Moje dziecko kończy 3 klasę, nie chce jechać na kolonie. Gdzie popełniliśmy błąd?
- Wielu rodziców chętnie wysyła swoje dzieci na kolonie, bo uważają, że dzięki temu nauczą się one samodzielności.
- Czytelniczka pisze, że jej córka nie chce jechać na obóz, mówi, że woli zostać w domu.
- Jeśli pierwszy raz chcemy wysłać dziecko na kolonie, powinniśmy wcześniej odpowiednio je do tego przygotować.
"Już w zeszłym roku chcieliśmy zapisać córkę na obóz taneczny, który organizował jej trener tańca, ale powiedziała stanowcze 'nie'. Stwierdziła, że codzienne treningi będą męczące, później przyznała, że tęskniłaby za nami.
W tym roku ponownie próbujemy zachęcić ją do kolonijnego wyjazdu, ale znów napotykamy opór. Proponowałam już jej obóz taneczny z jej zespołem i kolonie z magią, na które wybiera się jej najlepsza koleżanka, ale ona wciąż odmawia, mówi, że w domu będzie jej najlepiej” – pisze Anna.
Kolonie uczą samodzielności
Dodaje, że nie pracuje, bo mają jeszcze młodsze, obecnie 3-letnie dziecko, więc w okresie wakcyjnym nie ma problemu z opieką nad córką.
"Martwi mnie jednak to, że ona tak stanowczo odmawia tego wyjazdu. Mam coraz większe wrażenie, że kryje się za tym jakiś strach. Próbowałam już z nią rozmawiać, zapytałam nawet wprost, czy czegoś się obawia, ale odpowiedziała, że nie. Po prostu nie chce jechać i już.
A mnie zależy, by wzięła udział w koloniach, bo uważam, że to świetna szkoła życia. Przez tydzień dzieci spędzają czas z rówieśnikami, same rozwiązują swoje problemy, muszą dawać sobie radę w różnych sytuacjach. Sama jeździłam na kolonie jako dziecko i z każdych wracałam coraz bardziej pewna siebie i samodzielna. Marzę, by moja córka też mogła tego doświadczyć” – pisze Anna.
Przyznaje, że jej córka jest raczej spokojna, lubi czytać, nie przepada za tłumem ludzi, ale z drugiej strony chętnie spędza czas z rówieśnikami. Nie jest typem odludka, a jednak zawsze trzyma się z boku.
Czy jest za bardzo związana z nami?
"Może kolonie dodałyby jej wiary w siebie? Teraz wie, że zawsze ma nas 'pod ręką', a tam musiałaby radzić sobie sama. Nauczyłaby się zaufania do siebie, może zacieśniłaby więź z rówieśnikami. Już sama nie wiem, co o tym myśleć. Zaczynam obwiniać samą siebie, myślę, że gdzieś jako rodzice popełniliśmy błąd. Może jesteśmy nadopiekuńczy?
Nigdy o sobie tak nie myślałam, ale może rzeczywiście taka jestem? Do tego jako rodzina staramy się spędzać ze sobą każdą wolną chwilę i rzeczywiście lubimy to. Może córka jest uzależniona od naszego towarzystwa i trudno jej wyjść z tej strefy komfortu?” – pisze Anna.
Dodaje, że radziła się swojej mamy, ale jej metody wydają się jej zbyt radykalne. Powiedziała, żeby po prostu zapisać wnuczkę na kolonie i następnie wsadzić ją do autokaru.
Kolonie to nie kara
"To chyba nie jest dobry pomysł. Nie chcę, by jechała na obóz z przymusu, to nie ma być dla niej kara. Chyba musimy po prostu poczekać jeszcze rok lub dwa – może dojrzeje do wyjazdu i pewnego dnia sama powie, że marzy o tym, by wyjechać na kolonie z rówieśnikami” – dodaje Anna.
Wysłanie po raz pierwszy dziecka na kolonie zawsze wiąże się dla niego z większym lub mniejszym stresem. Nawet, gdy chce jechać, to już na miejscu rozłąka z rodzicami, obce dzieci w pokoju, opiekunowie zamiast mamy czy taty, powodują, że zwykle czuje się niepewnie. Zaczyna tęsknić i przeżywa pierwszy kryzys, zwykle ok. 2-3 dnia pobytu.
Jeśli dziecko nie chce jechać na kolonie, jest jeszcze trudniej, bo jest do wyjazdu negatywnie nastawione. Psychologowie podkreślają, że w takiej sytuacji sprawdzi się metoda małych kroków. Na początek trzeba dziecko przygotować do rozstań z rodzicami. Może najpierw powinno pojechać na kilka dni do babci, następnie na 2-3 dniową zieloną szkołę, a dopiero z czasem na tygodniowe lub 10-dniowe kolonie. W ten sposób nauczy się i zrozumie, że nawet bez ciągłej obecności rodziców może spędzać radosny i beztroski czas.