Dlaczego turla się jajka na kopcu Kraka i kim jest Siuda Baba? Najdziwniejsze zwyczaje wielkanocne
- Wielkanoc to najważniejsze święto Kościoła katolickiego, dookoła którego jest mnóstwo tradycji, jak malowanie pisanek i święcenie koszyczka.
- Są też mniej znane, często zapomniane, ludowe zwyczaje wielkanocne, które często wydają się dziwne. Większość z nich kultywuje się tylko w małych wsiach i poszczególnych regionach.
- Oto najciekawsze zwyczaje wielkanocne, dziwaczne przekonania i tradycje regionalne związane ze świętowaniem Wielkanocy.
Wielkanoc to radosny czas świąteczny, który nie bez powodu przypada na wiosnę – to symbol odrodzenia, nowego życia, świeżości. Podobne konotacje ma Wielkanoc, która przecież jest świętem zwycięstwa życia nad śmiercią. Większość z nas wie, jakie są wielkanocne zwyczaje.
Wiemy, co to Wielki Tydzień, że święcimy koszyczek z jedzeniem i że w Lany Poniedziałek tradycją jest polewanie się wodą. Nie wszyscy jednak wiedzą, jak dawniej świętowano Wielkanoc, co dziwnego się jadało i dlaczego w Śmigus Dyngus niezbędne były gałązki wierzby. Czym są przywołówki, kurek dyngusowy i pogrzeb żuru? A wieszanie śledzia?
Istnieje wiele tradycji związanych z Wielkanocą, które są typowymi regionalnymi zwyczajami. To, co robi się co roku wiosną na Śląsku, to zupełnie inne obyczaje niż to, co jest tradycją na Podlasiu w czasie Wielkanocy. To te regionalne zwyczaje są najciekawsze i mają długą tradycję – wiele z nich kultywuje się od naprawdę kilku dobrych wieków. Oto najdziwniejsze zwyczaje i potrawy związane z Wielkanocą.
Zanim nastąpi Wielkanoc...
Wśród różnych zwyczajów, które dotyczą czasu przed Wielkanocą, czyli karnawału i Wielkiego Postu, są m.in. pucheroki. To tradycja, którą się pielęgnuje w Niedzielę Palmową w okolicach Krakowa i pochodzi z dawnych zabaw krakowskich żaków, czyli uczniów. Pucheroki to wygłaszane żartobliwe mowy i wystąpienia, które są inicjatywą młodych chłopców.
Podczas wygłaszania orędzia w zabawnym tonie, życzeń na Wielkanoc z elementami pieśni wielkopostnych i rymowanek, chłopcy mają na sobie kożuchy i stożkowe czapki z kolorowymi bibułami, a na twarzach mają rozsmarowaną sadzę. Za występy zwyczajowo otrzymują zapłaty w postaci drobnych pieniędzy, jedzenia i drobnych podarków.
Zakaz chodzenia "na pueri" lub "na puchery" wprowadzono w roku 1780 przez biskupa, który zarządził: "wysadzanie żaczków w kwietniową Niedzielę do mówienia wierszyków, prawie zawsze sensu nie mających" . Ludność wsi dookoła Krakowa tak ten zwyczaj jednak polubiła, że zachowała go i trwa on do dziś. Pucheroki w Rynku w Krakowie wystawiane są teraz w formie przedstawień. Pucheroki trochę przypominają zwyczaj kolędowania i składania sobie wtedy życzeń bożonarodzeniowych.
Palmowy Jezusek lub Osiołek Palmowy to drewniana figura Jezusa, który w Niedzielę Palmową wjeżdżał do miasta na osiołku. Palmowy Jezusek to kościelny zwyczaj, czyli odtworzenie w formie procesji sceny wjazdu na osiołku. Zwyczaj kultywowany był od średniowiecza do końca XVIII wieku, po czym został zakazany przez władze kościelne, ale w wielu miejscach do dziś się go praktykuje – nie tylko w Polsce, bo Palmowy Jezusek to tradycja, którą kultywują też niektóre niemieckie miasta.
Z XV i XVI wieku w Polsce zachowały się figury, które znajdują się w zbiorach muzealnych w Krakowie, Starym Sączu, Rybim Nowym i Poznaniu. Wykorzystanie figury zalecał Mikołaj Rej w "Żywocie człowieka poczciwego": "W kwietną niedzielę kto bagniątka nie połknął, a dębowego Chrystusa do miasta nie przyprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał" .
Wielki Post był kiedyś bardzo ważnym czasem w życiu Polaków – wszyscy byli bardzo religijni i wyczekiwano świąt wielkanocnych, by wreszcie móc przestać pościć. Po Wielkim Poście można było wreszcie zjeść mięso, tłuszcze zwierzęce, a nawet nabiał i cukier. Najczęściej przez zwyczajowe 40 dni postu jedzono żur oraz śledzie.
