Dziecko przy piersi i telefon w dłoni. Tak młode matki wpędzają się w poczucie straty

Marta Lewandowska
Kiedy urodziłam pierwsze dziecko, pracowałam w mediach związanych z show biznesem. Spędzając jesienne dni na kanapie i karmiąc rumiane niemowlę, nadal podglądałam, co robią celebrytki, śledziłam zwłaszcza dokonania tych, które rodziły w podobnym czasie jak ja i cierpiałam. Wtedy nie miałam pojęcia o istnieniu FOMO. Dziś wiem, że mnie dopadło, tak, jak wiele innych młodych matek.
Młode matki przeglądające portale społecznościowe same wpędzają się w poczucie straty. Fot. RODNAE Productions z Pexels

Ona silna, ja słaba

Takie myśli krążyły wtedy w mojej głowie, bo jak inaczej wytłumaczyć, że znana z telewizyjnych programów śpiewająca gwiazda dwa czy trzy tygodnie po porodzie wywija na scenie w skąpym kostiumie, a ja nadal chodzę w spodniach ciążowych? Do samego porodu byłam bardzo aktywna. Wychodziliśmy ze znajomymi, codziennie długi spacer, praca zawodowa, nic mnie nie omijało.


I nagle telefon przestał dzwonić. Nikt mnie nigdzie nie zapraszał, bezdzietne koleżanki nawet nie dzwoniły pogadać, kiedy sama podnosiłam słuchawkę, słyszałam, że nie chcą przeszkadzać, budzić dziecka. To było równo 11 lat temu. Instagram nie istniał, konta na Facebooku jeszcze nie miałam. Oglądałam seriale, czytałam książki i tylko czasem łapałam się na tym, że moje myśli krążą zupełnie gdzieś indziej.

Wspomniana gwiazda mówiła w wywiadach, że karmi córkę piersią, nie ma opiekunki, tylko czasem mama czy siostra zostają z małą, żeby ona mogła wystąpić na scenie. Ale przecież taki godzinny występ poprzedzają godziny prób. Ona umiała to ogarnąć, wyglądała świetnie, a ja? Czasem udawało mi się umyć włosy w ciszy.

Nie miałam depresji poporodowej, bo czerpałam przyjemność z czasu z dzieckiem, nie miałam czarnych myśli, ale czułam, że coś mnie omija, że płacę cenę za swoją decyzję o posiadaniu dziecka.

Poczucie straty dziś

Zabrzmię, jak stara baba, ale wtedy mimo wszystko było łatwiej. Dziś naszą codziennością stało się scrollowanie mediów społecznościowych. To taka współczesna forma wyglądania przez okno. Większość z nas jest ciekawa, co tam słychać u dawno niewidzianych znajomych, więc w zasadzie, można powiedzieć, że to zupełnie normalne. Pod warunkiem, że korzystasz z nich świadomie.

Jeden kafelek na story to 15 sekund, zdjęcie na tablicy to właśnie to, które wygrało wybory po wieloetapowej selekcji. Fragment, urywek z życia. Tyle, ile dana osoba chce pokazać światu. Ale młoda matka siedząca z niemowlęciem w ramionach, bierze do ręki telefon i przegląda posty znajomych, widzi uśmiechnięte koleżanki, które piją kaweczkę bez niej, przymierzają sterty modnych ubrań, świetnie bawią się w weekend na mieście.

I choćby nie wiem, jak dobrze pamiętała, jak tak naprawdę wyglądały te wyjścia, to czuje ukłucie. Trochę zazdrość, ale bardziej poczucie straty, bo oto przestała należeć do tego świata, coś ją omija. Na FOMO (z ang. Fear Of Missing Out), czyli lęk, że coś nas omija, cierpią nie tylko młode matki. Powszechnie ten problem dotyczył uczniów, którzy uczyli się zdalnie, dotyczy ludzi, którzy wyjeżdżają z dala od bliskich do pracy.

Jak kalejdoskop

Życie to ciągła droga, niekończące się zmiany, naturalne jest, że wejście w nowy, nieznany etap budzi w nas pewien niepokój. Naturalne jest również to, że jeśli coś tracimy, przeżywamy coś na kształt żałoby. Życie się zmienia, a my z nim. Jednak nie jest tak, że zmiany w naszym odbieraniu świata następują jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To proces.

Macierzyństwo nie pojawia się nagle, dziewięć miesięcy na przygotowanie się do pojawienia się dziecka ma nam dać czas, potrzebny do przewartościowania pewnych rzeczy. Jednak najczęściej rodzicielstwo i tak nas zaskakuje. A bywa, że i rozczarowuje. Ciągle słyszymy, że dziecko nie jest ograniczeniem, że będąc rodzicem, nadal można podróżować, realizować się zawodowo...

Można, ale inaczej. Zmiany w naszym podejściu i myśleniu zachodzą miesiącami, a świat, jak na złość nie chce na nas poczekać. I to rodzi frustrację i smutek. Nawet jeśli macierzyństwo jest spełnieniem marzenia, to i tak coś cię za jego sprawą omija. Poczucie straty jest naturalne i powszechne.

Poukładaj to na nowo

Po pierwsze zapomnij o wyrzutach sumienia. Pielęgnowanie w sobie myśli, że fakt, iż nie czujesz wszechogarniającego szczęścia w każdej dziedzinie, kiedy piątą godzinę uspokajasz płaczące niemowlę, czyni cię słabszą, to bardzo zły pomysł. Każdy rodzic, nawet ten idealny z Instagrama ma gorsze dni.

To, że po nieprzespanej nocy chcesz uciec i zakopać się pod kocem jest zupełnie normalne, każdy tak ma. Nie chcę piętnować rodzicielstwa. Bycie matką to piękna przygoda, ale bezsilność i chęć odsunięcia od siebie problemów, choć raz na jakiś czas są normalne.

Zamiast pielęgnować w sobie negatywne emocje, warto szukać innych matek w podobnej sytuacji. Krąg kobiet, to najpiękniejsze co możesz sobie na tym etapie sprezentować. Wyłącz telefon, nie zaglądaj do osób, które cię dołują lub wpędzają w poczucie winy, smutku i straty.

Jeśli czujesz, że nie radzisz sobie z emocjami, które się pojawiły, powiedz o tym partnerowi, mamie, siostrze, przyjaciółce. Jeśli trzeba, nie wstydź się szukać fachowej pomocy. Przed tobą nowa, piękna droga, powoli nauczysz się po niej poruszać.