„Zaszłaś, to postój”. "Dziękuję. Postoję". Kobiety w ciąży wstydzą się prosić o miejsce w autobusie
OLGA ŚWIĘCICKA
09 września 2014, 15:28·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 września 2014, 15:28
„Ciąża to nie choroba” słyszą często kobiety spodziewające się dziecka, kiedy proszą o ustąpienie miejsca w środkach komunikacji. Chorobą może rzeczywiście nie jest, co nie zmienia faktu, że z brzuchem bywa ciężko. Mało, jednak, kto zwraca na to uwagę. A nawet wręcz przeciwnie, w internecie pojawiają się głosy „Nie wykorzystuj brzucha” i „Zaszłaś, to postój”.
Reklama.
Ciąża? Nie wierzę!
– Większość osób udawało, że mojego brzucha nie widzi – opowiada Asia Anczarska. – Głupio mi było prosić o ustąpienia miejsca, więc zwykle musiałam stać z innymi. Czasami zdarzało się, że ktoś zainterweniował w mojej sprawie. Zwykle to były panie w wieku mojej mamy. W ogóle jeżeli już ktoś mi ustępował, to na ogół była to kobieta. W kolejce nawet nie próbowałam domagać się pierwszeństwa. Omijałam małe sklepy i chodziłam do marketów, gdzie zwykle są specjalne kasy dla kobiet z dziećmi. Tam nie miałam większego problemu, choć czasem kręcono nosem – opowiada Asia.
Podobne doświadczenia ma Aniela Mazan, która przyznaje się, że brakuje jej odwagi, żeby prosić o ustąpienia miejsca. – Kiedy byłam w pierwszych miesiącach ciąży czułam się naprawdę źle. Kiedyś usiadłam w autobusie na miejscu przeznaczonym dla matki z dzieckiem. Po chwili pojawiła się pani z legitymacją inwalidzką i poprosiła mnie o ustąpienie siedzenia. Kiedy powiedziałam, że jestem w ciąży spojrzała na mnie z oburzeniem mówiąc pod nosem „akurat” – żali się dziewczyna.
Takie przygody to niestety codzienność. Choć w sklepach wiszą kartki nawołujące do ustępowania miejsc ciężarnym, rzadko kiedy przepisy są przestrzegane. Na forach internetowych można przeczytać mnóstwo mrożących krew w żyłach historii kobiet, które bywają posądzane o „wykorzystywanie brzucha” i udawanie ciąży. Takie traktowanie nie pomaga.
Wstyd poprosić
– Od pewnego czasu lansuje się w mediach pogląd, że ciąża nie jest chorobą. Oczywiście zgadzam się z tym, ale trzeba pamiętać, że nie jest to też zupełnie normalny stan i wymaga specjalnego traktowania – mówi Anna Pietruszka-Dróżdż z fundacji MaMa, prywatnie matka dwójki dzieci. – Jestem przeciwna osobnym miejscom do parkowania dla kobiet w ciąży, ale uważam, że ustępowanie miejsca w środkach komunikacji jest obowiązkiem każdego z nas. Głównie ze względu bezpieczeństwa. Urzędy i miejsca użyteczności publicznej powinny tak aranżować przestrzeń, aby była ona dostępna i przyjazna dla rodzin z dziećmi. Ja, gdy bywam w takich miejscach staram się egzekwować prawo do ulgi ale nie jest oczywiste, że uda mi się za każdym razem - tłumaczy Pietruszka-Dróżdż
Wina leży jednak nie tylko po stronie społeczeństwa, ale także przyszłych mam, które często po prostu boją się wychylić. Z jednej strony jest im ciężko i przykro, ale kiedy dochodzi do konfrontacji wolą się wycofać. Anna Majewska, organizatorka akcji „Odmienny stan, odmienne traktowanie” postrzega przyczyny tej sytuacji w historii naszego kraju. „ Dziedzictwo PRLu to brak asertywności i pewności siebie u polskich kobiet” można przeczytać w książce „Nasz mały PRL” Izabeli Meyzy i Witolda Szabłowskiego. „Ciężarne boją się prosić o pomoc, o przepuszczenie w kolejce. Myślą sobie: „Ja nie dam rady! Pewnie, że dam. Jeszcze zobaczycie”.
Kolejka? Postoję
Z tą opinią nie do końca zgadzają się młode matki. – Nie jest tak, że chce komuś coś udowadniać, ale po prostu nie mam siły się awanturować – mówi Ada Prochyra. – Poza tym w ciąży czułam się na tyle dobrze, że nie widziałam potrzeby, żeby mieć pierwszeństwo w kolejce – dodaje. Z podobnego przekonania wychodzi Aniela Mazan, która mówi otwarcie. – Jeżeli w jednym sklepie jest kolejka, to po prostu idę do innego. Trudno porównywać dzisiejsze czasy do rzeczywistości PRLu. Boje się, że gdyby dziś powstała osobna kolejka dla ciężarnych zaraz znalazły by się inne grupy pokrzywdzonych, które domagały by się swoich praw. Tak to przynajmniej mamy spokój – przyznaje Aniela.
Czasy rzeczywiście nie co się zmieniły i nie chodzi nawet o kolejki w sklepach, które kiedyś oznaczały coś zupełnie innego, ale o samą obyczajowość. – Dziś nie liczymy się z drugim człowiekiem, tak jak kiedyś – tłumaczy Piotr Kłyk, trener savoir-vivre. – Ustępowanie miejsca ciężarnym to nie kwestia etykiety, ale zwykłej przyzwoitości. Jeżeli komuś jej brakuje, to powinien się wstydzić – przyznaje trener.