Dwa lata temu poroniła. Gdyby nie dociekliwość lekarki, Zborowska nadal nie byłaby mamą
Zofia Zborowska w mediach społecznościowych chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami rodzicielskimi. Mama trzymiesięcznej Nadziei udzieliła ostatnio wywiadu portalowi Ładne Bebe, w którym przyznała, że ma za sobą poronienia, a ciąża z córką była zagrożona.
Trudna droga za nią
Aktorka przyznała, że dwa lata temu nie udało jej się donosić ciąży. Po poronieniu potrzebowała czasu i medycznej pomocy. "(...) pani doktor, wybitny endokrynolog Jolanta Skórska, powiedziała: Jeszcze zrobię ci ostatnie badanie, ostatnie. Chcę mieć 100 proc. pewności, zanim ci dam zielone światło na kolejną ciążę. Zrobiłyśmy to badanie i okazało się, że najprawdopodobniej mam zespół antyfosfolipidowy, który powoduje poronienia i może powodować ogromne trudności z zajściem w ciążę" - wyznała Zofia.Na szczęście dzięki zastosowaniu odpowiedniego leczenia, szanse aktorki na macierzyństwo znacznie wzrosły. Niestety leczenie oznaczało również przyjmowanie zastrzyków z heparyny w ciąży, a tych Zborowska przyznaje, że bardzo nie lubi. Jednak, mimo że ciąża była zagrożona, zakończyła się szczęśliwie.
Szybsza niż test
Zborowska przyznaje, że wiedziała, że udało jej się zajść w ciążę nieomal od razu. Choć testy wychodziły negatywne - nie poddawała się i robiła kolejne. Kiedy zwątpiła w swoją intuicję, okazało się, że faktycznie spodziewa się dziecka."Byłam pewna, że jestem w ciąży. Więc robiłam namiętnie testy. Niby już po tygodniu powinno wyjść, że jesteś w ciąży. Nic nie wychodziło, ale intuicyjnie przestałam chodzić na strajki kobiet. Byłam bardzo w nie zaangażowana, ale nagle wiedziałam, że mam zostać w domu" - wyznała.
Kiedy test z krwi wyszedł negatywny, Zosia zaplanowała wyjazd do siostry, która mieszka w Brazylii. "Kupiłam bilety lotnicze do mojej siostry, do Brazylii. Zarezerwowałam taki mój wymarzony hotel i… zaczął mi się spóźniać okres. Dwie kreski i odkręcanie tej Brazylii" - czytamy.
Więcej ostrożności
Aktorka powiedziała, że po doświadczeniach ze stratą ciąży początkowo z mężem nie cieszyli się tak bardzo, byli ostrożni. Zwłaszcza że ciąża nadal była zagrożona. "Emocje nie były tak silne, jak przy pierwszej ciąży. Nie było łez wzruszenia. Andrzejowi oczy się zaświeciły, ale ja czułam lęk. Nastały trzy miesiące pełnego skupienia. Miałam zadanie do wykonania – zacząć przyjmować zastrzyki, dbać o siebie, nie denerwować się, przetrwać".Po trzech miesiącach okazało się, że ciąża jest zagrożona i aktorka musi 4 tygodnie leżeć, a to oznaczało rezygnację z pracy.
"Robiłam sesje medytacyjne, które mi bardzo pomagały. Rozluźniały mnie, a to było wtedy dla mnie i mojego ciała kluczowe. Oczywiście cały czas byłam również w terapii, na którą się zdecydowałam po poronieniu" - czytamy.
Może cię zainteresować także: Rejestr ciąż to dopiero początek. Ona już zeznawała w sprawie poronienia