Będąc w ciąży, zachciało mi się do toalety w trakcie zakupów. Reakcja ekspedientek zasmuca

Martyna Pstrąg-Jaworska
Gdy byłam w ciąży, spotkały mnie dwie skrajnie różne reakcje na moją prośbę o pomoc. Oto jaka była reakcja obsługi sklepowej, gdy poprosiłam o możliwość skorzystania z toalety.
Dobre zwyczaje, a w niektórych miejscach także przepisy, mówią, że kobieta w ciąży powinna być obsłużona jako pierwsza i należy jej się pomoc w każdej sytuacji. A jak jest w życiu? Unsplash
Podczas pierwszej ciąży byłam bardzo aktywna – do końca 7. miesiąca dojeżdżałam do pracy przez ponad godzinę komunikacją miejską i robiłam bardzo dużo kilometrów na spacerach. Miałam bardzo dobre wyniki i czułam się na siłach, więc aktywność fizyczna towarzyszyła mi codziennie. Do końca ciąży właściwie bardzo dużo chodziłam, także po sklepach. :)


Gdy byłam w połowie 3. trymestru, stwierdziłam, że to czas i moment na skompletowanie wyprawki, więc sporo czasu spędzałam w miejscach z rzeczami i ubrankami dla dzieci. Jednym z miejsc, w których robiłam część zakupów był dyskont, w którym jest "wszystko i nic" – tanie ubranka dla dziecka, z których maluszek zaraz i tak wyrośnie: to było to, co mnie interesowało.

Większość ubraniowej wyprawki na pierwsze miesiące życia dziecka skompletowałam w takim miejscu, więc – jak sami rozumiecie – zdarzyło mi się być tam kilka razy przed porodem. Spotkałam się wtedy z dwiema sytuacjami dotyczącymi traktowania ciężarnych w miejscach publicznych. Każda z nich skrajnie różna, i każda dotyczyła traktowania kobiet w ciąży przez personel sklepowy, ale nie tylko.

Ciążowa wizyta w toalecie

Każda kobieta, która w ciąży była, wie, jak istotne w tym momencie życia jest chodzenie do toalety. Przysięgam, w ciągu ostatniego miesiąca ciąży mogłam być w toalecie częściej niż co godzinę, a i tak zdarzały się sytuacje, że musiałam szukać na szybko łazienki. Taka sytuacja raz spotkała mnie właśnie podczas zakupów. Zdążyłam wejść do sklepu i do koszyka wrzucić jakąś jedną czy dwie rzeczy, ale planowałam jeszcze znaleźć kilka przedmiotów na sklepowych półkach.

Nagle poczułam, że strasznie muszę siusiu – dziecko było już duże, mocno naciskało na pęcherz i nie było mowy o wytrzymaniu do powrotu do domu. Nigdy nie korzystałam z przywilejów dla ciężarnych – zawsze stałam w kolejkach do kasy, bo czułam się na siłach, by poczekać, nie prosiłam o miejsce w autobusie, mimo że wiem, że dla swojego bezpieczeństwa powinnam. I teraz nagle potrzebowałam pójść do toalety, więc zdecydowałam się w końcu skorzystać ze swojego ciążowego prawa.

Podeszłam do pani ekspedientki, która rozwieszała urocze dziecięce ubranka na wieszaku i spytałam, czy nie udostępniłaby mi toalety dla personelu. Pani spojrzała się na mnie od góry do dołu oceniającym wzrokiem i odmówiła. A mnie… zatkało. Widziała mój wielki ciążowy brzuch i grymas na twarzy, który pokazywał, że dłużej nie wytrzymam. A jej jedyna argumentacja była taka, że nie może udostępnić mi miejsca, które jest przeznaczone tylko dla personelu, bo to niezgodne z przepisami.

