Urodzeni w niedzielę to lenie, a kikuta pępowiny lepiej nie wyrzucać. Historie porodowe naszych babć

Marta Lewandowska
17 marca 2022, 11:03 • 1 minuta czytania
60 lat temu, więc wcale nie aż tak dawno, większość porodów nie odbywała się w szpitalach. Dzieci rodziły się w domu albo w lokalnych porodówkach. Czasem w asyście położnej, często jednak porody odbierały inne kobiety. Z tamtych czasów pochodzi wiele porzekadeł, które dziś traktujemy z przymrużeniem oka, wówczas były mądrościami ludowymi, które brano za pewnik.
Jeszcze w latach 50. większość dzieci w Polsce rodziła się w domu. W tamtym czasie wierzenia ludowe miały się świetnie. Fot. Suzy Hazelwood z Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dzień urodzenia a charakter dziecka

Każdy z nas słyszał, że dzieci urodzone w niedzielę są leniwe, a który dzień na rodzenie jest najlepszy? Ci, którzy urodzili się w poniedziałek, mieli być pracowici, ale też nerwowi, a to dlatego, że według Biblii tego dnia Bóg stworzył wody, co było pracą ciężką, a woda bywa niespokojna.

Urodzonym we wtorek wróżono szczęśliwe i dostatnie życie, co również nawiązywało do stworzenia świata. Tego dnia miały bowiem powstać trawy i zioła, więc urodzeni we wtorek mieli nigdy nie zaznać głodu. Środowe dzieci od małego miały wykazywać się wielką mądrością i doskonałą pamięcią, urodzone w czwartek uchodziły za pomocne i dbające o innych. Urodzenie dziecka w piątek nie było dla niego dobrą wróżbą. Zapowiadało bowiem wypełnione obowiązkami życie. 

Sobotnie dzieci miały być zdeterminowane, by odnieść sukces i bardzo pracowite, uważano, że to najlepszy dzień na narodziny. Co dość zabawne, tu wyraźnie odchodzi się od Starego Testamentu, bo w nawiązaniu do niego, w kulturze żydowskiej sobota, czyli szabat, to dzień odpoczynku i dziecko, które przyszło w nim na świat, miało zmusić matkę i akuszerkę do pracy zabronionej w tym dniu.  Ci z niedzieli poza lenistwem mieli się też wyróżniać urodą (dziewczynki) i hulaszczym trybem życia (chłopcy).

W czepku urodzeni i gorącej wodzie kąpani

Te powiedzenia słyszał chyba każdy, jednak skąd się wzięły? Ano z historii porodowych. W czepku urodzony, czyli ktoś, kto przychodzi na świat w worku owodniowym lub z jego fragmentem na głowie. Ponieważ zdarza się to bardzo rzadko - brano to za dobry omen. Skoro okoliczności narodzin były tak rzadkie - wróżono dziecku szczęście w życiu.

Dziś po narodzinach dziecko otula się pieluszką lub kocykiem i układa na piersi matki. Wiemy, jak ważny jest kontakt skóra do skóry, a i mazi porodowej nikt z dziecka od razu nie zmywa. Dawniej, po odcięciu pępowiny dziecko niezwłocznie poddawano kąpieli. Jednak używano do tego chłodnej wody, żeby malucha zahartować i ostudzić jego temperament.

Nie bez powodu mówi się o osobach nerwowych i niecierpliwych, że są w gorącej wodzie kąpane. To właśnie "błąd w sztuce" położniczej miał się przyczyniać do ich usposobienia. Jeśli urodziła się dziewczynka, do wody często dolewano mleka i dodawano rumianek, żeby dodać jej urody już na starcie. 

Nie było też bez znaczenia, gdzie i kiedy tę kąpiel wylewano. Należało to zrobić po zachodzie słońca, ale w miejscu, gdzie nikt nie chodzi. Deptanie wody przyczyniać się mogło do płaczliwości dziecka i późniejszych problemów ze snem. Mogło generować "krzyczka". Podobnie zresztą jak "złe oko", które przypisywano niektórym. Zdecydowanie nie wolno było takich osób do dziecka dopuszczać.

Matka w czasie porodu nie powinna krzyczeć, bo dziecko będzie niespokojne i płaczliwe. Zmuszano więc kobiety do porodu w ciszy, choć dziś wiemy, że krzyk zwyczajnie ułatwia parcie.

Nikt też nie powinien chwalić urody niemowlęcia, bo rzucenie uroku oznaczało wiele miesięcy płaczu. To, co dziś znamy jako kolki, dawniej uważano właśnie za urok. Należało więc niezwłocznie przy dziecku umieścić coś czerwonego, aby odciągało złe spojrzenia. Jeśli jednak urok został rzucony, należało przeprowadzić rytuał jego zdjęcia.

Niezbędna tu była bielizna najstarszej osoby w rodzinie płci przeciwnej niż dziecko. Niestety nie mogła być zbyt czysta. Pocierano dziecko po główce, a w niektórych regionach przeciągano również przez nogawkę tych majtek. "Krzyczka" dziecko mogło też dostać od bujania pustej kołyski lub wózka.

Pamiątki z porodu

Dziś wiele z nas przechowuje szpitalne opaski dziecka z wagą, długością i datą urodzenia jako pamiątki. Rodzone w domowym zaciszu dzieci opasek nie miały, ale zostawiano im inne pamiątki. W czepku urodzone, owy czepek w formie zasuszonej dostawały jako talizman. Musiały go pilnować, bo zgubienie go oznaczało utratę szczęścia, które zwiastował. 

Zachowywano też kikut pępowiny, dziecko miało go dostać do zabawy, kiedy podrośnie. Ale najpierw zawijano go ciasno w tkaninę. Im szybciej maluch dostał się do zawiniątka, tym większym sprytem miał wykazywać się w życiu. 

Łożysko należało zakopać tak, aby nie dostały się do niego dzikie zwierzęta, bo to powodowało serię nieszczęść w życiu dziecka. 

Wierzenia i przesądy wiecznie żywe

W późniejszych etapach życia dziecka również kierowano się przesądami i wierzeniami ludowymi. Czasem nawiązującymi do dawnych religii słowiańskich, czasem Biblijnych wersetów. Często mówiły one o tym, co da dziecku szczęście, a co wróży życie nieszczęśliwe. 

Nie brakowało też tradycji, które miały rodzicom powiedzieć, jak dziecko będzie zarabiać na życie, a także czy uda mu się stworzyć szczęśliwy związek. Dziś wiemy, jak wiele jest w tym nieprawdy, jednak te tradycje wierzenia i powiedzenia to kawał naszej historii. Całkiem ciekawej, więc warto o niej pamiętać, choć raczej nie traktować poważnie.

Czytaj także: https://mamadu.pl/113975,nie-patrz-przez-wizjer-bo-dziecko-bedzie-zezowate-ciazowe-przesady-nadal-strasza-przyszle-matki