Dawałam dziecku się wypłakać, by zasypiało samo. Nie bierz ze mnie przykładu

Iza Orlicz
Dla wielu młodych mam wieczorne usypianie małego dziecka to ogromne wyzwanie. Są maluszki, które bezproblemowo zasypiają same po odłożeniu ich do łóżeczka, inne od razu reagują płaczem na oddalenie się mamy. "Przy moim pierwszym dziecku wypróbowałam metodę treningu snu, czyli wypłakiwania się dziecka i bardzo tego żałuję” – napisała do naszej redakcji pani Anna.
Mama ostrzega przed metodą cry it out 123rf.com
Metoda wypłakiwania się dziecka, czyli cry it out polega na uczeniu niemowląt samodzielnego zasypiania. Zwykle przebiega to tak, że wieczorem, gdy już nakarmimy malucha i zmienimy mu pieluszkę, odkładamy go do jego łóżeczka. Nawet jeśli zacznie płakać, nie bierzemy go ponownie na ręce, a jedynie pokazujemy się mu od czasu do czasu, dając znać, że jesteśmy w pobliżu.


Uważałam, że robię dobrze


"11 lat temu, gdy urodziłam pierwszą córkę miałam ogromny problem z jej snem. Najczęściej zasypiała przy piersi, ale każda próba odłożenia jej do łóżeczka kończyła się płaczem. Wyglądało to tak, jakby od razu wyczuwała, że chcę ją odłożyć i z miejsca wpadała w histerię.

Z tygodnia na tydzień czułam się coraz bardziej zmęczona, poirytowana, sfrustrowana, szukałam jakiegokolwiek wyjścia z tej sytuacji. I już nie pamiętam, czy w jakimś poradniku, czy programie telewizyjnym usłyszałam o metodzie wypłakiwania się. Przekonywano, że jest skuteczna, a do tego nie robisz nic złego dziecku, bo płacz jest czymś naturalnym dla malucha” – pisze w mailu do Mamadu pani Anna i przyznaje, że metoda zadziałała.

Jej córka płakała przez 2 tygodnie, ale z każdym dniem, coraz krócej i ciszej. Przyznaje, że miała wyrzuty sumienia i nieraz pojawiała się myśl, czy na pewno postępuje słusznie, ale tak jak radzili wtedy eksperci – postanowiła wytrwać i nie przerywać treningu cry it out. W końcu przyszedł dzień, że odłożyła córkę do łóżeczka i ta bez płaczu zasnęła.

Miałam wyrzuty sumienia


"Wtedy byłam z siebie dumna. Tak, udało się! Ja miałam trochę czasu dla siebie, a moje dziecko 'odrobiło' pierwszą lekcję samodzielności. Gdy kilka lat później byłam w ciąży z drugą córką, znów więcej czasu poświęcałam na przeglądanie porad rodzicielskich. Trafiłam też na informacje dotyczące metody cry it out. To, co tam przeczytałam, wstrząsnęło mną. Poczułam ogromne wyrzuty sumienia” – opisuje pani Anna.

Badania na temat wypłakiwania się rzeczywiście potwierdziły, że ta metoda jest skuteczna, ale niesie ze sobą szereg negatywnych konsekwencji. Niemowlęta, które pozostawiono, by wypłakały się miały znacznie podwyższone tętno i obniżony poziom tlenu we krwi, a wzrastał u nich poziom kortyzolu i adrenaliny, czyli hormonów stresu.

Okazało się też, dlaczego niemowlęta dość szybko uczyły się zasypiać samodzielnie. Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem “wyuczonej bezradności”, czyli dziecko szybko uczy się, że pomimo iż płacze, nikt do niego nie przyjdzie i go nie przytuli, dlatego traci nadzieję i przestaje w ten sposób wzywać swoich rodziców. Co nie znaczy, że dziecko zasypia spokojnie, wciąż jest zdenerwowane, ale na tyle wyczerpane płaczem, że w końcu zasypia.

Słuchaj swojego instynktu


"Gdy o tym przeczytałam, zrobiło mi się słabo. Myślałam, że postępuję właściwie, a tymczasem poczułam, jakbym zrobiła krzywdę mojemu dziecku. Przy drugiej córce, postawiłam na instynkt – starałam się odpowiadać na jej potrzeby, nie stosowałam żadnych radykalnych metod.

Czekałam aż będzie gotowa, by samodzielnie zasypiać. Co pewien czas próbowałam odkładać ją do łóżeczka i patrzyłam, jak reaguje. Jeśli zaczynała płakać, brałam ją na ręce i przytulałam. I naprawdę radzę innym mamom to samo, słuchajcie instynktu i samych siebie, bo my jako mamy wiemy najlepiej, co jest najlepsze dla naszego maluszka” – wyznaje pani Ania.

Czy nadal uważa, że zrobiła krzywdę swojemu starszemu dziecku? Postanowiła przestać myśleć o tym w ten sposób, w końcu chciała najlepiej dla córki i siebie.

"Obie moje córki są szczęśliwe, nie mam z nimi żadnych większych kłopotów. Starsza jest trochę bardziej wycofana i lękliwa niż jej młodsza siostra, ale to może kwestia charakteru. Mamy prawo popełniać błędy, ale gdyby mi ktoś wtedy powiedział to, co teraz wiem, postąpiłabym inaczej” – dodaje pani Anna.

Dlatego warto czytać opinie psychologów, rozmawiać z innymi mamami o ich doświadczeniach, ale przede wszystkim kierować się, tym co same czujemy, bo to my jesteśmy największymi ekspertkami od naszego dziecka.