy na nim zachowania, to w psychologii nazywa się to manipulacją i może psychice dziecka zrobić ogromną krzywdę.

Zdanie wypowiedziane przez tamtą matkę, która zmusza dziecko do czegoś, "bo co inni pomyślą", jest naprawdę kiepskim rozwiązaniem. To może sprawić, że kilkulatek nabędzie takiego lęku wobec rodziców, że już zawsze będzie wszystko robił mechanicznie i przestanie im ufać.

Drugą sprawą jest to, na którą godzinę przedszkole zaplanowało wystąpienie - być może przy następnej okazji warto zwrócić uwagę paniom, by występy były np. po południu, gdy dzieci będą już po leżakowaniu? To też pomoże rodzicom w organizacji czasu, bo wielu dzięki temu nie będzie musiało brać urlopu, a wystarczy zwolnić się z pracy na godzinę, by móc uczestniczyć w występie dziecka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/162589,nauczycielka-z-przedszkola-o-rodzicach-nie-ma-najlepszego-zdania