Chcę posłać dziecko do przedszkola, ale córka jest niejadkiem. Martwię się, że będzie głodna

Iza Orlicz
Wielu rodziców przyznaje, że posłanie dziecka do przedszkola budzi ich obawy. Martwią się, czy szybko nawiąże ono kontakt z innymi dziećmi, czy da sobie radę w grupie rówieśniczej, czy dostosuje się do rozkładu przedszkolnego dnia. Jest jeszcze jeden ważny problem – jedzenie.
Jak poradzi sobie w przedszkolu dziecko, które ma wybiórczość jedzeniową? 123rf.com


"Gdy tylko zaczęłam córce rozszerzać dietę, okazało się, że jest wybiórcza jedzeniowo. Nie lubi wielu produktów i jeśli lądują na jej talerzu, to po prostu ich nie zjada. Ma za to swoje dwie lub trzy ulubione potrawy i te mogłaby jeść na okrągło” – pisze pani Anita, mama 3-letniej Zosi i przyznaje, że odkąd dowiedziała się, że córka dostała się do przedszkola, towarzyszą jej skrajne emocje.


Czy nie będzie głodna?


"Z jednej strony ucieszyłam się, że bez problemu dostaliśmy się do państwowego przedszkola i to do tego, do którego chcieliśmy. Zaraz potem zaczęłam zastanawiać się, jak to będzie wyglądać w praktyce, skoro moja córka nie ma zbyt wielkiego apetytu, do tego je tylko określone dania” – pisze pani Anita i nie ukrywa, że ta kwestia spędza jej sen z powiek.

"Pracuję od 9 do 17, czyli musiałabym zostawiać córkę w przedszkolu na te 8, a nawet 9 godzin, jeśli doliczę dojazdy. Rano mogę jeszcze podać jej śniadanie – lubi owsiankę z bananem, czyli przez jakiś czas będzie najedzona. Ale potem nie mam już żadnej gwarancji, że coś zje, bo może się okazać, że nic jej nie będzie pasować” – pisze pani Anita.

Dodaje, że rozmawiała na ten temat z koleżankami, które mają już dzieci w przedszkolu. Uspokajają ją, że "jak zgłodnieje, to zje”, "na pewno coś sobie z obiadu wybierze”, "najwyżej zje sam makaron czy ziemniaki, bez mięsa czy sosu”.

Zmuszanie do jedzenia?


"Niby tak, może się okaże, że w grupie, pod wpływem rówieśników zacznie jeść więcej i trochę bardziej zróżnicowane potrawy. Ale jak nie? Z jednej strony nie chcę, by panie w przedszkolu zmuszały ją do jedzenia, bo boję się, że przyniesie to więcej szkody niż pożytku. I chyba zresztą teraz już tak się nie postępuje, dziecko zjada, ile może.

Z drugiej strony, jeśli nikt nie zwróci uwagi na posiłki mojej córki, np. nie poda jej oddzielnie makaronu, a obok sosu, to może się okazać, że przez cały dzień nie zje praktycznie nic” – pisze pani Anita i przyznaje, że coraz bardziej ją to stresuje.

Gdy teraz jest jeszcze na wychowawczym, to karmi córkę w zależności od jej potrzeb. Nie zje drugiego śniadania, to godzinę później proponuje jej coś innego. Na obiad przygotowuje jej ulubione potrawy, ewentualnie z jednym nowym składnikiem do wypróbowania. Podobnie na podwieczorek i kolację.

"Wiem, że w przedszkolu nikt nie ma czasu, by zwracać na to uwagę i przygotowywać posiłki pod upodobania jednego dziecka. Będę rozmawiała o tym z panią wychowawczynią córki, ale naprawdę się tym martwię. Może ktoś ma podobne doświadczenia?" – pyta pani Anita.