Pogrzeb żuru i śledzia to dawny ludowy zwyczaj z okolic Kujaw, odbywał się najczęściej w Wielki Piątek i podczas niego tłuczono garnki symbolizujące postne potrawy, czyli żur i śledzie. Bite garnki później garnki najpierw wypełniano żurem, popiołem, błotem i innymi nieczystościami, a następnie zawartość wylewano do wykopanego dołu i zakopywano niczym grób. W okolicach Krakowa dodatkowo zakopywano garnek. Obrządkowi, w którym brała udział cała wieś, towarzyszyły radosne śpiewy i okrzyki.
Chleb, śledź i grosz to średniowieczna śląska tradycja z XV wieku, którą wiele kościołów kultywuje do dziś (m.in. parafia w Legnicy). Zwyczaj związany jest z kultem św. Jadwigi, która ustanowiła tę tradycję pomocy najbiedniejszym. Chleb, śledź i grosz to nic innego, jak przedsięwzięcie rozdawania tzw. jałmużny dla najuboższych. Zakonnicy wręczali poświęcone wcześniej na mszy pokarmy, czyli chleb, śledzie oraz symboliczne grosiki. Zwyczaj był praktykowany w Wielki Piątek po uroczystym nabożeństwie kościelnym.
Zwyczaje wielkanocnej niedzieli
Same świąteczne dni Wielkanocne, czyli Niedziela Wielkanocna i świąteczny poniedziałek wiążą się z tradycjami znanymi w całym kraju – każdy wie, że na wielkanocnym śniadaniu nie może zabraknąć jedzenia z poświęconego koszyczka, m.in. jajek i kiełbasy. W wielu zakątkach Polski są regionalne zwyczaje, z których niektóre są żywe i praktykowane w lokalnej kulturze od wielu pokoleń.
Takim zwyczajem jest m.in. walatka, czyli w skrócie bitwa na jajka, urządzana zaraz po śniadaniu wielkanocnym. Gra polega na toczeniu po stole jajek w taki sposób, by się o siebie nie obijały, nie zbiły i dotarły do końca stołu. Walatka, czyli inaczej wybitki, w innej wersji polega też na zbijaniu się jajkami, czyli uderzaniu jajkami przez dwie osoby – przegrywa ta osoba, której jajko pierwsze zbije skorupkę. To zwyczaj, który wiele z nas kojarzy z amerykańskich filmów familijnych. Okazuje się jednak, że zwyczaj ten ma równie silne korzenie na polskich wsiach.
Przywołówki, znane też jako przywoływki dyngusowe, to zwyczaj pochodzący z Kujaw, a obecnie dotyczący samego Szmborza (dzielnicy w Inowrocławiu). Początki przywołówków sięgają XIX wieku. Polega on na tym, że wieczorem w wielkanocną niedzielę zbierała się cała wieś, a kawalerowie na mównicy wygłaszali rymowane wierszyki na temat panienek i tego, ile wody wyleje się na nie następnego dnia w Lany Poniedziałek. Zachowało się sporo różnych zapisów tego, jak wyglądały przywołówki w latach 40. I 50. XX wieku:
- fragment przywołówki z 1946 roku: "potrzeba tam na nią Atlantyk wody i dwie grace, niech sobie tam tam wykołacze, ta co obcych kawalerów szanuje, a szymborskich chłopców krytykuje"
- fragment przywołówki z 1954 roku: "Szybko chodzi, wolno wpada, taka marynarska zasada. Miał chęci służyć w marynarce, tylko że miał przy nogach za duże palce, a pod stopami dostał odparzenia i do cywila przeniesienia. Do pracy się nie chwyta, bo mówi, że to rzecz nabyta. Lepiej jest ręce w kieszeni schować, i po Racicach sobie często spacerować. Huligan Szymborski"
Obecnie przywołówki prowadzi Stowarzyszenie Klubu Kawalerskiego i wyglądają tak, że młodzi chłopcy wołają dziewczyny z podwyższenia. Rymują o nich żartobliwe wierszyki, a kobiety się "prezentują". Na koniec ogłasza się, kto "wykupił" daną panienkę.
W południowej Małopolsce obchodzi się też w wielkanocną niedzielę dziady śmigustne. Zwyczaj polega na tym, że chłopcy ze wsi ubierają się we własnoręcznie wykonane stroje ze słomy i organizują świąteczny pochód. Nazwa pochodzi od tego, że chłopcy w tych charakterystycznych strojach, chodzący po drogach wiejskich o zmroku wyglądali strasznie (także przez maski zrobione z baraniego kożucha i wysokie czapki ze słomą i wstążkami) i byli nazwani właśnie "śmigustnymi dziadami".
Przebierańcy, zamiast mówić, pohukiwali i mruczeli oraz tupali. Często też polewano kobiety w domostwach albo wyciągano je z domu i wrzucano do rzeki. Ta tradycja ma znaczenie symboliczne, bo słoma jest symbolem płodności, a ponadto wierzono, że dziady są łącznikami między światem żywych i umarłych, którzy w dniu święta chcieliby być na ziemi wśród rodziny.
