Uważajcie na groźne bakterie w zabawkach dla dzieci! Ten chłopiec niemal stracił wzrok
- To, że zabawki pływają codziennie w wannie, nie oznacza, że są czyste.
- Wilgoć gromadząca się w gumowych zabawkach sprzyja rozwijaniu się pleśni i namnażaniu bakterii.
- Groźne bakterie mogą być bardzo niebezpieczne dla małego dziecka.
Groźne zabawki
Chyba każde dziecko lubi się bawić w kąpieli. To świetna zabawa, nawet jak maluch średnio lubi wodę. Takie atrakcje zachęcają malca do pluskania, więc co może być złego w zabawkach do kąpieli? Już nie raz pisano o tym, że może się gromadzić w nich pleśń, więc szczególnie trzeba dbać o ich higienę. Okazuje się, że nawet jeśli się bardzo uważa, finał takiej zabawy może być tragiczny.
Eden Strong, mama małego Baylora, umieściła niedawno wpis w mediach społecznościowych, by ostrzec innych rodziców. "Wiedziałam, że w zabawkach czasem zostaje woda, zwłaszcza w gumowych, które służą do tryskania wodą. Wdziałam też wielokrotnie posty, na których rodzice pokazywali rozciętą zabawkę, by pokazać zgromadzoną pleśń. Wiedziałam o tym, wiec po każdej kąpieli wyciskałam z nich wodę i czyściłam je roztworem z wybielaczem, co kilka tygodni. Regularnie sprawdzałam pod światło, czy nie zbiera się grzyb. Jednak nie wiedziałam, że nawet przy regularnym czyszczeniu, nigdy nie wysychają całkowicie, więc bakterie nadal mogą się namnażać niewidoczne bakterie" - napisała.
Zaczęło się niewinnie
Któregoś dnia niania powiedziała, że chłopiec podczas kąpieli psiknął sobie wodą i zauważyła, że oko się trochę zaczerwieniło. Początkowo mama uznała, że to po prostu to woda je podrażniła. Może ciśnienie wody było zbyt duże. Ale kiedy wieczorem wsadziła go do wysokiego krzesełka do karmienia, zauważyła, że jego oko wygląda na jeszcze bardziej czerwone.
Mama zabrała dziecko pilnie do lekarza i była dumna, że tak szybko zareagowała. Lekarz przepisał krople. Jednak, gdy mama chciała je ponownie wkroplić dziecku w środku nocy, przeżyła szok.
Opuchlizna była dwa razy większa niż wtedy, gdy kładła go do łóżeczka. Obawiając się nadal rozwijającej się infekcji, zabrała dziecko do szpitala. Lekarze na ostrym dyżurze zdiagnozowali zapalenie tkanki łącznej oczodołu (jest to infekcja bakteryjna spowodowana paciorkowcem i gronkowcem). Mimo przepisanych doustnych antybiotyków sytuacja jednak się nie poprawiała. Kobieta po raz kolejny zabrała dziecko do szpitala, modląc się, by jej synek nie stracił oka. Szalejąca gorączka i rozpalona twarz sprawiły, że pojawiły się najgorsze myśli.
Czy straci wzrok?
W szpitalu chłopiec otrzymał dożylnie antybiotyki. Wykonano również tomografię komputerową, aby sprawdzić jego siatkówkę. "Następny tydzień był dość przerażający. Zapalenie tkanki podskórnej rozprzestrzeniło się na całą jego twarz i oboje oczu. Ostrzegali mnie, że może stracić wzrok w oku, które jest w gorszym stanie, ale w końcu, dzięki Bogu jego oczy udało się wyleczyć się" - wyznała mama.
Teraz kobieta chce uświadomić rodzicom, że takie zabawki to coś więcej niż pleśń. To olbrzymie zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka. A mycie zabawek może nie uchronić malucha przed infekcją. Po tym jak kobieta umieściła post na Facebooku, otrzymała setki wiadomości od rodziców, których dzieci przeszły dokładnie to samo.
Okazuje się, że nie jest to kwestia konkretnej zabawki danej firmy, a szerszy problem dotyczący gumowych zabawek. Lekarze zalecają, by poza osuszaniem czy myciem w płynie z dodatkiem wybielacza, jednak co jakiś czas wymieniać takie zabawki na nowe, by zminimalizować ryzyko. Mama chłopca, po tym co przeżyli, w ogóle odradza taką zabawę.