Byłam w takim szoku, że nie dyskutowałam. Nie istnieje żaden przepis prawny, mówiący o tym, że ta pani powinna mi udostępnić toaletę. Ale prawo to jedno, a ludzka życzliwość i choć cień empatii to drugie... Poczułam się potraktowana bez jakiegokolwiek szacunku, już nawet nie patrząc na to, że byłam wtedy kobietą w ciąży. Zrobiło mi się tak przykro, że po prostu wyszłam ze sklepu zostawiając koło niemiłej ekspedientki koszyk ze swoimi zakupami.

Szybko udałam się do sklepu obok, gdzie miły starszy pan po jednym moim krótkim zdaniu z prośbą, bez słów udostępnił mi pracowniczą toaletę. Cała ta sytuacja miała miejsce już kilka lat temu, a ja nadal czuję zażenowanie i zagubienie, które mi towarzyszyły po reakcji tamtej kobiety. A co gorsze, do dziś uwiera mnie jakieś ziarenko wstydu, że nie dałam rady wytrzymać i musiałam poprosić o pomoc, mimo tego że należała mi się jako ciężarnej.

Ustępowanie ciężarnej w kolejce

Druga sytuacja była skrajnie inna, ale również dotyczyła traktowania przez obsługę sklepową. W czasie tej samej ciąży, podczas jednej z wypraw po sklepach, zaszłam do sklepu z ubraniami i gadżetami, po naprawdę jakieś 2 czy 3 drobiazgi. Kolejka akurat była dosyć spora, na oko jakieś 12-15 osób. Grzecznie i cicho stanęłam na samym jej końcu, bo akurat dobrze się czułam i uważałam, że nie potrzebuję „wpychać się” przed innych. Teraz wiem, że powinnam poprosić o obsłużenie poza kolejnością właściwie ze względów zdrowotnych – bo w tak długiej kolejce nie jest wskazane, aby kobieta w ciąży stała.

Po pierwsze – to długi okres oczekiwania i stanie właściwie w jednym miejscu, co nie jest dobre dla kręgosłupa i równowagi ciężarnej. Drugie – w takim tłumie bardzo łatwo złapać różne infekcje, a to była akurat jesień, sezon grypowy. Nie bez powodu istnieje przepis, że w aptekach ciężarne bez względu na wszystko mają być obsłużone pierwsze – zmniejsza to ryzyko zarażenia się od innych klientów (a w aptece przecież chorych i zarażających nie brakuje).

Stałam tak w tej długiej kolejce już jakieś 5 minut, a przede mną było nadal bardzo dużo osób. W tym momencie zauważyła mnie pani przy kasie i sama zawołała na cały sklep, żebym do niej podeszła. I to natychmiast, w tym momencie, bo muszę być obsłużona jako pierwsza. Zanim ona zareagowała, nikt z kolejki na mnie nie spojrzał i mnie nie przepuścił. Ja sama też nie uważałam, że muszę być obsłużona poza kolejnością, bo wprawdzie dobrze się czułam, ale inni na pewno widzieli mój ogromny brzuch, który trochę już mi ciążył.

Nie rozumiem, jak można nie zwrócić uwagi na kobietę w ciąży i nie zareagować, jeśli ona sama nie dochodzi swoich praw. Ja sama zawsze przepuszczam takie kobiety i staram się innym zwracać uwagę, by je przepuścili. Ale może to tak bardzo jest dla mnie ważne, bo właśnie mnie nikt nie ustępował i nie litował się nade mną, gdy pilnie potrzebowałam skorzystać z toalety?

Ciężarne mają swoje prawa naprawdę nie z powodu jakiegoś widzimisię. Powyższe sytuacja dotyczyły banalnego problemu, ale gdyby to była sytuacja związana z naprawdę poważnym stanem zdrowia ciężarnej? Apeluję do wszystkich – trochę wyrozumiałości i empatii, nie tylko dla kobiet w ciąży, ale dla wszystkich. To nic nie kosztuje...