Stanęła w obronie dziecka i dostała pięścią w twarz. Apel do każdego przechodnia

Agnieszka Miastowska
W niedzielę 22 lutego 32-letnia mieszkanka Słupcy podczas spaceru w parku zaobserwowała sytuację, w której matka stosowała przemoc fizyczną wobec swojego dziecka. Postanowiła zwrócić jej uwagę, a w odpowiedzi została przez nią uderzona pięścią w głowę. Nie zareagował na to żaden z obserwatorów sytuacji. Sytuację opisały lokalne media.
Stanęła w obronie dziecka. Dostała od jego matki pięścią w twarz. Prawo autorskie: theveca / 123RF Zdjęcie Seryjne
32-latka wybrała się na niedzielny spacer do słupieckiego parku. Jak powiedziała portalowi slupca.pl jej zainteresowanie przykuło dziwne zachowanie matki, której towarzyszył partner i dwoje dzieci.
"Szła tam kobieta z wózkiem, w którym siedziała mała dziewczynka, wyglądała na 2 latka. Obok szedł mały chłopiec, a za nimi tęgi mężczyzna. Nagle się zatrzymali. Chyba chodziło o to, że dziewczynka nie trzymała nogi w odpowiednim miejscu na wózku" – tłumaczyła.

"Kobieta, jak się domyślam matka, chciała na siłę wepchnąć jej tę nogę. Złapała za nogę dziecka w dwóch miejscach rękoma i zaczęła uderzać z całej siły w oparcie wózka. Dziewczynka zaczęła histerycznie płakać. Zamurowało mnie, jak to zobaczyłam" – czytamy dalej na portalu slupca.pl


Całe zdarzenie widziało wielu przechodniów, jednak tylko 32-latka odważyła się zareagować na przemoc wobec dziecka. Powiedziała matce, że zadzwoni na policję i zgłosi całą sytuację.

"Kobieta była bardzo agresywna, zaczęła mnie wyzywać, kazała mi zająć się moim bachorem. Mówiła też, że mam wypier***lać, bo mi przypier***" – relacjonowała 32-latka.

"Kiedy odwróciłam się do niej bokiem, uderzyła mnie z pięści w tył głowy. Widział to facet, który jej towarzyszył. Nie zareagował na to, jak mnie uderzyła, tak samo jak nie reagował, jak wcześniej wyładowywała agresję na dzieciach" – podaje wypowiedź 32-latki portal slupca.pl

Zachowanie matki było niedopuszczalne, jednak przerażający był również brak reakcji społecznej. Nikt nie zareagował ani na akt przemocy wobec dziecka, ani na atak na kobietę, która chciała temu zapobiec. Skąd w nas tyle znieczulicy?

Niestety historia ta nie jest wstrząsającym wyjątkiem. Na Mama:du także opisywaliśmy sytuacje przemocy wobec dzieci: na środku ulicy, czy w restauracji. Dziejące się w biały dzień przy milczeniu innych dorosłych.

Na jednej z warszawskich ulic kilkulatka, która wylała na siebie sok, została spoliczkowana przez ojca. Scenę obserwowało kilka osób, zareagowały tylko dwie kobiety, które zaryzykowały swoje bezpieczeństwo, konfrontując się z agresywnym mężczyzną. Do przyjazdu policji nikt inny im nie pomógł.

Opisywaliśmy także historię, która działa się w jednej z eleganckich restauracji. Mama uderzyła synka w twarz za to, że odmawiał zjedzenia obiadu. Ludzie spędzający miło czas ze swoimi rodzinami odwracali głowy i w miejscu publicznym milczeniem akceptowali bicie dziecka.

Nie zmienimy tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami wielu domów, jeśli nie będziemy jawnie i wprost podkreślali, że każda przemoc wobec dzieci jest niedopuszczalna. A raczej, że każdy krzyk, szarpnięcie i klaps to również przemoc wobec dzieci. Dlatego reagujmy w każdej sytuacji, w której sami jako dziecko nie chcielibyśmy się znaleźć.
Źródło: Slupca.pl