Słyszałaś o food chainingu? To metoda, która oswoi największego niejadka
Jeśli masz niejadka w domu, to pewnie kilkanaście razy próbowałaś wprowadzić do jego jadłospisu nowości, aby wzbogacić jego dietę. Zwykle dziecko natychmiast każe zabrać je z talerza. I choć psycholodzy i terapeuci powtarzają, że lepiej się nie poddawać w podsuwaniu kolejnych pokarmów dziecku, to jako matka dobrze wiesz, że nie zawsze wystarcza determinacji do walki z dzieckiem, które jeść nowego po prostu nie chce.
Food chaining: co to jest?
Być może rozwiązaniem twoich problemów okaże się food chaining. To metoda polecana przez terapeutów żywienia. Polega na tym, aby oswoić dziecko z nowym produktem na podstawie preferencji smakowych i sensorycznych, które już zna.
Przykładowo:
- dziecko lubi ryż, więc na talerzu można umieścić kilka ziarenek ugotowanej kaszy pęczak, która ma podobny kształt do ryżu,
- dziecko lubi makaron spaghetti, więc co jakiś czas obok porcji gotowego makaronu znajdzie się kilka rurek penne lub świderków,
- dziecko lubi gorfy lub naleśniki, więc róbmy je z różnych mąk, a dodatki w postaci owoców, miodu, dżemu w różnych odsłonach, serwujmy w stylu szwedzkiego stołu,
- jeśli dziecko lubi owoce np. maliny, niech co jakiś czas ma okazję zobaczyć jeżynę na swoim talerzu.
Kolejnym sposobem na zachęcenie dziecka do próbowania czegoś trochę nowego jest manewrowanie formami podania posiłku. Jabłka mogą być wycinane foremkami do ciasta w finezyjne kształty, papryka może udawać statek.
Ważne! Nie namawiamy dziecka, aby spróbowało "nowości", którą przed nim położyliśmy. Odpowiadamy na pytania: co to? Jak smakuje? Co przypomina? Skąd pochodzi? Jednak to dziecko podejmuje decyzję, czy ma ochotę zignorować pokarm, dotknąć albo spróbować.
Już sam fakt zabawy jedzeniem jest dla niejadka dużym krokiem do przodu w jego relacji z jedzeniem.
Wybieraj różne marki
W przypadku dzieci, które stosują wybiórczośc pokarmową, ważne jest, aby nie fiksować się na punkcie tylko jednej marki. Oczywiście mamy swoje ulubione produkty i dziecko może mówić, że kocha tylko jeden rodzaj soków owocowych, ale dobrze jest zmieniać producenta.
Taktyka, w której wybieramy na marketowych półkach zawsze te same rzeczy, może zemścić się na nas na wakacjach lub innym wyjeździe, a nawet w przerwie dostaw w sklepie, gdy dziecko odmówi jedzenia w ogóle z powodu braku produktu tej konkretnej marki.
Terapeuci żywieniowi mówią: Zbyt długo podawane to samo danie, doprowadzi do jego wykluczenia.
A gdy dziecko przestaje jeść to, co jadło zawsze, rodzice zostają w kropce i oswajanie z jedzeniem oraz wprowadzanie nowości trzeba zacząć od nowa.
Nie bójmy się poszerzać gamy produktów, które jedzą nasze dzieci. Najwyżej nie wyczyszczą talerza do ostatniego okruszka. Zostawią kaszę jęczmienną nienaruszoną, ale nie zmieni to faktu, że już się trochę z nią zapoznały. Gdy wyląduje drugi raz na talerzu, będą z dzieckiem już jak starzy znajomi. A kto wie, czy po kolejnych 8 wizytach nie przyjdzie czas na poznanie się jeszcze bliżej. I niech ugryzie, chociażby milimetr, to wielki sukces.
Baw się jedzeniem
Pewnie słyszałaś o tym, że warto z dzieckiem gotować i pozwolić mu partycypować w robieniu zakupów, ale czy słyszałaś o tym, żeby robić z dziećmi eksperymenty?
I wcale nie chodzi o to, aby podawać kurczaka w sosie teriyaki zamiast schabowego albo dosypywać do owsianki gumijagód.
Dzieci kochają się uczyć. Fajną metodą nakłonienia ich do spróbowania czegoś nowego, będzie przestawienie walorów produktu. Orzechy mają bardzo twardą skorupkę - zrzućmy je ze stołu, stańmy na nich, postawmy na nich krzesło. Papryka niesamowicie głośno chrupie - zróbmy turniej, które z was zachrupie nią najgłośniej. A czy wiecie, które ziarenka kaszy przecisną się przez durszlak? Kuskus, bulgur, gryczana...
Dajemy wtedy dziecku komunikat, że kasza to nie tylko rozmemłana kupka na talerzu, ale jej właściwości fizyczne zmieniły się pod wpływem ciepłej wody. Nie dość, że to ciekawe, to przecież ta kasza jest znajoma! To już nie nowość.
Spróbujcie i dajcie znać, co teraz gotujecie ;)
Czytaj także: https://mamadu.pl/160690,czy-2-letni-niejadek-bedzie-juz-wybrzydzal-do-konca-zycia