Poniedziałek Wielkanocny to nie tylko Śmigus Dyngus
W wielkanocny poniedziałek, czyli Lany Poniedziałek, wszyscy kultywujemy do dziś jeden ze zwyczajów znanych od dawna. To polewanie wodą, które pierwotnie dotyczyło tylko niezamężnych młodych dziewczyn, polewanych były przez kawalerów. Samo słowo dyngus pochodzi prawdopodobnie od niemieckiego Dünnguss, czyli chlust wody.
Śmigus kojarzy się z polskim smigać i początkowo śmigus i dyngus były dwoma odrębnymi zwyczajami, bo śmigus oznaczał rzucanie czymś czy chłostanie, a dyngus to było chodzenie od domu do domu z życzeniami i śpiewami. To by miało sens, bo w różnych historycznych przekazach są opowieści o tym, że podczas śmigusa młodzi chłopcy delikatnie smagali gałązkami wierzby młode panienki po łydkach, a dopiero później zmieniło się to w polewanie woda, które znamy do dziś.
Trochę powiązany ze śmigusem-dyngusem jest też kurek dyngusowy, który jest po prostu wiosennym zwyczajem ludowym. Polegał na organizacji pochodu po dyngusie, w którym brali udział mieszkańcy wsi w towarzystwie koguta. Kiedyś wykorzystywano prawdziwe zwierzęta, ale obecnie używany jest kogut zrobiony z gliny lub upieczony z ciasta. Kogut, który piał, miał zwiastować wiosnę. Zwyczaj powoli zanikł, ostatnie wzmianki o nim pojawiają się np. w gazetach z dwudziestolecia międzywojennego.
Śmiergust natomiast to trochę inna odmiana Śmigusa-dyngusa, która jest obchodzona na Śląsku do dziś, szczególnie w Wilamowicach. Podczas śmiergusta chłopcy przebierają się kolorowe ubrania, zakładają kapelusze ozdobione paskami bibuły, a na twarzach mają zrobione samodzielnie papierowe maski. Zwyczaj polega na tym, że przebierańcy chodzą od domu do domu, polewają wodą dziewczęta, a potem z nimi tańczą i śpiewają, zwiastując im szybkie wyjście za mąż.
Jednym z popularniejszych tradycyjnych zwyczajów wielkanocnych, który jest żywy do dziś, jest Siuda Baba. Obecnie spotkać go można w podkrakowskich wsiach i Wieliczce. Wygląda to tak, że mężczyzna przebiera się w kobiecy podarty strój, a jego buzia jest usmolona lub pobrudzona popiołem. Chodzi po domostwach z Cyganem i chłopcami przebranymi za krakowiaków. Mężczyzna liczy na datki i szuka młodych dziewczyn, które mógłby wysmarować sadzą. Za Siudą Babą biegają gapie i dzieci, wykrzykując:
"Siuda, ruda popielata Z batem lata. Siuda, ruda popielata Co kominy wymiata".
Siuda Baba stała się symbolem wsi Lednica Górna, bo tam do dziś młodzież żywo podtrzymuje tę tradycję.
Święta, święta i po świętach
Gdy święta mijają, każdy musi wrócić do codzienności, obowiązków i pracy lub nauki. W Krakowie jeszcze we wtorek po Wielkanocy kultywuje się rękawkę, zwaną też Wtorkiem Wielkanocnym. Rękawka nawiązuje do wiosennej ludowej tradycji Dziadów, czyli świętowania pierwszej wiosennej pełni i trwa przynajmniej od XVIII wieku.
W obrzędy rękawki wchodzi m.in. rzucanie i toczenie jajek – początki zwyczaju wzięły się od bogatych chłopów, którzy wchodzili na usypany kopiec Kraka i staczali po nim żywność dla biedniejszych, w tym jajka, jabłka, obwarzanki i pierniki. Obecnie przy kopcu Kraka co roku zorganizowany jest festyn z symbolicznym staczaniem jajek.
Zwyczajów na Wielkanoc jest bardzo wiele – to wyjątkowy czas, bo oprócz święta w Kościele katolickim, które jest najważniejsze w roku dla wierzących, to również okres budzenia się przyrody po zimie. Zwyczaje wielkanocne są w większości ludowe, mają na celu cieszenie się z nastania wiosny, celebrowanie nowego początku, jakim jest przebudzenie przyrody.
Niektóre dziś wydają się nie na miejscu i mogą być traktowane jako brak szacunku, jak np. sprzedawanie dziewcząt w przywołówkach. To jednak tradycje, które wcielali w życie nasi przodkowie przez wiele pokoleń, warto więc je pielęgnować w pamięci i znać takie historyczne ciekawostki. Obecnie obchodzi się coraz mniej taki tradycji, najsilniejsze są te, które są ogólnopolskie, bo regionalne często zanikają, gdy młodzież wyjeżdża z rodzinnych wsi do miast.
Te regionalne zwyczaje wiele nam też mówią o tym, jaką historię mają obyczaje, które kultywowane są w całej Polsce z okazji Wielkanocy, np. malowanie pisanek, święcenie koszyczka czy polewanie się wodą w Lany Poniedziałek.
Czytaj także: https://mamadu.pl/135041,koszyk-wielkanocny-symbolika-poszczegolnych-rzeczy