Nauczyciele robią dzieciom e-więzienie. Kontrolują każde kliknięcie, wprowadzają nieludzkie zasady

Sandra Skorupa
Wydawało się, że już pierwszy lockdown dowiódł, iż robienie sprawdzianów i kartkówek online nie ma sensu. Nic bardziej mylnego. Nauczyciele potrafią teraz trochę więcej w technologie i co niektórzy rygor ze świata nauki stacjonarnej przenoszą do sieci. Pedagodzy zamieniają się w strażników więziennych, a uczniowie kombinują, jak uciec z tej celi.
Ściąganie na sprawdzianie online Fot . Robert Robaszewski / Agencja Gazeta

Problemy drugiej edukacji zdalnej

Ile szkoły się nauczyły podczas pierwszej edukacji zdalnej, czy usprawniły metody nauczania tak, by były lepsze efekty, dowiemy się dopiero z czasem. Niemniej już wiadomo, że nie wszyscy od marca do czerwca wyciągnęli dobre wnioski, skoro chcą np. "kontrolować ekrany uczniów, by nie oszukiwali".


Na jednej z publicznych grup dla rodziców rozgorzała dyskusja pod postem, w którym Marianna Kłosińska propagatorka edukacji alternatywnej, założycielka Szkoły Demokratycznej Bullerbyn i Fundacji Dzieci Mają Głos cytuje matematyka szukającego aplikacji na komputer do sprawdzianów, która uniemożliwi uczniowi ściąganie i przełączanie okien w celu oszukiwania na teście.


Co więcej, dzieci podczas testu muszą mieć włączony mikrofon i kamerkę, a w ręce mogą mieć tylko długopis. Na koniec nauczyciel dodaje "Potrzebuję też kontrolować ich ekran". Brzmi jak fejk, ale to nie fejk…
Ściąganie na lekcjach online - kontrolafacebook.com
Pod postem rodzice potwierdzają, że to nie jest odosobniony przypadek, a takich nauczycieli jest więcej. Wyjście ze strefy komfortu i wymyślenie oraz egzekwowanie nowych metod nauczania – adekwatnych do nauczania zdalnego nie wszystkim najwidoczniej przypadło do gustu. Inicjator Szkoły Minimalnej Marcin Stiburski wskazuje na inne sposoby sprawdzania wiedzy online:

— Problem funkcjonowania szkoły polega na tym, że jest brak zaufania do uczniów. Nauczyciele chcą kontrolować, bo chcą zaznaczyć swoją ważność w systemie. Systemowi się wydaje, że nauka nie może się odbyć bez nauczyciela, bez szkoły, bez podręczników. Jednak w rzeczywistości można się obejść bez tych rzeczy, ale przez próżność nie dostrzega się, że nauka nie może się odbyć wyłącznie bez uczącego się.

Ściąganie na sprawdzianie online

Jedna z mam wskazuje, że rozwiązaniem nauczyciela WOS-u jej syna było drastyczne ograniczenie czasu na rozwiązanie. Był tak krótki, że nie było mowy o szukaniu odpowiedzi w innych źródłach. Trzeba było szukać rozwiązania we własnej głowie, bo po czasie nie można było już udzielić odpowiedzi.

Innym sposobem, na walkę z oszukiwaniem i ściąganiem podczas sprawdzianów online jest nakaz udostępniania swojego ekranu nauczycielowi. Jedna z mam zaznacza, że dzięki temu widać, co dziecko robi i jakie strony otwiera.

Niektórzy wtajemniczeni nauczyciele korzystają m.in. ze strony testportal.pl. Choć jest ona powszechnie dostępna, nie wszyscy o niej wiedzą. Dzięki niej można tworzyć testy online, które uniemożliwią uczniom przeglądanie innych stron, a taki matematyk będzie mógł wszystko kontrolować.

Nauczyciele jak strażnicy więzienni

Rodzice i zwolennicy edukacji alternatywnej ironicznie odnoszą się do tak rygorystycznej kontroli. Przez to pedagodzy dla młodzieży są niemal, jak strażnicy więzienni. Tomasz Tokarz nauczyciel i autor książki "Szkoła ma być dla ucznia" odnosząc się do tej aplikacji, napisał:

— Zatem już będziemy mogli na maksa wszystko kontrolować, rozliczać (…) 4 kamery, sześć czujników i aplikacja wykrywająca każdy ruch.

Rodzice ironizują dalej:
— Najlepiej wysłać do każdego mieszkania drona, żeby nagrywał te dzieci, a potem oglądać filmiki.

— Najlepiej, żeby mieli jeszcze cały pokój wyklejony lustrami.

Wciąż w planach lekcji dzieci widnieje mnóstwo kartkówek i sprawdzianów, które ponownie podczas edukacji zdalnej będą pisać rodzice tak jak w poprzednim roku szkolnym. Poza tym, obejście przez uczniów ograniczeń narzucanych przez nauczycieli nie jest niczym trudnym.

Rodzice wskazują, że uczniowie proszą inne osoby, by stanęły po drugiej stronie laptopa czy ekranu i pokazywały im odpowiedzi lub wyklejają sobie ścianę za komputerem ściągami. Poza tym w internecie nie brakuje poradników — jak ściągać na testportal.pl? Czy istnieje więc alternatywa, dzięki której uczniowie nie musieliby ściągać, a nauczyciele głowić się, czy klasa oszukuje czy nie?

— Alternatywą jest przejście z roli nauczyciela-nadzorcy do doradcy, coacha, który mówi "Pokaż mi, czego się nauczyłeś". Wtedy nie mamy do czynienia ze sprawdzianem, ale z tym, że uczeń może się pochwalić tym, co naprawdę potrafi w tym, co go interesuje. Wtedy nie ma potrzeby, by uczeń ściągał. Oczywiście, może się zdarzyć, że dziecko powie, że go ten przedmiot nie interesuje i nic nie zademonstruje. Jednak to już jest problem całego systemu nauczania i tego, że nie potrafimy zainteresować dzieci fizyką, historią czy chemią. To efekt tego, że cały czas wymuszamy na uczniach, czym mają się interesować, bo mamy pewne obowiązkowe systemowe treści i nie wysilamy się, by moderować odpowiednio zajęcia, by spotkać się gdzieś w połowie drogi — dodaje Marcin Stiburski.